2013-02-11 21:42:56
Myślałem, że po śmierci Jana Pawła II nie dożyję już takiego medialnego szaleństwa jakie miało wówczas miejsce. Okazuje się jednak, że po abdykacji dyktatora, po raz kolejny jesteśmy świadkami napince medialnej, gdzie tzw. liberalni dziennikarze, jakoby na przekór samym sobie, udowadniać chcą, iż są świętsi od samego papieża.
Cały dzisiejszy dzień zdominowała informacja o tym, iż jeden z ostatnich dyktatorów Europy doszedł do wniosku, że dalej tego wózka ciągnąć nie da rady. Lepsze to co prawda, niż telenowela pt. „Mama Madzi”, ale niesmak pozostaje. Facet nie dał rady po prostu. Zdarza się. Nie chciał nieść tego krzyża do końca. Za bardzo go uwierał i bardzo mi tym zaimponował. Abstrahuję od tego, czy to stan jego zdrowia jest rzeczywistą przyczyną zrzeczenia się tronu. Mówiąc szczerze nic mnie to nie obchodzi. Ale dzisiejsza data jest chyba dość wymowna. Dziś bowiem, Kościół obchodzi Światowy Dzień Chorego. Podejrzewam więc, że data nie jest tu przypadkowa.
Irytują mnie mainstreamowe media, które epatują teraz tym wydarzeniem na okrągło. Jestem przekonany o tym, że te medialne szaleństwo i szopka w jednym potrwa do końca, czyli do momentu wyboru nowego dyktatora Watykanu. Big Brother w pigułce. Panowie w garniturach debatować będą o tym, kogo teraz natchnie Duch Święty, a panie z racji tego, że w Kościele nie mają nic do gadania, będę liczyć na niezłomną postawę redaktor Katarzyny Kolędy-Zalewskiej. Po raz kolejny bowiem, kardynałowie, nie wybrani przez nikogo, wybiorą swojego szefa, na którego nikt nie głosował. Ktoś tu kogoś chyba traktuje przedmiotowo. Ale to nie moja troska.
Nad Belwederem na razie flagi nie zostały opuszczone do połowy masztu.
Cały dzisiejszy dzień zdominowała informacja o tym, iż jeden z ostatnich dyktatorów Europy doszedł do wniosku, że dalej tego wózka ciągnąć nie da rady. Lepsze to co prawda, niż telenowela pt. „Mama Madzi”, ale niesmak pozostaje. Facet nie dał rady po prostu. Zdarza się. Nie chciał nieść tego krzyża do końca. Za bardzo go uwierał i bardzo mi tym zaimponował. Abstrahuję od tego, czy to stan jego zdrowia jest rzeczywistą przyczyną zrzeczenia się tronu. Mówiąc szczerze nic mnie to nie obchodzi. Ale dzisiejsza data jest chyba dość wymowna. Dziś bowiem, Kościół obchodzi Światowy Dzień Chorego. Podejrzewam więc, że data nie jest tu przypadkowa.
Irytują mnie mainstreamowe media, które epatują teraz tym wydarzeniem na okrągło. Jestem przekonany o tym, że te medialne szaleństwo i szopka w jednym potrwa do końca, czyli do momentu wyboru nowego dyktatora Watykanu. Big Brother w pigułce. Panowie w garniturach debatować będą o tym, kogo teraz natchnie Duch Święty, a panie z racji tego, że w Kościele nie mają nic do gadania, będę liczyć na niezłomną postawę redaktor Katarzyny Kolędy-Zalewskiej. Po raz kolejny bowiem, kardynałowie, nie wybrani przez nikogo, wybiorą swojego szefa, na którego nikt nie głosował. Ktoś tu kogoś chyba traktuje przedmiotowo. Ale to nie moja troska.
Nad Belwederem na razie flagi nie zostały opuszczone do połowy masztu.