Wielgosz: Kuba w godzinie ognisk
[2005-08-06 13:24:21]
Odpowiedź na pytanie o przyczyny owej zwierzęcej, bo najczęściej nie popartej żadnymi racjami, nienawiści szukać należy w najnowszej historii zachodniej hemisfery, w której karaibska wyspa odegrała rolę nieproporcjonalnie wielką do swych rozmiarów. Wydaje się, że prawicowa propaganda opluwa Kubę właśnie dlatego żeby świadomość tej roli nie przeniknęła do szerszych kręgów czytelników. Gdyby tak się stało cała wznoszona przez rzesze antykomunistycznych propagandystów wizja historii XX wieku musiałaby runąć jak domek z kart. Tak się bowiem składa, że powikłane dzieje kubańskiej rewolucji i jej zwrotu w stronę socjalizmu w żaden sposób nie dają się wtłoczyć w schemat historyjek o komunizmie przynoszonym na bagnetach Armii Czerwonej, rewolucji będącej wynikiem spisku agentów NKWD lub KGB, a wreszcie o polityce satelickiej względem moskiewskiego centrum obozu radzieckiego. Znakomitym przyczynkiem do odkłamania tych fascynujących dziejów jest wydana niedawno książka Marcina Floriana Gawryckiego pt. „Kuba i rewolucja w Ameryce Łacińskiej”. Ta zaledwie 250 stronicowa monografia jest prawdziwą kopalnią wiedzy o genezie, przebiegu i znaczeniu kubańskiej rewolucja dla całej zachodniej półkuli. Co więcej autor dokonał rekonstrukcji kontekstu historycznego wydarzeń lat 1956-1959 ukazując sytuację wyspy, która już u progu swej bardzo krwawo wywalczonej niepodległości stała się faktyczną kolonią USA. Dzięki temu otrzymujemy sugestywny obraz okoliczności, które popchnęły grupę młodych emigrantów-nacjonalistów do walki z marionetkowym reżimem Fulgencio Batisty. Rzecz jasna Gawrycki kreśli jedynie zarys historii Kuby w drugiej połowie XX wieku. Tematem jego pracy jest bowiem jeden, za to bardzo istotny, jej wymiar. Jak sugeruje tytuł „Kuba i rewolucja w Ameryce Łacińskiej” jest studium międzynarodowej strategii rewolucyjnego rządu w Hawanie. Autor podkreśla, że strategia ta stanowiła nie tylko odpowiedź na wyzwania związane gwałtownym przypływem fali ruchów lewicowych, który nota bene nastąpił w dużej mierze pod wpływem przykładu kubańskiego, ale też jedyny dostępny małemu krajowi sposób na samodzielne przeciwstawienie się agresji imperium północnoamerykańskiego. Już kilkanaście miesięcy po zajęciu Hawany przez barbudos Fidela Castro Kuba postanowiła udzielać pomocy antyimperialistycznych ruchom zbrojnym na kontynencie południowoamerykańskim. Stało się tak przede wszystkim za sprawą wrogości, z jaką reformy społeczne dokonywane na wyspie spotkały się ze strony Waszyngtonu. To właśnie ona uświadomiła przywódcom rewolucji, że biorąc na poważnie deklaracje o konieczności zerwania zależności gospodarczej i politycznej od sąsiada z północy zmuszeni będą stanąć do nierównej konfrontacji geopolitycznej. Decyzja o wsparciu dla ruchów rewolucyjnych na kontynencie miała jednak także głębsze podłoże. Otóż strategia kontynentalna Hawany odwoływała się wprost do idei jedności Latynoameryki, którą głosił już początkach XIX wieku Simon Bolivar, a którą potem przejął kubański bohater narodowy Jose Marti. Rewolucyjne zjednoczenie kontynentu uznawano w tej tradycji za jeden z podstawowych elementów radykalnego przekształcenia panujących na nim stosunków społecznych. Niebagatelną role odgrywał także fakt iż każdy rewolucyjny rząd jaki w przeszłości pojawił się w tym regionie świata narażony był na agresję USA. Tragiczny los umiarkowanie lewicowego ( i zupełnie nierewolucyjnego) rządu Jacobo Arbenza w Gwatemali, który obalony został w roku 1954 przez najemników CIA, stanowił przestrogę, z której przywódcy rewolucji kubańskiej wyciągnęli właściwe wnioski. Zanim jednak doszło do sformułowania „strategii kontynentalnej” Hawany, Kuba przeżyła okres wzrastającej wrogości USA, początek sankcji gospodarczych, inwazję najemników USA w Zatoce Świń, długą serię morderczych akcji terrorystycznych, które przyniosły setki ofiar oraz wojskową blokadę w roku 1961. Na doświadczenia te nałożyło się dodatkowo rozczarowanie polityką ZSRR, który najpierw zaoferował osamotnionej wyspie pomoc, a w chwilę później potraktował ją jak pionka na geopolitycznej szachownicy w swych rozrywkach z USA. Dopiero gry Fidel Castro i jego współpracownicy z Ernesto Che Guevarą na czele zrozumieli, że nie ma co liczyć na to, że ZSRR poświęci swoje władztwo nad strefą wpływów przyznaną mu w Jałcie na rzecz idei rewolucji światowej uznali, że drogą do zwycięstwa rewolucji na Kubie jest pobudzanie rewolucji na całym kontynencie. Znalazło to swój wyraz w II Deklaracji Hawańskiej uchwalonej 4 lutego 1962 roku. Wejście na drogę czynnego wspierania ruchów rewolucyjnych było zatem wyrazistą manifestacją niezależności socjalistycznej Kuby oportunistycznej polityki ZSRR. Krokiem dalej na drodze konfrontacji z Moskwą było zwołanie Konferencji Trzech Kontynentów (Tricontinental) w roku 1967, która stała się platformą łączącą antyimperialistyczne siły z Latynoameryki, Afryki i Azji i stanowiła wyraz osłabienia wpływów radzieckich w Trzecim Świecie na rzecz Hawany. W książce Gawryckiego znajdziemy opis kolejnych faz rozwoju strategii kontynentalnej. Wbrew pozorom nie była ona wyrazem wiary w skuteczność eksportu rewolucji. Jak stwierdzała II deklaracja Hawańska „rewolucji się nie eksportuje, rewolucji dokonują narody. Kuba jest tego przykładem”. Wydarzenia potwierdziły słuszność tej tezy. Wszędzie tam gdzie Kubańczycy zdecydowali się zaangażować w roli inspiratorów i jedynie słusznych nauczycieli przewrotów ponosili klęski, tam natomiast gdzie wspierali jedynie autonomiczne dynamiki rewolucyjne ich działania były skuteczniejsze. Pierwszy z tych scenariuszy miał miejsce w Argentynie i Boliwii drugi np. w Kolumbii, Wenezueli czy Nikaragui. Lata sześćdziesiąte przyniosły całą serię antykapitalistycznych wystąpień na zachodniej półkuli. Parafrazując bohatera narodowego Kuby Jose Marti, mówiono wówczas, że wybiła „godzina ognisk” wyzwoleńczych. Che Guevara nawiązał wprost do słów Marti głosząc ideę tworzenia na obszarach wiejskich ognisk partyzanckich, z których rewolucjoniści mieli podejmować działania przeciw rządzącym reżimom. Wprawdzie Che przypłacił życiem próbę mechanicznego przeniesienia wypróbowanej na Kubie metody do Boliwii, ale nie zatrzymało to rozniecania ognisk walki z systemem. Tym bardziej, że przypływ fali rewolucyjnej związany z wojną w Indochinach oraz dekolonizacją Afryki zainspirował Kubańczyków do rozciągnięcia strategii kontynentalnej na kolejne dwa kontynenty Trzeciego Świata. Zaowocowało to najpierw wyprawą dowodzonych przez Che ochotników do Konga, a potem bezpośrednim zaangażowaniem wojskowym Kuby w Angoli, Mozambiku i Etiopii w połowie lat 70. Druga faza strategii kontynentalnej przypadła na lata 80. gdy Kubańczycy zdecydowali się wesprzeć narastającą falę guerrilli w krajach Ameryki Środkowej – w Salwadorze, Gwatemali, a także wspomóc rewolucyjny, choć bardzo umiarkowany, rząd nikaraguańskich sandinistów walczący ze zbrojną agresją USA. Tym razem jednak Hawana zasadniczo zrewidowała swe dawne stanowisko i w żaden sposób nie próbowała narzucać jedynie słusznego modelu strategii wojny partyzanckiej. Nie miała zresztą innego wyjścia albowiem sukcesy rewolucji nikaraguańskiej oraz frontów partyzanckich z pozostałych dwóch wymienionych krajów wiązały się z całkowitym porzuceniem wzorców kubańskich i wypracowaniem oryginalnej strategii łączącej samoobronę w strefach wyzwolonych, typową guerrillę wiejską, ruchy masowe i akcje zbrojne w miastach. Dziś po strategii kontynentalnej pozostało na Kubie mniej więcej tyle, ile po kubańskim socjalizmie. Fidel Castro nie angażuje się w guerrillę i zasłynął z wspierania procesów pokojowych w Kolumbii. Mimo to trudno nie zauważyć, że założenia leżące u podstaw polityki zewnętrznej rewolucji kubańskiej mają uzasadnienie. Dziś może nawet bardziej niż kiedykolwiek widać, że jedyne, co może uratować oblężoną wyspę, to ponowny przypływ fali rewolucyjnej na kontynencie. Czyż USA zwlekałyby z decyzją o „wyzwoleniu” Kuby, gdyby nie zwycięski marsz lewicy latynoamerykańskiej, symbolizowany przez rewolucję bolivariańską w Wenezueli, rządy Partii Pracowników w Brazylii, dojście do władzy byłych Tupamaros w Urigwaju i, last but not least, przewlekłą wojnę partyzancką w Kolumbii? Marcin Florian Gawrycki „Kuba i rewolucja w Ameryce Łacińskiej” wyd. Adam Marszałek, Toruń 2004, s. 257 Recenzja ukazała się w "Aneksie", dodatku społeczno-kulturalnym dziennika "Trybuna" |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
24 listopada:
1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.
1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).
2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.
2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.
?