2013-08-24 17:46:33
Rozgrzany do czerwoności salon z napięciem śledził wyniki na przewodniczącego mało obywatelskiej partii. Wygrał wódz, który miał nie kandydować. Ale okazuje się, że przegrany, znany krakowski obrońca zygot też wygrał.
Przewaga Donalda Tuska jest ogromna. To nie podlega dyskusji. Jarosław Gowin jednak, jak na prawdziwego Polaka przystało, stroszy piórka i nadyma się niczym paw w warszawskich łazienkach. Hołduje widocznie idei Gloria Victis, która tak wbiła się w naszą narodową świadomość. Przegrałem, ale jestem zwycięzcą. Bo zwolennicy konserwatywnego, średniowiecznego prawa oraz ortodoksyjni zwolennicy wolnego rynku zawsze wygrywają. Mimo że nie mają poparcia wśród mas.
Donaldowi Tuskowi w tych wyborach udało się coś jeszcze. Nie dawno apelował, aby nie brać udziału w referendum w Warszawie, nazywając to „hucpą polityczną”. Abstrahując już od tego, że to jakiś platfmiany banał, wszak kim jest Donald Tusk jak nie politykiem, to należy stwierdzić, że działacze PO poszli za ciosem i olali partyjne wybory. Wszak 50% partii poważnie podeszło do apeli premiera, prezydenta i i prymasa, żeby w ogóle nie głosować, jeśli się kogoś nie lubi. Mamy więc premiera, którego nie popiera nawet połowa członków jego własnej partii. Jarosław Kaczyński nie pozwoliłby sobie na taką rewoltę.
Przewaga Donalda Tuska jest ogromna. To nie podlega dyskusji. Jarosław Gowin jednak, jak na prawdziwego Polaka przystało, stroszy piórka i nadyma się niczym paw w warszawskich łazienkach. Hołduje widocznie idei Gloria Victis, która tak wbiła się w naszą narodową świadomość. Przegrałem, ale jestem zwycięzcą. Bo zwolennicy konserwatywnego, średniowiecznego prawa oraz ortodoksyjni zwolennicy wolnego rynku zawsze wygrywają. Mimo że nie mają poparcia wśród mas.
Donaldowi Tuskowi w tych wyborach udało się coś jeszcze. Nie dawno apelował, aby nie brać udziału w referendum w Warszawie, nazywając to „hucpą polityczną”. Abstrahując już od tego, że to jakiś platfmiany banał, wszak kim jest Donald Tusk jak nie politykiem, to należy stwierdzić, że działacze PO poszli za ciosem i olali partyjne wybory. Wszak 50% partii poważnie podeszło do apeli premiera, prezydenta i i prymasa, żeby w ogóle nie głosować, jeśli się kogoś nie lubi. Mamy więc premiera, którego nie popiera nawet połowa członków jego własnej partii. Jarosław Kaczyński nie pozwoliłby sobie na taką rewoltę.