Foley: Robotnicza Ameryka

[2003-04-23 21:03:05]

Rozmowa z Gerrym Foleyem, sekretarzem międzynarodowym amerykańskiej Socialist Action.

- Stany Zjednoczone kojarzą się z rzędami białych domków, albo 40-latkami uganiające się za seksem w wielkim mieście. Czy to prawda?
To wielki kraj z wielkimi różnicami społecznymi. Jest Los Angeles, Miasto Aniołów, ale też są wielkie miasta robotnicze, jak Chicago, gdzie przecież doszło do masakry robotników w 1886 roku, która dała początek świętu 1 Maja.

- Czy istnieje jednak robotnicza Ameryka?
Ruch robotniczy jest zbiurokratyzowany, są duże różnice regionalne w jego rozwoju, ale tradycja trwa. Przykładowo rada miejska San Francisco, podobnie jak tamtejsze związki zawodowe ostro występują przeciwko wojnie, w przeciwieństwie do lat 60., okresu wojny wietnamskiej. Również w Chicago rada miejska i sporo związków opowiedziało się przeciw wojnie.
W historii Stanów Zjednoczonych były dwie sytuacje rewolucyjne. Pierwsza była związana z wojną domową w XIX wieku, ze zniesieniem niewolnictwa. Druga to okres wielkich strajków i masowego uzwiązkowienia w latach 30., w okresie wielkiego kryzysu. W 1934 r. doszło do wielkiego strajku kierowców ciężarówek, kierowanego przez lewicę, potem były m. in. wielkie strajki dokerów w San Francisco i robotników w Toledo. Dochodziło wówczas do prawdziwych bitew między protestującymi i policją czy milicjami pracodawców, było wielu zabitych.
W okresie II wojny światowej rozpoczęło się jednak polowania na czarownice, ruszyły represje przeciwko ruchowi robotniczemu i jego przywódcom. Służył do tego m. in. Smith Act, który bezpośrednio mógł być wykorzystany przeciwko związkowcom, pod pretekstem walki z "konspiracją zmierzającą do obalenia rządu". Wtedy, gdy były jeszcze dobre stosunki między Moskwą i Waszyngtonem, promoskiewscy komuniści wsparli te ataki. Po wojnie jednak i zerwaniu z ZSRR, te same działania zostały szybko skierowane przeciwko nim samym. Fala represji doprowadziła do usuwania radykalnych działaczy robotniczych ze związków. Władze uciekały się przy tym, zwłaszcza w latach 50., do korzystania z pomocy gangsterów, co pokazano w wielu filmach.

- Czy lewica zajmowała wówczas mocną pozycję w tym ruchu?
Radykalizacja lat 20. i 30. przełożyła się na wzrost poparcia dla lewicy robotniczej. Partia Socjalistyczna zdobyła ponad milion głosów. Ruch socjalistyczny nie popierał wtedy Demokratów, lecz własnych kandydatów. Tradycja ta została złamana podczas wojny i jeszcze wcześniej przez sojusz komunistów z Demokratami.
Przy czym radykalizacja dotknęła również amerykańską wieś. Społeczeństwo USA tworzyło się na bazie białych, wolnych rolników, ale proces koncentracji ziemi sprawił, że byli oni faktycznie rugowani z ziemi, co przełożyło się na zdobycie wpływów w tym środowisku przez socjalistów.

- Konserwatywna i nacjonalistyczna - często można usłyszeć takie określenia mające charakteryzować amerykańską klasę robotniczą.
Jak wszędzie amerykańscy robotnicy nie mają zwyczajnie czasu wolnego, więc bez mobilizacji są konserwatywni, bo wcześniejsze doświadczenia są odsuwane na bok w rutynie codziennego życia. Do tego dochodzi nacjonalistyczny program biurokracji związkowej. Od czasu wojny w Wietnamie realne zarobki robotników spadły o jedną piątą, sektor przemysłowy skurczył się, ale przywódcy związkowi nie występowali przeciwko pracodawcom, lecz obcym. Szczególnie atakowano Japończyków. To sposób przerzucenia niezadowolenia robotników, odciągnięcia ich od prawdziwych sprawców zwolnień. Obecnie w związkach zawodowych można znowu spotkać radykałów, ale nawet oni często zajmują pozycje nacjonalistyczne, protekcjonistyczne, skierowane przeciwko Meksykanom.

- Czy wytworzyła się specyficzna kultura amerykańskiej klasy robotniczej?
Była kultura ludowa i tradycja socjalistyczna. Amerykańskiej klasie robotniczej narzucono też ambicje klasy średniej - samochód, domek, co często jest tylko mirażem wpływającym demobilizująco. Przyczyną tego jest też to, że związki zawodowe nie prowadziły pracy kulturalnej jak w Europie, nie było u nas klubów robotniczych. Muzyką klasy robotniczej jest country, o chłopskich korzeniach, podobnie jak np. muzyka rebetika w Grecji. Radykalniejsza jest jednak kultura mniejszości, czego wyrazem jest np. rap, który jako forma kontestacji wyszedł poza kręgi czarnej młodzieży.
W takim razie dzisiaj jak silna jest ta Ameryka pracownicza? Jaką część społeczeństwa stanowią pracownicy najemni w Stanach Zjednoczonych?
Zdecydowaną większość, choć wystąpił pewien spadek w przemyśle, głównie miastach Północnego Wschodu.

- Wróćmy jeszcze do sprawy obecnej świadomości amerykańskich pracowników...
Jak we wszystkich krajach, podnosi się jej poziom przy okazji protestów, strajków, ale tradycja związkowa, która mogłaby ją wspierać, jest dziś dużo słabsza.
Do lat 30. istniało u nas dużo związków korporacyjnych i dopiero w latach 30. tak naprawdę powstał związek dla wszystkich. Pracodawcy jednak umieli rozbijać jedność środowiska robotniczego - zwalniano przykładowo białych, by przyjąć czarnych i dochodziło do rasistowskich sporów, walk. Teraz jednak związki zawodowe otwierają się na Latynosów, imigrantów, bo samobójstwem byłoby zamykanie się na nich.

- Jaki był wpływ imigracji na kształtowanie się ruchu robotniczego?
Ameryka jest krajem masowej imigracji. To mogło być zarówno siłą, jak i słabością ruchu robotniczego. Nastąpiło jednak zerwanie z pierwotną tradycją socjalistyczną z Europy. Robotnicy nie znali angielskiego, więc ukazywała się cała masa pism robotniczych w różnych językach. W latach 30. trockiści wydawali nawet po polsku pismo dla robotników w Detroit. Działacze robotniczy musieli być prawdziwymi poliglotami.
Problemem jest to, że często imigranci zachowują się jak neofici, muszą wszystkim udowodnić, że są prawdziwymi Amerykanami, dlatego często obnoszą się z prawicowymi poglądami. Prasa imigrantów, np. polska, jest obecnie bardziej prawicowa niż prasa angloamerykańska.

- Czy Polacy mieli swoją rolę w tym ruchu?
Duże skupiska polskich imigrantów były w robotniczych bastionach północnego wschodu, jak w Chicago czy Cleveland. Wielu Polaków było wśród przywódców związkowych czy w ruchu socjalistycznym. Problemem były konflikty z czarną imigracją z południa Stanów Zjednoczonych, co rodziło rasistowskie przesądy, ale tak samo było w przypadku imigracji irlandzkiej czy włoskiej. Na czele jednej z najważniejszych walk robotniczych ostatnich 30 lat, wielkiego protestu hutników w latach 70. stał związkowiec polskiego pochodzenia, Ed Sadlowski. Wykosiła go jednak prawicowa biurokracja związkowa.

- Na jakim etapie jest obecnie amerykański ruch robotniczy?
Ruch robotniczy jest w historycznym dołku, ale wskutek ofensywy neoliberalnej zerwany został pakt socjalny między związkami zawodowymi i władzą. Związki gotowe są do stawiania oporu, walki, ale przywódcy związkowi nie mają wpływów politycznych. Po tylu latach "marszu przez pustynię" brakuje autentycznej partii robotniczej, niezależnej od Demokratów, o której często mówili już przywódcy związkowi. Istnieją zgrupowania lewicy związkowej w ramach forów dyskusyjnych. Działa wreszcie aktywna sieć działaczy w sieci labournotes.
Trzeba odbudowywać amerykańskie związki zawodowe. Ważna jest przykładowo praca młodzieży - w świecie robotniczym starzy pracownicy korzystali z państwa socjalnego, a nowi już tego nie mają. Młodzi nie widzą więc pożytków ze związków zawodowych, a związki nic dla nich nie robią.
Pozytywne jest jednak o wiele większe zaangażowanie związków zawodowych w ruchu antywojennym niż podczas wojny w Wietnamie. Powstało nawet stowarzyszenie Amerykańscy Robotnicy przeciwko Wojnie.

- Czy trudno być socjalistą w Stanach Zjednoczonych?
Spotykamy się nie tyle z wrogością, co z obojętnością. Duża demoralizacja działaczy związana też z pogorszeniem się warunków życiowych, żeby utrzymać jakiś poziom, trzeba pracować na dwóch etatach. Poza tym pogorszyła się jakość nauczania - nie ma historii w szkołach i młodzi ludzie prawie nic nie wiedzą o nie tak odległej wojnie w Wietnamie. Trudno wtedy odwoływać się do jakichś wydarzeń z przeszłości. Zasięg ruchu antywojennego, pojawienie się generacji młodzieży alterlobalistycznej po wydarzeniach w Seattle, a wreszcie powolne budzenie się ruchu związkowego dają jednak pewne nadzieje na przyszłość.


Rozmawiał Konrad Markowski

Rozmowa pochodzi z najnowszego numeru miesięcznika Robotnik Śląski

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku