Elegia smoleńska
2011-04-05 10:13:43
Rok po smoleńskiej katastrofie jesteśmy znacznie dalej od siebie jako społeczeństwo niż byliśmy jeszcze przed nią. To co miało łączyć skutecznie podzieliło. Pamiętam tę podniosłą atmosferę tuż po tragedii. Pamiętam jak ciało świeckiej pamięci Lecha Kaczyńskiego jechało ulicami Warszawy.

Płakałem i nie ma się tu czego wstydzić. Ogrom tragedii był nie wyobrażalny, żal mi było każdego, bez względu na opcję polityczną. Byłem jednak realistą- wiedziałem, że pojednanie jest nie możliwe. Dlaczego? Skoro nie udało się tego dokonać po śmierci polskiego papieża, dlaczego miałoby udać się i teraz? Tragedia stała się bowiem instrumentem uprawiania polityki przez obóz Jarosława Kaczyńskiego. Wojna polsko-polska zaczęła się bardzo szybko w chwili, kiedy zdecydowano się na iście królewski pochówek Lecha i Marii Kaczyńskich na Wawelu.

Czy ten nie najlepszy prezydent zasłużył na taką nagrodę? Ja nie mam wątpliwości, że nie. Nie został przecież zamordowany, nie zapisał się w historii niczym szczególnym, miał nikłe poparcie społeczne tuż przed katastrofą, jego polityka zagraniczna była mierna- zepchnął Polskę w ogon Europy wiążąc się politycznie z Michaiłem Saakaszwilim gruzińskim dyktatorem, łamiącym prawa człowieka oraz Wiktorem Juszczenką, prezydentem, który na koniec swojej równie nie udanej prezydentury wymierzył Polsce policzek ogłaszając Stepana Banderę mianem "Bohaterem Ukrainy" tym samym rozgrzeszając bandy UPA. To bardzo ciekawe, że obóz PiS-u i sam Lecha Kaczyński z kimś takim w ogóle współpracował. Wszak Ruscy zamordowali nam w Katyniu ponad 22 tys polskich oficerów a rzezie na Wołyniu kosztowały życie ok. 60 tys osób! Jak bardzo Kaczyńscy byli osaczeni rusofobią wiemy, dlaczego więc wypinając się na jednych pokochali drugich? Doprawdy ciężko to zrozumieć.

Po królewskim pochówku padł pomysł budowy pomnika Lecha Kaczyńskiego w Warszawie. Na podstawie tego, że zginął tragicznie nie można honorować go tak wysoko! Zresztą nawet po śmierci prezydenta, kiedy to zrobiono z niego niemalże świętego, Polacy nadal sceptycznie oceniają taki pomysł- 68 proc. zapytanych Polaków jest przeciwna postawieniu pomnika Lechowi Kaczyńskiemu. Przeciwnego zdania jest co czwarty respondentów.

Czy zamordowany prezydent USA J. F. Kennedy ma pomnik w pobliżu Białego Domu? Czy szwedzki premier Olof Palme- także zamordowany- ma pomnik przed szwedzkim Riksdag? Nie! A pierwszy prezydent RP Gabriel Narutowicz ma taki pomnik? Ależ skąd! Ci trzej politycy byli zamordowani z zimną krwią z powodów politycznych podczas pełnienia przez nich swoich obowiązków. Jarosław Kaczyński na siłę chce więc Polakom sprzedać obraz swojego brata jako wielkiego męża stanu i nie spocznie dopóki nie dokona tego dzieła.

Kiedy Jarosław Kaczyński przegrał wyścig wyborczy- wiadomo przegrał przez pomyłkę- zdał sobie sprawę , że był zbyt miękki, że zbyt słabo zjebał Tuska i Komorowskiego, którzy wraz z Putinem zamordowali nam prezydenta. Pozbył się więc spekulantów: Poncyliusza, Jakubiak i Migalskiego. Ruszyła ofensywa pt. "obrona krzyża". Wszyscy pamiętamy tę histerię "miłujących bliźniego swego jak siebie samego" owych "obrońców krzyża", w oczach których widać było nienawiść i religijny ekstremizm. Mało tego- swoją wrogość wyrazili nawet przeciw katolickim księżom, którzy chcieli przenieść ów nieszczęsny krzyż do Kościoła, czyli tam, gdzie jego miejsce- w zamian usłyszeli od "prawdziwych Polaków", że są ubekami. Smutne to, ale wina spada tylko i wyłącznie na Kaczyńskiego, który odpowiada politycznie za narastającą histerię.

Na pomoc Jarosławowi Kaczyńskiemu ruszyli dzielni i rzetelni dziennikarze z Janem Pospieszalskim na czele. W kilka dni po smoleńskiej katastrofie naczelny dziennikarz IV RP postanowił dać upust własnym fobiom i podejrzeniom. Aż ciężko uwierzyć , że narodowe pojednanie, które miało trwać trochę dłużej niż kilka dni prysło tak szybko. Jan Pospieszalski wraz z innymi prawicowymi publicystami odmawiał współczucia i żalu tym, którzy składali hołd tragicznie zmarłej pary prezydenckiej, jakoby Ci, którzy nie głosowali na Lecha Kaczyńskiego nie mogli teraz zabrać w całej tej sprawie głosu.

Powstał materiał pt. „ Solidarni 2010”, w domyśle „My kontra oni” czyli kochający Lecha Kaczyńskiego za życia i po śmierci przeciw tym, którzy złożyli mu hołd, ale w domyśle była to tylko zagrywka. Słowa jakie wówczas padły budzą moją najgłębszą odrazę. Rozśmieszył mnie zwłaszcza jeden z komentarzy pewnego Pana, który stwierdził, że śmierć Lecha Kaczyńskiego przypomina mu…śmierć prezydenta Narutowicza! Ale na jakiej kurwa podstawie? Oto niektóre z mądrości owych małych patriotów spod krzyża niezgody- Moim zdaniem był to zamach. Zabito prezydenta i elitę kraju”, „Nie powinniśmy wierzyć Rosjanom na słowo”, „Media i telewizja przygotowują społeczeństwo mentalnie do ferowania wyroków”, „Media go zaszczuły. Te krokodyle łzy, które teraz wylewają niektórzy dziennikarze, są dla mnie żałosne”, „Daliśmy się w ostatnich latach zmanipulować. Władza powinna należeć do suwerennego narodu, a została przekazana mafijnym układom medialno-biznesowym. Pieniądze nasze, które wszyscy ciężko zarabiamy, dajemy ludziom, którzy nami manipulują. Gdybyśmy nie kupowali gazety, nie będę wymieniał nazwy, to nie mieliby pieniędzy, żeby nas skłócać, manipulować nami. Obudźmy się!”, „Tusk ma krew na rękach. Sprzedajne media zafałszowały obraz wspaniałego prezydenta. Ogromna część narodu dzięki żałobie wraca z emigracji wewnętrznej. Prawdziwi Polacy przyszli pod Pałac i teraz powinni wybrać w wyborach swoich prawdziwych przedstawicieli”.

Jedną z osób w reportażu Ewy Stankiewicz i Jana Pospieszalskiego znalazł się…aktor, czyżby zbieg okoliczności?. Cóż za pobłażliwa i merytoryczna dyskusja prawda? W wszystko to w imię narodowego pojednania, jakie zafundował nam czołowy katolicki publicysta

W końcu przyszedł raport MAK, który okazał się niebywałym prezentem dla Jarosława Kaczyńskiego i jego akolitów. Święte oburzenie jakie wywołał- zwłaszcza w obozie PiS- nikogo chyba nie zdziwił. Rosja dla tego obozu to obraz nędzy i rozpaczy a polskie zaniechania? No cóż nie mówmy o tym głośno, szanujmy pamięć i honor żołnierzy Wojska Polskiego! Tyle tylko, że w tym samym wojsku obraz nędzy, rozpaczy i wieloletnich zaniedbań był przez lata nie mniejszy niż w Rosji i potwierdzają to eksperci, także płk Edmund Klich.

Polska to chory kraj i każdy o tym wie, nie brakuje w nim absurdów. Gdyby Stanisław Bareja dziś żył życie dostarczyłoby mu nie gorszych komedii- jednak jakże tragicznych. Nie ma mowy, aby pochylić się nad polską nonszalancją i głupota- o braku dofinansowania dla Wojska nie wspominając. Dialog z Kaczyńskim wygląda następująco- " Moja jest tylko racja i to święta racja. Bo nawet jak jest twoja, to moja jest mojsza niż twojsza. Że właśnie moja racja jest racja najmojsza! Co więc może odpowiedzieć na ten żenujący spektakl przeciętny obywatel? " Bo już w nic nie wierzę... Jak mogę wierzyć, skoro nawet największy mój wysiłek przecieka im – wam – przez palce? Możecie już wszystko mówić, obiecywać, przyrzekać...".

Ostatnio polska prokuratura w końcu wydała bardzo ważne oświadczenie- zamachu w Smoleńsku nie było. Wcześniej taką wersję wykluczał Edmund Klich akredytowany przy Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym, a o naszych "orłach" powiedział- " Oni nigdy nie powinni byli dopuścić do zejścia na tak niską wysokość. Kapitan działał jak zaprogramowany na to, że musi wylądować. Uzyskanie kontaktu wzrokowego z ziemią, nie było możliwe. Zabrakło wyobraźni. Zabrakło oceny ryzyka i zabrakło zdecydowanego działania drugiego pilota. Ja nie obwiniam załogi, ale ta załoga nie była odpowiednio wyszkolona". Prezesowi oraz jego wyznawcom warto przypomnieć inne słowa wspomnianego płk. Klicha- " - "Na podstawie zebranych materiałów można wyjaśnić przyczyny tej tragedii. Teoria o zamachu jest absolutnie wykluczona. Ktoś, kto chce mieć spiskowe teorie dziejów, to zawsze je stworzy. Ludzie, którzy nie chcą się dać przekonać - nigdy nie dadzą się przekonać. Pan Kaczyński może sobie snuć różne teorie". Wykluczył również tezę, iż to kontrolerzy nakierowali samolot na pewną śmierć.

Ale czy to uspokoiło "prawdziwych Polaków"? Nie, gdyż tak naprawdę zamach był czy go nie było nie jest wcale takie istotne- chodzi przede wszystkim o przykrycie polskich zaniedbań i nonszalancji,a rosyjski trop doskonale się nadaje do przykrycia owych błędów.

Przypuszczam, iż gdyby nawet zebrał się synod świętych i wykluczył zamach to co najwyżej został by wygwizdany. Jeśli fakty są przeciw nam, to tym gorzej dla faktów prawda? Pomijam nieszczęsnego pasażera, który w Gruzji udowodnił swoją małość oraz gen. Błasika, który bez sprzecznie w chwili katastrofy znajdował się w kabinie pilotów, co jak wiadomo było niedopuszczalne.

Raport Komisji Jerzego Millera dopiero przed nami, ale nie trudno się domyślać, że po jego publikacji posypią się głowy- zarówno w rządzie jak i w wojsku. Odpowiedzialność za katastrofę smoleńską ponosi załoga samolotu, ale jej zachowania to efekt wieloletnich patologii w polskim wojsku- do takich informacji dotarł ostatnio tygodnik Newsweek. Żeby wyciągnąć wnioski z wieloletnich zaniedbań dymisje jednak nie wystarczą. Bezpieczeństwo przecież kosztuje, czy politycy przypominają sobie o tym tylko wtedy, gdy dochodzi do katastrofy? Wątpię- typowy polski burdel i bimbanie na przepisy weszło nam już w krew.

Dziś po tragedii nie można stać obojętnie. Tak jak po śmierci prezydenta Narutowicza trzeba opowiedzieć się po którejś ze stron- albo jest się wyznawcą Jarosława Kaczyńskiego i uważa naród Polski na święty i niepokalanie poczęty bez win własnych bądź tez potrafi się wyciągnąć wnioski ze swoich błędów i sprawić, aby w przyszłości do podobnych zaniedbań nie dochodziło. Nie będzie to jednak możliwe, gdy nie spojrzymy prawdzie w oczy- to nie był zamach, a wina leży w zdecydowanej większości po naszej stronie.

Jarosław Kaczyński nie jest zainteresowany prawdziwym przeżywaniem tej pierwszej rocznicy żałoby po swojej stronie. Powód jest bardzo prosty- w rocznicę katastrofy nie będzie go na Wawelu przy bracie! Bo po co? Trzeba będzie mobilizować elektorat w Sali Kongresowej a następnie ruszyć z pochodniami pod Pałac. Jak można w tym szczególnym dniu nie być przy swoim bracie? Bardzo to zastanawiające. Dopóki jednak racjonalny punkt widzenia nie jest dominujący w obozie Jarosława Kaczyńskiego dopóty gra trumną Lecha Kaczyńskiego będzie się toczyć, a widać dziś gołym okiem, że polskie społeczeństwo jest tą nieustanną żałobą już po prostu zmęczone.

Ja z kolei wybieram się na grób Pawła Krajewskiego funkcjonariusza BOR, który zginął pod Smoleńskiem. Paweł był podobnie jak ja Przasnyszaninem, jest też tu pochowany. W pierwsza rocznicę wybiorę się na cmentarz i zapalę lampkę na jego grobie[*]


Ja w Muzeum Wojska Polskiego przy zdjęciu funkcjonariuszy BOR- Paweł Krajewski w dolnym rzędzie w środku.

- premier składa kondolencje matce Pawła Krajewskiego.(fot. TO)


- oraz żonie i dziecku Pawła.(fot. TO)



poprzedninastępny komentarze