2012-01-14 15:42:57
Amerykanie olali talibów. I to dosłownie, nie wiadomo czy po pijaku, dla jaj czy chcąc podkreślić amerykańskie standardy. Jedno jest pewne. Olany talib to dobry talib.
Wydawać by się mogło, że po wielu wpadkach „koalicji antyterrorystycznej” kolejne nie ujrzą prędko światła dziennego. Zwłaszcza po torturach w Abu Ghraib i mijającej dekadzie więzienia w Guantanamo. Jednak dzielni Marines postanowili zrobić chyba swoisty prezent noworoczny wszystkim tym, którzy znudzili się już widokiem zabitego Araba.
Czy pamięta ktoś jeszcze, z jakich powodów Amerykanie podbili Afganistan? Otóż wmawiano nam, iż aby obalić Talibów(których wcześniej finansowali) i złapać, rzekomo ukrywającego się tam Osamę Bin Ladena. Dziś gołym okiem widać rzeczywiste przyczyny tego podboju. Jak to zwykle bywa a amerykańskim wydaniu, jeden reżim się kończy, amerykański się zaczyna. Marionetkowy rząd z równie oddanym USA prezydentem Hamidem Karzajem- notabene wybranemu w wyniku sfałszowanych wyborów- jest tylko kwiatkiem do kożucha.
Bardziej humanitarni od chłopców z Marines byli swego czasu nasi chłopcy malowani. W wyniku ostrzału wioski Nangar Khel dokonanej przez polski patrol zginęło 6 osób cywilnych a trzy zostały ciężko ranne. Wśród pokrzywdzonych były kobiety i dzieci. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie. Uniewinnił wszystkich żołnierzy i oficerów, którzy brali udział w incydencie w Nangar Khel. W uzasadnieniu sędzia wskazał na brak dostatecznych dowodów, dzięki którym, możliwe by było wskazanie na celowość ostrzału wioski przez polskich żołnierzy. A swoją droga, to jak nasi chłopcy mogli wiedzieć, że to nie terroryści? Przecież oni wszyscy wyglądają tak samo. Po co było ryzykować, skoro Bóg i tak pozna swoich?
W książce Mario Vargas Llosy pt. „Marzenie Celta” główny bohater tej powieści, Roger Casement monitoruje- początkowo z wielkim entuzjazmem- jako brytyjski konsul- „europejską cywilizację” w belgijskiej kolonii w Kongu. Jednak z czasem, na własne oczy widzi, prawdziwą twarz kolonizatorów, którzy, mordują całe wsie, gwałcą kobiety i małe dziewczynki, traktując ludność lokalną jak zwierzęta. I tu zachodzi pewna analogia. Kiedyś Murzyn, a dziś Arab staje się w odbiorze społecznym kimś gorszym, upośledzonym, nie dorastającym do pięt. Kongo po brutalnej polityce Króla Leopolda XII nie podniosło się z zapaści. Podobnie Afganistan, w którym obecnie, mimo wprowadzania „demokracji” w życie stoi w miejscu, a o stabilizacji mowy być nie może.
A może jednak kontrowersyjna metoda leczenia,j jaką zaprezentowali Amerykanie wyjdą Afgańczykom na dobre? Kto wie, może już wkrótce okaże się, że urynoterapia będzie symbolem końca amerykańskiego gnoju w tym kraju.
Wydawać by się mogło, że po wielu wpadkach „koalicji antyterrorystycznej” kolejne nie ujrzą prędko światła dziennego. Zwłaszcza po torturach w Abu Ghraib i mijającej dekadzie więzienia w Guantanamo. Jednak dzielni Marines postanowili zrobić chyba swoisty prezent noworoczny wszystkim tym, którzy znudzili się już widokiem zabitego Araba.
Czy pamięta ktoś jeszcze, z jakich powodów Amerykanie podbili Afganistan? Otóż wmawiano nam, iż aby obalić Talibów(których wcześniej finansowali) i złapać, rzekomo ukrywającego się tam Osamę Bin Ladena. Dziś gołym okiem widać rzeczywiste przyczyny tego podboju. Jak to zwykle bywa a amerykańskim wydaniu, jeden reżim się kończy, amerykański się zaczyna. Marionetkowy rząd z równie oddanym USA prezydentem Hamidem Karzajem- notabene wybranemu w wyniku sfałszowanych wyborów- jest tylko kwiatkiem do kożucha.
Bardziej humanitarni od chłopców z Marines byli swego czasu nasi chłopcy malowani. W wyniku ostrzału wioski Nangar Khel dokonanej przez polski patrol zginęło 6 osób cywilnych a trzy zostały ciężko ranne. Wśród pokrzywdzonych były kobiety i dzieci. Wojskowy Sąd Okręgowy w Warszawie. Uniewinnił wszystkich żołnierzy i oficerów, którzy brali udział w incydencie w Nangar Khel. W uzasadnieniu sędzia wskazał na brak dostatecznych dowodów, dzięki którym, możliwe by było wskazanie na celowość ostrzału wioski przez polskich żołnierzy. A swoją droga, to jak nasi chłopcy mogli wiedzieć, że to nie terroryści? Przecież oni wszyscy wyglądają tak samo. Po co było ryzykować, skoro Bóg i tak pozna swoich?
W książce Mario Vargas Llosy pt. „Marzenie Celta” główny bohater tej powieści, Roger Casement monitoruje- początkowo z wielkim entuzjazmem- jako brytyjski konsul- „europejską cywilizację” w belgijskiej kolonii w Kongu. Jednak z czasem, na własne oczy widzi, prawdziwą twarz kolonizatorów, którzy, mordują całe wsie, gwałcą kobiety i małe dziewczynki, traktując ludność lokalną jak zwierzęta. I tu zachodzi pewna analogia. Kiedyś Murzyn, a dziś Arab staje się w odbiorze społecznym kimś gorszym, upośledzonym, nie dorastającym do pięt. Kongo po brutalnej polityce Króla Leopolda XII nie podniosło się z zapaści. Podobnie Afganistan, w którym obecnie, mimo wprowadzania „demokracji” w życie stoi w miejscu, a o stabilizacji mowy być nie może.
A może jednak kontrowersyjna metoda leczenia,j jaką zaprezentowali Amerykanie wyjdą Afgańczykom na dobre? Kto wie, może już wkrótce okaże się, że urynoterapia będzie symbolem końca amerykańskiego gnoju w tym kraju.