2009-01-31 15:07:56
Mój śmietnik jest wielce zasobny. Załączam zdjęcia, które robiłam w okresie jego jesiennej prosperity. Gdyby nie to, że nie mam gdzie wstawić – sama bym przygarnęła tę pasiastą kanapę. Ja mogę. Bo mam kluczyk. Ale ci, którzy naprawdę by jej potrzebowali – podobnie jak ubrań, mebli, sprzętów AGD – co to to nie! Biednym i bezdomnym, którzy zagospodarowali pobliską opuszczoną parcelę, wstępu do śmietnika broni zameczek we wrotach tego zamczyska. Moi sąsiedzi chronią swojej własności nawet, gdy już jej nie potrzebują i dobrowolnie się jej zrzekają. Ale za skarby świata nie na czyjąś korzyść. Pewnie chcieliby te swoje stare telewizory, krzesła, z których zlazła farba, marynarki, które przestały być modne albo wygodne, chińskie zupki przeterminowane o jeden dzień, tony makulatury dostarczyć na wysypisko sami. Eskortować śmieciarkę, czy aby po drodze coś nie wypadło. Własnoręcznie poddać procesowi zniszczenia, by móc zasnąć spokojnie, że ich dobra nie staną się czyimiś dobrami. A już na pewno nie dobrami brudasów, pijaków i nieudaczników.
Śmietniki zamyka się przed bezdomnymi, którzy po pierwsze wynoszą z nich to, co mogą sprzedać na złom, makulaturę lub na podhalowych pchlich targach, po drugie zaś śpią w nich, póki na dworze jest ciepło. Odbieranie im nawet tej możliwości ma w sobie coś ze skrajnej zaborczości, fanatycznego przywiązania do swoich zabawek, lęku, że ktoś mógłby je „zbrukać” swoim użyciem. Ktoś tak nielicujący z obliczem porządnych mieszkańców średnio porządnego osiedla. Zamykanie śmietników to walka o ostatni przystanek na drodze konsumpcji, wrzaskliwe: „to moje!!!”
Ale zamykany śmietnik to nadal za mało. Kilka tygodni temu kamienicę obok otoczono żelaznym płotem. Wolę nie myśleć, nad czym debatują właściciele mieszkań w moim domu na zebraniach spółdzielczych. Ja nie mam na nie wstępu – tylko wynajmuję.
Po destrukcji musi jednak nastąpić konstrukcja. Zatem polecam Wam moje patenty na zamykane śmietniki. Proszę dopisywać swoje.
1. Należy przyuważyć ekipę bezdomnych, którzy odwiedzają Twój śmietnik (zazwyczaj mają oni stałe rewiry) i umówić się, że jeśli zastaną śmietnik zamknięty zadzwonią do Ciebie domofonem, żebyś zeszła/zszedł im otworzyć.
2. Przy wynoszeniu śmieci można nie zamykać śmietnika. Grozi to jednak atakiem ze strony oburzonych sąsiadów. Jeśli taki nastąpi…
3.…Wychodząc ze śmietnika wkładaj klucz do zamka i przekręć go raz w prawo, raz w lewo. Sąsiedzi patrzący z okien myślą, że kosmiczny porządek rzeczy został zachowany.
4. Nade wszystko jednak: chodź na zebrania spółdzielni i przekonuj swoich sąsiadów, żeby nie czynili ze śmietnika twierdzy. Można odwołać się do: chrześcijańskiego miłosierdzia i współczucia, obywatelskiego obowiązku pomagania słabszym, ekologicznej maksymalizacji zużycia dóbr konsumenckich (wiem, brzmi jak żart, ale niezbadane są przebiegi rozumowania sąsiedzkiego).
5. inne (jakie?)
P.S. Żeby było jasne: nie sugeruję, jakoby pozostawianie otwartych śmietników było lekiem na problem bezdomności i biedy. To zaledwie minimalna pomoc w zaleczaniu skutków.