2011-12-19 20:47:08
Wojna sprawiedliwa dobiegła końca. I jak to zawsze bywa w takich sytuacjach liczba ofiar się nie liczy, wszak jak mawiał klasyk- Śmierć jednego człowieka jest tragedią, miliona, to już tylko statystyka”. Milkną dziś wszyscy ci, którzy z taką lubością lobbowali na rzecz wysłania polskich wojsk do Iraku. Gdzie są ci wszyscy ludzie, którzy próbowali wmówić nam wszystkim, że musimy, że tak trzeba, że świat bez Saddama będzie bezpieczniejszy? Mylił by się jednak ten, kto uważa, że wstydzą się teraz swoich wygadywanych głupstw. Tacy ludzie poglądów nie zmieniają. Podżegaczy wojennych ci u nas dostatek.
Po ośmiu latach amerykańskiej okupacji Irak miał być bezpieczniejszy. Nie jest, i widać to gołym okiem. Choć tak zapowiadał George Bush i jego akolici. Wszyscy pamiętamy frazesy o tym, że po Saddamie Irak będzie krajem demokratycznym, o tym jak zachód chce wprowadzić swoje „demokratyczne standardy”. Jak owa demokracja wyglądała niech świadczy fakt, iż pierwszy iracki rząd został ...mianowany! Podobnie było jeszcze nie tak dawno w Afganistanie, gdzie wybory wygrał Hamid Karzaj, jednak przy dużym prawdopodobieństwie fałszerstw wyborczych.
Koronnym argumentem podżegaczy wojennych był fakt- a raczej blef- świadczący rzekomo o tym, iż iracki reżim posiada broń masowego rażenia. Kiedy upadł tak szybko jak powstał, propagandziści zaczęli powtarzać inny, nie mniej zabawny. Podobno Irak miał być bez Saddama krajem bezpieczniejszy, tymczasem pogrążony on został w straszliwym chaosie, który trwa do dziś. Amerykanie, nie potrafiąc sobie poradzić nie tylko z kosztami ale i strategią okupacji postanowili po prostu podwinąć ogony i wrócić do domu, niszcząc dotkliwie przy okazji kraj i jego mieszkańców.
Wiele tzw. „autorytetów”i „mędrców” wmawiało nam, że ta wojna jest sprawiedliwa, że tak trzeba, że stoimy po właściwej stronie. Zapamiętajmy wszystkie te nazwiska- Adam Michnik, Marek Edelman, Leszek Miller, Aleksander Kwaśniewski, Władysław Bartoszewski, Jerzy Szmajdziński, Lech Kaczyński. To oni nie słuchając woli narodu, zdecydowali się wysłać polskie wojska na wojnę, którą ówczesny Sekretarz Generalny Narodów Zjednoczonych Kofi Annan nazwał po prostu „nielegalną”. Miały być wielomiliardowe kontrakty dla polskich firm, co z prawdą miało tyle wspólnego co pokojowe deklaracje Georga Busha.
Okupacja dobiegła końca, jednak slogan „wojny z terroryzmem” wydaje się być sprytnie wykorzystywany po dziś dzień. W imię owej „wojny z terroryzmem” można przecież dziś gdziekolwiek na świecie wypowiedzieć komukolwiek wojnę. Skutecznie ograniczano swobody obywatelskie, Amerykanie-wraz z sojusznikami- zasłynęli również torturami, którzy nie powstydziliby się średniowieczni Krzyżacy. Na lepszym przykładem jest obóz w Guantanamo, gdzie po dziś dzień- mimo obietnic jego zamknięcia przez Bracka Obamę- przetrzymuje się ludzi, bez żadnych wyroków czy zarzutów, którzy nie mają prawa do obrony.
Kiedyś Bogdan Smoleń mówił o Amerykanach- „ Najpierw napadną, potem przeproszą”. Dziś zabrakło nawet i tego, choć, czy to by cokolwiek zmieniło?
Po ośmiu latach amerykańskiej okupacji Irak miał być bezpieczniejszy. Nie jest, i widać to gołym okiem. Choć tak zapowiadał George Bush i jego akolici. Wszyscy pamiętamy frazesy o tym, że po Saddamie Irak będzie krajem demokratycznym, o tym jak zachód chce wprowadzić swoje „demokratyczne standardy”. Jak owa demokracja wyglądała niech świadczy fakt, iż pierwszy iracki rząd został ...mianowany! Podobnie było jeszcze nie tak dawno w Afganistanie, gdzie wybory wygrał Hamid Karzaj, jednak przy dużym prawdopodobieństwie fałszerstw wyborczych.
Koronnym argumentem podżegaczy wojennych był fakt- a raczej blef- świadczący rzekomo o tym, iż iracki reżim posiada broń masowego rażenia. Kiedy upadł tak szybko jak powstał, propagandziści zaczęli powtarzać inny, nie mniej zabawny. Podobno Irak miał być bez Saddama krajem bezpieczniejszy, tymczasem pogrążony on został w straszliwym chaosie, który trwa do dziś. Amerykanie, nie potrafiąc sobie poradzić nie tylko z kosztami ale i strategią okupacji postanowili po prostu podwinąć ogony i wrócić do domu, niszcząc dotkliwie przy okazji kraj i jego mieszkańców.
Wiele tzw. „autorytetów”i „mędrców” wmawiało nam, że ta wojna jest sprawiedliwa, że tak trzeba, że stoimy po właściwej stronie. Zapamiętajmy wszystkie te nazwiska- Adam Michnik, Marek Edelman, Leszek Miller, Aleksander Kwaśniewski, Władysław Bartoszewski, Jerzy Szmajdziński, Lech Kaczyński. To oni nie słuchając woli narodu, zdecydowali się wysłać polskie wojska na wojnę, którą ówczesny Sekretarz Generalny Narodów Zjednoczonych Kofi Annan nazwał po prostu „nielegalną”. Miały być wielomiliardowe kontrakty dla polskich firm, co z prawdą miało tyle wspólnego co pokojowe deklaracje Georga Busha.
Okupacja dobiegła końca, jednak slogan „wojny z terroryzmem” wydaje się być sprytnie wykorzystywany po dziś dzień. W imię owej „wojny z terroryzmem” można przecież dziś gdziekolwiek na świecie wypowiedzieć komukolwiek wojnę. Skutecznie ograniczano swobody obywatelskie, Amerykanie-wraz z sojusznikami- zasłynęli również torturami, którzy nie powstydziliby się średniowieczni Krzyżacy. Na lepszym przykładem jest obóz w Guantanamo, gdzie po dziś dzień- mimo obietnic jego zamknięcia przez Bracka Obamę- przetrzymuje się ludzi, bez żadnych wyroków czy zarzutów, którzy nie mają prawa do obrony.
Kiedyś Bogdan Smoleń mówił o Amerykanach- „ Najpierw napadną, potem przeproszą”. Dziś zabrakło nawet i tego, choć, czy to by cokolwiek zmieniło?