Vae victis
2012-07-25 10:57:39
Powstanie warszawskie ciągle budzi emocje. Nie byłoby ich tak wiele, gdyby nie lansowana przez wieki całe idea Gloria victis, czyli celebracja wszelkiej maści klęsk i porażek. Nie ma chyba nigdzie indziej tak napompowanego ego z faktu, że przegrało się wojnę, bitwę, byt. Ten polski masochizm strasznie mnie razi.

Nie mam zamiaru opisywać dlaczego Powstanie nie miało sensu i było po prostu nie etyczne. To wie chyba każdy średnio inteligentny człowiek. Nikt przecież przy zdrowych zmysłach nie wysłałby słabo a wręcz w ogóle uzbrojonych Warszawiaków na rzeź. Nikt tez nie odmawia im heroizmu i bohaterskiej postawy powstańców. Powstańcom, a nie dowódcom, którzy za wywołanie Powstania powinno odpowiedzieć. Tak też uważał nestor narodowej prawicy, zmarły nie dawno prof. Wiesław Chrzanowski, dziwi więc fakt, że prawica jakoś bez większej refleksji przechodzi w celebrę śmierci.

To była po prostu zbrodnia. Bo jak nazwać fakt, że na Woli ginie codziennie 30 tysięcy warszawiaków? Jak nazwać dowódców, którzy z pełną świadomością posyłali na śmierć nie tylko żołnierzy, ale cywili i dzieci na pewną śmierć? Żeby najlepiej zobrazować mizerne szanse Powstańców wystarczy przyjrzeć się ich uzbrojeniu- Całe uzbrojenie powstańców w dniu wybuchu powstania składało się z 7 ckm, 60 lkm, 1000 kb, 300 pm, 1700 pistoletów i 25 tys. granatów i 15 piatów. Prawie połowę broni strzeleckiej, jaką powstańcy posiadali, stanowiły pistolety, które jako broń krótka - osobista, w warunkach walk miejskich o umocnione gmachy, forty, barykady, nie miała znaczenia w natarciu pododdziałów. To nie Powstanie, to szaleństwo!

Bo na tym właśnie polega polityka i to od samego jej zarania. Faceci, zwani mężami stanu ustalają wojenne gierki z użyciem całej masy zindoktrynowanej całej masy zwykłych ludzi, zwanych mięsem armatnim. Wiadomo, każdy smarkacz szuka wzorca, autorytetu, zwłaszcza gdy w domu go nie znalazł. I zauroczy go pan w mundurze, który z wyniosłym hasłem BÓG HONOR OJCZYZNA omamił go do reszty. I taki dzieciak umiera, myśląc, że przydał się jakoś, przysłużył sprawie.

Kiedy myślę o Powstaniu warszawskim ogarnie mnie mega wkurwienie. Kto o zdrowych zmysłach może szczycić się liczbą 200 tys. ofiar? Całą masą umarłych marzeń, nadziei, pragnień? Czy zwolenników tego bezsensownego Powstania nie rusza widok zburzonej Warszawy? Czesi mają coś, co zawsze mi imponowało- praktyczne podejście do wszystkiego. Im Powstanie się nie opłacało. Dziś turyści wybierają Pragę, nie Warszawę. Bo co tu zwiedzać? Zamek Królewski odbudowany za Gierka? Czy PKiN? Nie ma magii przedwojennej Warszawy. Nie ma i nie będzie. Chyba, że ktoś lubi zwiedzać Powązki i inne groby...

A przecież można było inaczej. Taki Miron Białoszewski, który nie wyszedł z piwnicy, a potem stworzył wielkie działa i teatr. To zostało. Bez patosu i wielkich patriotycznych uniesień. Jego „Pamiętnik z Powstania warszawskiego” jest tego kwintesencją. Nie ma sensu wynosić pod niebiosa dowódców Powstania z Tadeuszem Komorowskim na czele. Powstanie miało innych bohaterów. To żołnierze, którzy z gołymi rękoma szli bić się w tej bezsensowniej walce, to sanitariuszki, które pracowały ponad swoje siły, to w końcu ludność cywilna, która życia znała poprzez pryzmat kanałów, piwnic i ruin swojego miasta. To im i tylko im należy się hołd. Nikomu więcej.



poprzedninastępny komentarze