SLD jeszcze może
2016-01-08 19:35:58
Po wyborczej klęsce, Sojusz Lewicy Demokratycznej jest poobijany, trafiony, ale jeszcze nie liczony. Wewnętrzne wybory na przewodniczącego partii tylko potwierdzają tezę o tym, że z partii powietrze jeszcze nie uszło.

Partia taka jak SLD, z ogromnym dorobkiem i niebanalną historią, nie może sobie pozwolić, aby zniknąć ze sceny politycznej. Tak, przegrane wybory rysują nową perspektywę, ale bycie poza Sejmem nie oznacza, że przez cztery lata nie można budować partii, tym bardziej, że w skali kraju Sojusz ma swoich radnych, na różnych szczeblach samorządu, ma swoich burmistrzów, starostów. Pod tym względem jest drugi po Platformie Obywatelskiej. Ma kilku posłów do PE. To baza na której można coś budować, pod warunkiem jednak, że dobrze zaplanuje się cztery lata w pozaparlamentarnej opozycji. Projekt pod nazwą Zjednoczona Lewica się nie sprawdził i należy nazwać to po imieniu. Na klęskę SLD duży wpływ miało fatalne w skutkach, wskazanie wiadomej kandydatki na urząd prezydenta, a potem innej kandydatki na urząd premiera.

Na nowego przewodniczącego zgłosiło się dziesięć osób. To świadczy o tym, że funkcja szefa SLD, mimo, że partii nie ma w Sejmie, nadal jest atrakcyjna. Jest jeden wódz PiS, był jeden wódz w PO i mamy 10 kandydatów na szefa SLD. To o czymś świadczy. To nie jest masa upadłościowa, jak chcieliby niektórzy. Ten wynik ma jeszcze jeden ważny element. Zdecyduje on o przyszłości całej lewicy, bowiem SLD, czy to się komuś podoba czy nie, jest przewodnią siłą na lewicy. Wyborcy SLD to jedyny, choć kurczący się, elektorat lewicy w Polsce. SLD dziś to swoisty pociąg, jeszcze stoi na peronie, choć wycofał się do zagajnika. Pasażerów ma sporo, bo ponad milion tych, którzy zdecydowali się zagłosować na lewicę w październiku. Na razie brakuje tylko konduktora. To nie może być osierocony elektorat. Jeśli ci wyborcy zostaną pozostawieni sami sobie, to nikt po SLD płakać nie będzie. Nie warto.

Dziś SLD to mała partia, choć z dużym dorobkiem i jeszcze tętniąca życiem. W takim przypadku, taka partia musi być skonsolidowana wokół jednego i wyrazistego lidera. Tego zabrakło, kiedy Zjednoczona Lewica miała więcej liderów, niż wszystkie inne partie razem wzięta. Nowy przewodniczący SLD rozstrzygnie również kwestię tego, czy lewica w Polsce operować będzie wokół, jak chce tego liberalny mainstream, wokół spraw światopoglądowych, czy będzie śmiało zgłaszać socjalne postulaty, których rząd PiS spełnić nie będzie potrafił.

W bipolarnej debacie publicznej SLD będzie musiał stawiać czoło dwóm wyzwaniem. Z jednej strony atakować rządzących jak i główny nurt opozycji, zarówno w postaci PO jak i Nowoczesnej. To lewica powinna być twarzą zmiany. Zmiany prawdziwie antysystemowej, która zaneguje obecny system z pozycji socjaldemokratycznych, wyjdzie naprzeciw społecznym oczekiwaniom. Nie wytykajmy sobie dziś błędów przeszłości, nie pytajmy kto z kim i na jakich zasadach, ale zapytajmy po co i w imię jakich wartości? Która nie wstydzi się swojej historii i wie, jak naprawić państwo. SLD jeszcze może.


poprzedninastępny komentarze