2008-12-10 14:30:07
Od przemian roku 1989 nasza rodzima lewica, na płaszczyźnie państwo-kościół przegrywała, notując porażkę za porażką, czego finałem był Watykański dyktat w postaci haraczu jakim jest do dziś KONKORDAT.
Oficjalnie lewica rządziła dwukrotnie, rządy SLD w latach 1993-1997 oraz 2001-2005 to pod względem walki o świeckie państwo i laicką republikę pasmo porażek i zdrady lewicowych ideałów(pomijając oczywiście sprawy socjalne).
Znając siłę i potęgę kościoła lewica była się rywalizacji, ale czy to wystarczający powód, aby największy w Polsce obszarnik jakim jest kościół znów powiększał swoje wpływy kosztem społeczeństwa? W ostatnim czasie w prasie można przeczytać szereg artykułów o tym jak kościół znów dostaje ziemię za grosze bądź już po nią sięga.
Nie zdziwiło mnie więc, stanowisko sekretarza generalnego SdPL Wojciecha Filemonowicza, który stwierdził ostatnio min. " Podobnie niepotrzebnym i nierozważnym wojowaniem z kościołem są zgłaszane przez niektórych polityków postulaty zabraniania przedstawicielom władz państwowych i samorządowych udział w uroczystościach kościelnych czy też wzywanie przez polityków zdejmowanie krzyży ze ścian. Jest to relikt czasów minionych. Jest to wyraz niedostrzegania różnic między stanowiskiem komunistycznym a socjaldemokratycznym w relacjach Państwo-Kościół."
Jeśli znowu tego typu salonowa lewica doszłaby do władzy, to nie mam wątpliwości, że jeszcze bardziej złagodziłaby swoje stanowisko wobec kościoła, a Pan Filemonowicz zapomina, że podczas ostatniej wizyty Benedykta XVI we Francji prezydent Sarkozy nie uczestniczył podczas mszy i uroczystości kościelnych, gdyż Francja jest laicką republiką wskazując model jaki powinien panować w relacjach państwo-kościół.
Oficjalnie lewica rządziła dwukrotnie, rządy SLD w latach 1993-1997 oraz 2001-2005 to pod względem walki o świeckie państwo i laicką republikę pasmo porażek i zdrady lewicowych ideałów(pomijając oczywiście sprawy socjalne).
Znając siłę i potęgę kościoła lewica była się rywalizacji, ale czy to wystarczający powód, aby największy w Polsce obszarnik jakim jest kościół znów powiększał swoje wpływy kosztem społeczeństwa? W ostatnim czasie w prasie można przeczytać szereg artykułów o tym jak kościół znów dostaje ziemię za grosze bądź już po nią sięga.
Nie zdziwiło mnie więc, stanowisko sekretarza generalnego SdPL Wojciecha Filemonowicza, który stwierdził ostatnio min. " Podobnie niepotrzebnym i nierozważnym wojowaniem z kościołem są zgłaszane przez niektórych polityków postulaty zabraniania przedstawicielom władz państwowych i samorządowych udział w uroczystościach kościelnych czy też wzywanie przez polityków zdejmowanie krzyży ze ścian. Jest to relikt czasów minionych. Jest to wyraz niedostrzegania różnic między stanowiskiem komunistycznym a socjaldemokratycznym w relacjach Państwo-Kościół."
Jeśli znowu tego typu salonowa lewica doszłaby do władzy, to nie mam wątpliwości, że jeszcze bardziej złagodziłaby swoje stanowisko wobec kościoła, a Pan Filemonowicz zapomina, że podczas ostatniej wizyty Benedykta XVI we Francji prezydent Sarkozy nie uczestniczył podczas mszy i uroczystości kościelnych, gdyż Francja jest laicką republiką wskazując model jaki powinien panować w relacjach państwo-kościół.