2010-07-04 19:03:55
Poszedłem sobie dzisiaj do Komisji Wyborczej nr 574 na warszawskim Ursynowie, żeby zagłosować w wyborach prezydenckich a tam niespodzianka. Najpierw podałem adres, Pan za stołem otworzył spis wyborców i szybko znalazł moje imię i nazwisko wziął ode mnie dowód i .. zawołał wiceszefa komisji. Wiceszef Komisji Pan Ryszard Wysoki powiedział, że nie zagłosuję bo mam w dowodzie adres zameldowania na innej ulicy i to we Włocławku. Grzecznie wytłumaczyłem, że to nie ma znaczenia i że wiedziałem, że w dniu wyborów będę w Warszawie a nie we Włocławku dlatego już dawno poszedłem do biura obsługi mieszkańców dzielnicy Ursynów i wpisałem się na listę wyborców. Złożyłem też oświadczenie, że mieszkam na Ursynowie. Pani upomniała mnie, że niedopełnienie obowiązku meldunkowego może skutkować mandatem 500 zł i wpisała mnie na listę wyborców. Przyszedł mi nawet kiedyś pocztą papier który to potwierdza. Zresztą już wcześniej tutaj głosowałem. Pan Wysocki jednak wiedział lepiej zasugerował mi, żebym się zawijał na najbliższy pociąg do Włocławka. Głupia sugestia bo skoro pojawiłem się na liście wyborczej w Warszawie (miałem przed nosem swoje nazwisko) to automatycznie wycieli mnie z listy we Włocławku. Próbowałem jeszcze tłumaczyć, przywoływać treść spotów TV które tłumaczą Polakom, że mogą głosować poza miejscem zameldowania – wystarczy wcześniej o to zadbać. Poza tym moje imię i nazwisko było pod wskazanym przeze mnie adresem. W końcu sięgnąłem po ostatni argument, że przecież ja już tu głosowałem w pierwszej turze w tych wyborach prezydenckich. Pan Ryszard Wysocki nie wspiął się na wyżyny intelektu i stwierdził, że "SKĄD ON TO MOŻE WIEDZIEĆ ?" Odparłem – wystarczy wyjąć spis wyborców z pierwszej tury i zobaczyć tam mój podpis – bez którego nie dostałbym karty do głosowania. Ostatecznie karty mi nie dano i wyszedłem z komisji NIE GŁOSUJĄC.
Jestem ciekaw ile pieniędzy kosztowały te wszystkie spoty telewizyjne w których znani aktorzy wyzywają nie-głosujących od tchórzy. Trzeba było te pieniądze zainwestować w szkolenie szefów komisji wyborczych.
Jestem ciekaw ile pieniędzy kosztowały te wszystkie spoty telewizyjne w których znani aktorzy wyzywają nie-głosujących od tchórzy. Trzeba było te pieniądze zainwestować w szkolenie szefów komisji wyborczych.