Żniwo gejbombera - czyli o mojej teczce
2009-04-15 20:44:26
Przez lata myślałem, że "zabawa w teczki" to wymysł z poprzedniej epoki jednak uświadomiłem sobie, że ja też mam teczkę ! Jest to żniwo śledztwa w sprawie tzw. "gejbombera" który zaatakował Warszawę atrapami bomb zaraz przed drugą turą ostatnich wyborów prezydenckich. (część polityków sugerowała potem, że PIS użył do tej akcji służb specjalnych bo nijak nie da się wytłumaczyć podłożenia 12 atrap bomb tak żeby monitoring stolicy nic nie znalazł).

Świadomość bycia bohaterem teczki (i to takiej stworzonej przez policyjną grupę antyterrorystyczną)spłynęła na mnie przy okazji rozmowy z (byłymi?) działaczami gejowskimi Sławkiem Starostą i Szymonem Niemcem - oni też mają policyjne teczki, Szymon widział nawet moją.Szczęściarz, bo ja swojej nie widziałem a nawet jestem ciekaw co o mnie napisali.


Z tego co wiem z aktywistów lgbt teczki policyjne ma jeszcze Jacek Adler, z kolei Sławek Starosta ma teczkę pewnie jeszcze z czasów hiacynta, czyli prowadzoną od roku 1985. Zdaje się, że "tamte" teczki miały być zniszczone ale stał się cud i podobno Sławkowa ocalała.

Polskie prawo zabrania zbierania informacji o orientacji seksualnej obywateli - a tym właśnie są dokumenty które po zamknięciu śledztwa "gejbombera" trafiły do policyjnego archiwum. Teraz policjanci prowadzący śledztwa mogą sobie sprawdzić z kim spał Niemiec albo co lubi robić w wolnym czasie Pałucki.

Prawdziwi autorzy akcji "gejbomber" działali genialnie. Osiągneli swoje cele polityczne, rzucili cień podejrzeń o terroryzm min. pod moim adresem i do tego jeszcze byliśmy inwigilowani a dane z tego mogą być w przyszłości wykorzystane przeciwko nam.

poprzedninastępny komentarze