2010-04-30 10:32:15
W kilka dni po smoleńskiej katastrofie naczelny dziennikarz IV RP Jan Pospieszalski postanowił dać upust własnym fobiom i podejrzeniom. W jego programie „Warto rozmawiać” wraz ze swoimi gośćmi nie szczędził słów pogardy dla PO, Rosji i wszelkiej maści „obcych” doszukując się potwierdzenia spiskowej teorii dziejów.
Aż ciężko uwierzyć , że narodowe pojednanie, które miało trwać trochę dłużej niż kilka dni prysło tak szybko. Jan Pospieszalski wraz z innymi prawicowymi publicystami odmawiał współczucia i żalu tym, którzy składali hołd tragicznie zmarłej pary prezydenckiej, jakoby Ci, którzy nie głosowali na Lecha Kaczyńskiego nie mogli teraz zabrać w całej tej sprawie głosu.
Goście programu Andrzej Gwiazda oraz prof. Zdzisław Krasnodębski całkiem serio debatowali o możliwym rosyjskim zamachu. Te niedorzeczne przypuszczenia podgrzewane były przez słowa ludzi skupionych pod Pałacem prezydenckim, niektóre z nich były po prostu ohydne, jakby z innej bajki. Łatwo się domyśleć, że będą to wyborca Jarosława Kaczyńskiego.
Aby pokazać, że poglądy Pospieszalskiego nie są w odosobnieniu wypytał on tych najbardziej krewkich co sądzą o śmierci prezydenta, bo śmierć innych już ich tak nie elektryzowała. Powstał materiał pt. „ Solidarni 2010”, w domyśle „My kontra oni” czyli kochający Lecha Kaczyńskiego za życia i po śmierci przeciw tym, którzy złożyli mu hołd, ale w domyśle była to tylko zagrywka.
Komentarze ludzi były bardzo niesprawiedliwe, przypuszczenia i dywagacje bez żadnego prostującego komentarza dały obraz Polski, która szczerze wierzy, że był to zamach, a media- zwłaszcza Gazeta Wyborcza- w połączeniu z politykami PO zaszczuły prezydenta, który był jedynym „prawdziwym patriotą”. Rozśmieszył mnie zwłaszcza jeden z komentarzy pewnego Pana, który stwierdził, że śmierć Lecha Kaczyńskiego przypomina mu…śmierć prezydenta Narutowicza! Bez komentarza…
Oto garść niektórych „mądrości” – „Moim zdaniem był to zamach. Zabito prezydenta i elitę kraju”, „Nie powinniśmy wierzyć Rosjanom na słowo”, „Media i telewizja przygotowują społeczeństwo mentalnie do ferowania wyroków”, „Media go zaszczuły. Te krokodyle łzy, które teraz wylewają niektórzy dziennikarze, są dla mnie żałosne”, „Daliśmy się w ostatnich latach zmanipulować. Władza powinna należeć do suwerennego narodu, a została przekazana mafijnym układom medialno-biznesowym. Pieniądze nasze, które wszyscy ciężko zarabiamy, dajemy ludziom, którzy nami manipulują. Gdybyśmy nie kupowali gazety, nie będę wymieniał nazwy, to nie mieliby pieniędzy, żeby nas skłócać, manipulować nami. Obudźmy się!”, „Tusk ma krew na rękach. Sprzedajne media zafałszowały obraz wspaniałego prezydenta. Ogromna część narodu dzięki żałobie wraca z emigracji wewnętrznej. Prawdziwi Polacy przyszli pod Pałac i teraz powinni wybrać w wyborach swoich prawdziwych przedstawicieli”. Jedną z osób w reportażu Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego znalazł się…aktor, czyżby zbieg okoliczności?. Cóż za pobłażliwa i merytoryczna dyskusja prawda? W wszystko to w imię narodowego pojednania, jakie zafundował nam czołowy katolicki publicysta.
Programy jakie prowadził red. Pospieszalski po katastrofie prezydenckiego samolotu były do siebie podobne- solidarnie próbowano „odfałszować” obraz prezydenta, domagając się z góry przyznania się do winy Rosjan, a mediom dostało się za „ataki” na Lecha Kaczyńskiego. A czy za życia prezydent potrafił zjednoczyć Polaków? Sondaże mówiły jasno i dobitnie, że nie potrafił łączyć Polaków. Czekałem , aż ktoś przypomni jak o. Tadeusz Rydzyk wypowiadał się o prezydenckiej parze- „ Prezydentowa to czarownica, która powinna się poddać eutanazji, a prezydent to oszust ulegający lobby żydowskiemu" - to fragmenty wykładu o. Tadeusza Rydzyka, które przytaczał tygodnik "Wprost”. O tych słowach nikt nie wspomniał. Okazuje się, że tylko „prawdziwi Polacy” mogą obrażać i lżyć z prezydenta i jego małżonki, pozostałym zabroniono.
Żałoba i zgoda narodowa trwały naprawdę krótko. Przerwana jak zwykle przez tych, którzy doszukują się spisku i próbują urzeczywistnić swoje racje. Jan Pospieszalski przekroczył po raz kolejny normy dziennikarstwa, nie potrafił zjednoczyć Polaków w tej dramatycznej sytuacji. Wybrał wojnę i konflikt. Dlatego nie warto z nim rozmawiać.
Aż ciężko uwierzyć , że narodowe pojednanie, które miało trwać trochę dłużej niż kilka dni prysło tak szybko. Jan Pospieszalski wraz z innymi prawicowymi publicystami odmawiał współczucia i żalu tym, którzy składali hołd tragicznie zmarłej pary prezydenckiej, jakoby Ci, którzy nie głosowali na Lecha Kaczyńskiego nie mogli teraz zabrać w całej tej sprawie głosu.
Goście programu Andrzej Gwiazda oraz prof. Zdzisław Krasnodębski całkiem serio debatowali o możliwym rosyjskim zamachu. Te niedorzeczne przypuszczenia podgrzewane były przez słowa ludzi skupionych pod Pałacem prezydenckim, niektóre z nich były po prostu ohydne, jakby z innej bajki. Łatwo się domyśleć, że będą to wyborca Jarosława Kaczyńskiego.
Aby pokazać, że poglądy Pospieszalskiego nie są w odosobnieniu wypytał on tych najbardziej krewkich co sądzą o śmierci prezydenta, bo śmierć innych już ich tak nie elektryzowała. Powstał materiał pt. „ Solidarni 2010”, w domyśle „My kontra oni” czyli kochający Lecha Kaczyńskiego za życia i po śmierci przeciw tym, którzy złożyli mu hołd, ale w domyśle była to tylko zagrywka.
Komentarze ludzi były bardzo niesprawiedliwe, przypuszczenia i dywagacje bez żadnego prostującego komentarza dały obraz Polski, która szczerze wierzy, że był to zamach, a media- zwłaszcza Gazeta Wyborcza- w połączeniu z politykami PO zaszczuły prezydenta, który był jedynym „prawdziwym patriotą”. Rozśmieszył mnie zwłaszcza jeden z komentarzy pewnego Pana, który stwierdził, że śmierć Lecha Kaczyńskiego przypomina mu…śmierć prezydenta Narutowicza! Bez komentarza…
Oto garść niektórych „mądrości” – „Moim zdaniem był to zamach. Zabito prezydenta i elitę kraju”, „Nie powinniśmy wierzyć Rosjanom na słowo”, „Media i telewizja przygotowują społeczeństwo mentalnie do ferowania wyroków”, „Media go zaszczuły. Te krokodyle łzy, które teraz wylewają niektórzy dziennikarze, są dla mnie żałosne”, „Daliśmy się w ostatnich latach zmanipulować. Władza powinna należeć do suwerennego narodu, a została przekazana mafijnym układom medialno-biznesowym. Pieniądze nasze, które wszyscy ciężko zarabiamy, dajemy ludziom, którzy nami manipulują. Gdybyśmy nie kupowali gazety, nie będę wymieniał nazwy, to nie mieliby pieniędzy, żeby nas skłócać, manipulować nami. Obudźmy się!”, „Tusk ma krew na rękach. Sprzedajne media zafałszowały obraz wspaniałego prezydenta. Ogromna część narodu dzięki żałobie wraca z emigracji wewnętrznej. Prawdziwi Polacy przyszli pod Pałac i teraz powinni wybrać w wyborach swoich prawdziwych przedstawicieli”. Jedną z osób w reportażu Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego znalazł się…aktor, czyżby zbieg okoliczności?. Cóż za pobłażliwa i merytoryczna dyskusja prawda? W wszystko to w imię narodowego pojednania, jakie zafundował nam czołowy katolicki publicysta.
Programy jakie prowadził red. Pospieszalski po katastrofie prezydenckiego samolotu były do siebie podobne- solidarnie próbowano „odfałszować” obraz prezydenta, domagając się z góry przyznania się do winy Rosjan, a mediom dostało się za „ataki” na Lecha Kaczyńskiego. A czy za życia prezydent potrafił zjednoczyć Polaków? Sondaże mówiły jasno i dobitnie, że nie potrafił łączyć Polaków. Czekałem , aż ktoś przypomni jak o. Tadeusz Rydzyk wypowiadał się o prezydenckiej parze- „ Prezydentowa to czarownica, która powinna się poddać eutanazji, a prezydent to oszust ulegający lobby żydowskiemu" - to fragmenty wykładu o. Tadeusza Rydzyka, które przytaczał tygodnik "Wprost”. O tych słowach nikt nie wspomniał. Okazuje się, że tylko „prawdziwi Polacy” mogą obrażać i lżyć z prezydenta i jego małżonki, pozostałym zabroniono.
Żałoba i zgoda narodowa trwały naprawdę krótko. Przerwana jak zwykle przez tych, którzy doszukują się spisku i próbują urzeczywistnić swoje racje. Jan Pospieszalski przekroczył po raz kolejny normy dziennikarstwa, nie potrafił zjednoczyć Polaków w tej dramatycznej sytuacji. Wybrał wojnę i konflikt. Dlatego nie warto z nim rozmawiać.