Sytuacja, w której neoliberalizm stał się dominującym prądem ekonomicznym są w miarę dobrze opisane. Kryzys naftowy, stagflacja i powszechne przekonanie, że stare dobre keynesowskie metody w nowej sytuacji już nie działają. Dlaczego jednak sięgnięto właśnie po to a nie inne narzędzie? Dla Harveya kluczem do odpowiedzi na to pytanie jest pojęcie władzy klasowej. Podstawowa teza, jaką stawia, że głównym skutkiem1 neoliberalizacji jest przywrócenie władzy klasowej. Autor "Neoliberalizmu" zdecydowanie bowiem woli używać w miejsce terminu globalizacja, pojęcia neoliberalizacji. Geograficzna ekspansja kapitalizmu ma bowiem miejsce od jego zarania. Istotą procesu jaki rozpoczął się w latach 70. ubiegłego wieku jest natomiast zasadnicza korekta reguł gry w globalnym systemie kapitalistycznym. A raczej redukcja tych reguł, które ograniczały akumulację kapitału i osłabiały struktury władzy klasowej. Harvey podobnie jak Louis Althusser i Etienne Balibar wskazuje na walkę klasową, jako na podstawowy motor zmiany stosunków społeczno-gospodarczych. Amerykański naukowiec bynajmniej nie ma poczucia nietaktu, gdy na łamach swojej pracy używa pojęcia klasy. Przeciwnie. "Jeśli coś wygląda jak walka klas i działa jak wojna klasowa, to powinniśmy nazywać to po imieniu" – zachęca autor "Neoliberalizmu". Zastrzega jednak, że "Zwrócenie uwagi na potrzebę i nieuchronność walki klasowej nie jest jednoznaczne ze stwierdzeniem, że to, co kryje się pod pojęciem klasy społecznej jest jakoś określone, czy możliwe do określenia z góry. Ruchy ludowe, jak również ruchy elit, określają się same, choć nigdy nie wybierają warunków, w których się to odbywa". Harvey postrzega neoliberalizację, jako gigantyczny ruch elit na rzecz przywrócenia (lub zdobycia jak w przypadku Rosji) władzy klasowej. Polega ona przede wszystkim na największej od lat 20. XX wieku koncentracji bogactwa połączonej z rozbiciem ruchu pracowniczego i pogorszeniem przeciętnej jakości życia większości ludności świata.
Amerykański antropolog wskazuje, że ofensywie neoliberalizmu towarzyszyło kreowanie i rozpowszechnianie nowych idei politycznych. Wskazuje przede wszystkim na oparcie się amerykańskich propagatorów neoliberalizmu na idei wolności. Redukowanej niepostrzeżenie dla mniej wprawnych obserwatorów myśli politycznej do "wolności przedsiębiorczości" jednostek (w tym osób prawnych, czyli korporacji). Stwierdza jednocześnie ze smutkiem, że nie było koncepcji, do której amerykańska prawica nie byłaby w stanie przekonać obywateli, pod warunkiem że wytłumaczyła im, że służy ona realizacji wolności. Pojęciem, które zrobiło w ostatnich latach spektakularną karierę są prawa człowieka. Oczywiście ich historia rozpoczyna Rewolucja Francuska, jednak jak zauważa Harvey do lat 80. na łamach tak wpływowego pisma jak "Foreign Affairs" nie ukazał się ani jeden artykuł poświęcony temu zagadnieniu w całości. Ofensywa neoliberalizmu to zmieniła. Podkreślając jednocześnie jednostkowy charakter praw człowieka stworzyła z nich ideologiczne uzasadnienie neoliberalizacji. Dyskursowi praw człowieka towarzyszył bujny rozkwit organizacji pozarządowych (NGO) stawiających sobie za cel obronę różnych praw jednostek. Dla Harveya w wielu wypadkach okazały się one być (często wbrew intencjom ich działaczy) "końmi trojańskimi neoliberalizmu", gdyż zajęły próżnie powstałą po wycofaniu się państwa z obszaru świadczeń społecznych. NGO stawiały sobie cele, które ze względu na swoją słabość – w przeciwieństwie do państwa opiekuńczego – nie były w stanie zrealizować. Problem miał jeszcze inny wymiar, który autor "Neoliberalizmu" ilustruje brutalnym przykładem: jaki jest sens protestować przeciwko pracy dzieci, skoro w wielu państwach wprowadzenie i egzekwowanie takiego zakazu skończyłoby się sprzedażą dzieci do prostytucji? To mocne słowa. Harvey jednak niuansuje swoje stanowisko. Zamiast odrzucać prawa człowieka, należy dokonać rewolucji w ich hierarchii. Dzisiaj prawo prywatnej własności jest prawem podstawowym, a prawo do wykształcenia i bezpieczeństwa ekonomicznego prawem pochodnym. Co jednak stałoby się, gdyby odwrócić tę hierarchię? Z pewnością nie oznaczałoby to ostatecznego zwycięstwa "wyklętego ludu ziemi". Z pewnością jednak poprawiłoby jakość życia setek milionów ludzi. Dlatego intelektualna praca nad nowymi ujęciami ideologicznych fundamentów neoliberalizmu – praw człowieka i wolności – stanowi dla amerykańskiego antropologa jedno z podstawowych zadań dzisiejszych kontestatorów globalnego ładu. Zniuansowaniu ulega również stanowisko autora w kwestii NGO. "Tradycji, którą w sposób najbardziej spektakularny prezentują Amnesty International, czy Lekarze bez Granic, nie można zbyć lekceważąco jako wykwitu neoliberalnej mentalności. Dzieje światowego humanizmu są zbyt skomplikowane na takie uproszczenia" – zauważa autor. Przestrzega również przed proponowanym przez niektóre środowiska postulatem rezygnacji z "wojen kulturowych" i oddaniem tego pola neokonserwatystom.
Co zatem robić? Harvey trzeźwo zauważa, że klasa panująca nigdy z własnej nieprzymuszonej woli nie zrzekła się chociażby kilku procent swojej władzy klasowej. Przypomina również, że aby doszło do triumfu keynsizmu potrzebna była trauma wielkiego kryzysu. Czy dzisiaj jest on możliwy do powtórzenia? Neoliberalizacja doprowadziła do wybuchu szeregu kryzysów lokalnych (przykład Argentyny), udało się natomiast zapobiec wybuchowi kryzysu globalnego. Co się jednak stanie, gdy kryzys argentyński zostanie powtórzony w... Stanach Zjednoczonych? Jest to dzisiaj cały czas trudne do wyobrażenia, ale na pewno nieprawdopodobne. Szczególnie, że jak pisze Harvey dzisiaj "korporacja o nazwie Ameryka znajduje się w rękach banków centralnych Chin i Japonii". Scenariuszy potencjalnego "kryzysu amerykańskiego", który z miejsca stałby się kryzysem światowym jest według autora "Neoliberalizmu" kilka. Dwoma najbardziej prawdopodobnymi są hiperinflacja w USA i długotrwała deflacja. W ocenie amerykańskiego naukowca skutkiem wszystkich tych scenariuszy byłoby załamanie się amerykańskiej hegemonii gospodarczej, co przy utrzymaniu dominacji militarnej, mogłoby skutkować wzmocnieniem neokonserwatywnego autorytaryzmu. Słowem: zagrożeniem dla światowego pokoju.
Podtytuł książki Harveya brzmi "Historia katastrofy". Miejmy nadzieję, że wieszczone przez Grzegorza Kołodkę konanie neoliberalizmu nie zakończy się jeszcze większą katastrofą.
David Harvey, "Neoliberalizm. Historia katastrofy", przeł. Jerzy Paweł Listwan, Instytut Wydawniczy Książka i Prasa, Warszawa 2008, s. 298.
Bartosz Machalica
Recenzja ukazała się w "Przeglądzie Socjalistycznym".