Aborcja SLD
2016-09-27 09:55:08
Polskie społeczeństwo jest umiarkowanie konserwatywne. Lewicę pogrążają spory kulturowe, które szkodzą i nie przynoszą korzyści. Widać to na przykładzie SLD, który zajmuje się tematami zastępczymi, odległymi od tradycyjnego lewicowego elektoratu.

Kiedy Włodzimierz Czarzasty obejmował schedę po Leszku Millerze, wydawało się, że jest to jedyna postać, która może SLD postawić na nogi. Patriota SLD, a to w tym środowisku bardzo ważne, były przewodniczący KRRiT, doświadczony biznesmen. Miał świetny wynik w swoim okręgu wyborczym, mając trzykrotnie lepszy rezultat, niż cztery lata temu zebrał tam Sojusz. I najważniejsze, to sami działacze i działaczki partii wybrali go na to stanowisko. Nowy lider SLD zachowywał wstrzemięźliwość wobec KOD-u a niekiedy nawet wręcz krytyczne-
„ To środowisko trochę syte. Ja tam strasznej biedy i wykluczonych nie widzę. SLD do tego ręki nie przyłoży”- mówił. Następnie z tym samym KOD-em wszedł w koalicję pod nazwą „Wolność, Równość, Demokracja”. Tym samym wpisał SLD w ulubione dla liberalnego centrum tematy, wokół których organizuje swój elektorat, daleki od postkomunistycznej lewicy.

Partia taka jak SLD, z ogromnym dorobkiem i niebanalną historią, nie może sobie pozwolić, aby zniknąć ze sceny politycznej. Tak, przegrane wybory rysują nową perspektywę, ale bycie poza Sejmem nie oznacza, że przez cztery lata nie można budować partii, tym bardziej, że w skali kraju Sojusz ma swoich radnych, na różnych szczeblach samorządu, ma swoich burmistrzów, starostów. Pod tym względem jest drugi po Platformie Obywatelskiej. Ma kilku posłów do PE. To baza na której można coś budować, pod warunkiem jednak, że dobrze zaplanuje się cztery lata w pozaparlamentarnej opozycji. Projekt pod nazwą Zjednoczona Lewica się nie sprawdził i należy nazwać to po imieniu. Na klęskę SLD duży wpływ miało fatalne w skutkach, wskazanie wiadomej kandydatki na urząd prezydenta, a potem innej kandydatki na urząd premiera. Tego elektorat SLD nie kupił. Pytanie tylko, czy liderzy Sojuszu potrafią z tego wyciągnąć wnioski.

Włodzimierz Czarzasty znalazł się najtrudniejszej sytuacji w całej historii SLD. Obejmując fotel przewodniczącego, musiał rozstrzygnąć czy lewica w Polsce operować będzie wokół, jak chce tego liberalny mainstream, wokół spraw światopoglądowych, czy będzie śmiało zgłaszać socjalne postulaty, których rząd PiS spełnić nie będzie potrafił. Socjaldemokratyczna polityka społeczna to przede wszystkim obrona resztek tego, co państwowe. Mamy dziś bowiem do czynienia z demontażem resztek państwa opiekuńczego, które odziedziczyliśmy po PRL-u. Od szefa lewicowej formacji elektorat wymaga w pierwszym rzędzie zajmowaniem się kwestią bezrobocia, edukacji, służby zdrowia, transportu publicznego, poprawy losu polskiego pracownika. Tymczasem SLD wikła się w spory dotyczące aborcji czy in vitro, tematów ważnych, ale z punktu widzenia elektoratu, to mało istotne. W bipolarnej debacie publicznej SLD powinien stawiać czoła zarówno liberalnej opozycji w postaci PO i Nowoczesnej, jak i konserwatywnemu rządowi. Program 500 plus to największy po 1989 roku transfer socjalny w Polsce, który wymusi na rządzących dalsze takie posunięcia. Ludzie będą chcieli od państwa więcej. Społeczeństwo uwierzy, że pieniądze są i się da. I tu lewica powinna zaistnieć. Dodatkowo PiS to daleko posunięta polityka historyczna, która stałą się narzędziem władzy. Nie jest bowiem przypadkiem, że młode pokolenie, gloryfikujące tzw. „żołnierzy wyklętych” i krzyczące „precz z komuną” ma dziś poglądy niemal wyłącznie prawicowe. Dojście PiS w 2005 roku do władzy na nowo wskrzesiło historię jako oręż do bieżącej polityki. Słabością lewicy było to, że nie potrafiła, bądź też nie chciała, przeciwstawić się temu zjawisko. Lewica nie ma powodów, aby wstydzić się swoich korzeni, swoich tradycji i wartości. Chodzi zarówno o spuściznę PPS, jej walki o niepodległości i prawa robotników oraz czasy Polski Ludowej, tak zohydzanej dziś przez wielu. To nie była czarna dziura w historii, to były lata, kiedy miliony ludzi wydostało się z biedy, nauczyło się czytać i pisać, mogło pójść na studia. Młodzi na samą myśl słowa lewica mają skojarzenia tylko i wyłącznie z wredną komuną. I choć to osoby starsze jeszcze chcą głosować na SLD, to nie można młodych oddać w ręce prawicy. Edukacja to klucz do zwycięstwa. Trzeba nastawić się na tytaniczną prace u podstaw. Sojusz ma jeszcze pieniądze, pytanie, czy ma ochotę i determinację na to, aby się zmienić.

To nie PiS chce zaostrzenia prawa aborcyjnego. To nie od tej partii wyszedł taki projekt. Gdyby Jarosław Kaczyński chciał jej zaostrzenia, zrobiłby to w tydzień. Beneficjentem sporu aborcyjnego w Polsce będą tylko dwa bieguny- liberalny i konserwatywny.



poprzedninastępny komentarze