Małgorzata Anna Maciejewska: Normalna przemoc, normalne oburzenie

[2011-11-19 08:23:15]

Co się stało 11 listopada? Miała miejsce przemoc. W mediach słyszymy to słowo odmieniane przez wszystkie przypadki: czyja przemoc, nie nasza przemoc, odcinamy się od przemocy, potępiamy przemoc! Obserwując to gremialne oburzenie przybysz z innej planety mógłby dojść do wniosku, że przemoc jest czymś całkowicie obcym naszej cywilizacji, czymś złym w sobie i to do tego stopnia, że wszelkie inne racje zostają całkowicie skompromitowane, gdy zostaną nią zanieczyszczone choćby w najmniejszym stopniu. Zaraz - czy my nie prowadzimy jakichś wojen? Czy nasi żołnierze jeżdżą tam z kwiatami czy z karabinami? Czyli czasem krwawa obrona pewnych wartości jest konieczna i chwalebna - nawet (a może zwłaszcza?) jeśli są one jedynie listkiem figowym dla walki o dominację i obronę interesów bogatych korporacji - a czasami rzucenie kamieniem urasta do zbrodni dyskredytującej wszelkie ideały?

Jaki jest cel konstruowania sytuacji zgodnie z zasadami symetrii, które bardzo trafnie opisał Artur Domosławski?[1] Biją się ekstrema, a normalni obywatele normalnie się oburzają - oni przecież z przemocą nie mają nic wspólnego! Znalezienie dla prawicowej przemocy "drugiej strony sporu" pozwala stwierdzić, że "przemoc to nie my". Dzięki temu zabiegowi znika też całkowicie przedmiot owego "sporu dwóch stron" - bije się lewica i prawica (ta radykalna oczywiście, normalna siedzi w sejmie). A biją się dlatego oczywiście, bo one z definicji się nienawidzą, więc niech się wytłuką, byle gdzieś w krzakach, z dala od naszych oczu. A co z Żydami, homoseksualistami i czarnymi? Czy to nie o nich chodzi w tej całej sprawie? Czy rzeczywiście ich problemy rozwiążą się, gdy tylko "ekstrema" nawzajem się wykończą?

Pytana o przemoc Czarnych Panter Angela Davis odwraca pytanie: o jakiej przemocy my mówimy?[2] Czy ci, którzy oburzają się, gdy Afroamerykanie biorą w ręce karabiny, pisnęli choćby słówkiem, gdy od bomb czy kul regularnie ginęli niewinni czarni ludzie - także małe dzieci? Czy chcą cokolwiek wiedzieć o stałym lęku towarzyszącym byciu czarnym w państwie, w którym ustawowy monopol na przemoc ma rasistowska policja? Przemoc zostaje zauważona dopiero wtedy, gdy podważa "normalny" porządek świata - czyż nie jest po prostu tak, że bycie czarnym, albo też Żydem czy homoseksualistą niesie ze sobą pewne całkowicie normalne ryzyko? Można je zminimalizować się nie "afiszując" po prostu, unikając pewnych miejsc i zasadniczo przyjmując, że nie zawsze wolno nam tyle, co innym, bo tak już świat jest urządzony, ale jak nie chcesz przyjąć tych reguł, to co się dziwisz, że dostałeś? I lepiej nawet nie próbuj oddawać, bo wtedy normalni ludzie święcie się oburzą zadowoleni, że właśnie znaleźli usprawiedliwienie dla swojej akceptacji przemocy wobec ciebie. "Ach, znów ta hołota się bije!"

Albo spiera. Bo mamy tutaj oczywiście do czynienia ze "sporem dwóch stron", podobnie jak w Auschwitz Żydzi spierali się z nazistami - przegrali, widać mieli kiepskie argumenty? No, zastanówmy się: jakie argumenty przedstawili by Szanowni Państwo w sporze z tymi, którzy odbierają wam człowieczeństwo? Którzy mówią, że wasza ojczyzna nie jest wasza, nie macie prawa czuć się jej pełnoprawnymi obywatelami? Cokolwiek wymyślicie, pilnujcie, by wasze argumenty były delikatne, by nie zakradła się do nich jakaś przemoc!

Tak, wiem, zaraz usłyszę, że usprawiedliwiam przemoc, a tego nie wolno robić pod żadnym pozorem! (Chyba że chodzi o słuszne wojny oczywiście.) Nie, nie usprawiedliwiam - piszę, że usprawiedliwiają ją "normalni oburzeni", którzy w ten czy inny sposób akceptują tę "normalną" i dlatego przezroczyście niewidzialną przemoc: czynnie się do niej przyłączając, wygłaszając wspierające ją tezy czy po prostu udając, że problem nie istnieje. Nie, nie twierdzę, że kontr-przemoc jest dobrym rozwiązaniem w takiej sytuacji, wiem, że to samonakręcająca się spirala. Ale jestem w stanie zrozumieć tych, którzy uciekną się do niej w desperacji nie widząc innego wyjścia w obliczu powszechnej akceptacji dla "normalnej przemocy" - która jako normalna przemocą oczywiście nie jest.

To "normalni" zatem prowokują przemoc dyskryminowanych, którą następnie potępia-ją, zyskując w ten sposób usprawiedliwienie dla własnego udziału w jej systematycznym stosowaniu. Proszę Państwa, trochę elementarnej logiki: jeśli zachowanie X prowokuje Y, to X nie może być późniejsze od Y, prawda? Co jest wcześniejsze: rasizm czy Black Power? ONR czy antifa?

Ale przecież gdy blokady nie były masowo nagłaśniane, marsze narodowców były mniej liczne i z taką skalą przemocy nie mieliśmy jeszcze do czynienia! Tak, to bardzo prawdopodobne, że to właśnie zeszłoroczna, udana blokada zmobilizowała narodowców i wzbudziła ich wściekłość. Czy to znaczy, że Kolorowa Niepodległa odpowiedzialna jest za zamieszki? Tak twierdzi np. Janusz Korwin-Mikke: sam akt blokowania był agresywny. I właściwie był największą i jedyną agresją w całej tej historii - mówi człowiek, który chwilę potem chwali się tym, jak przewrócił policjanta (hm... - chyba do 3 lat za napaść?) i wygłasza pean na cześć siły, bo "jak ludzie się biją, to widać, że o coś im chodzi".[3] On wie, że może to powiedzieć wprost, bo zwolennicy symetrii i tak "nie zauważą" jego wyraźnego nawoływania do przemocy i będą mówić o tłukących się "ekstremach".

Ale wróćmy do agresywnego prowokowania. Czy wolno mi zaprotestować przeciw przemocy, jeśli wiem, że rozwścieczy to tych, co ją stosują i prawdopodobnie przez to będzie ona tym większa? Czy to znaczy, że prowokuję? Może można protestować tylko wtedy, gdy ci, przeciwko którym protestujemy, od przemocy stanowczo się odżegnują, a przynajmniej mają mało możliwości jej stosowania? Tak właśnie robią "normalni" - czy nie dlatego to "lewacy" okazują się winni zniszczeń, bo gdyby podskoczyć narodowcom, następnym razem wysadziliby pół miasta? Lepiej ich nie prowokować, prawda?

Wielu komentatorów wskazuje na źródła przemocy narodowców w prawicowej publicystyce czy w wypowiedziach prawicowych polityków podsycających stereotypy. Ja bym po-szła krok dalej – to nie tylko media i nie tylko politycy. To także "normalni" Polacy, którzy "normalnie" nie lubią gejów i Żydów i dobrze wiedzą, że ich flaga jest biało-czerwona, a tęcza to jakiś obcy wynalazek, żałosny i niemający nic wspólnego z patriotyzmem. I to oni właśnie - niezależnie od wszelkiej medialnej propagandy - uparcie sprowadzają zajścia z 11 listopada do konfrontacji dwóch równie agresywnych stron. Fakty naprawdę w niczym im nie przeszkadzają.

No tak, ale tym razem pod potępieniem przemocy "obu stron" podpisała się również "polskojęzyczna" "Wyborcza"? Jak to rozumieć? W zeszłym roku wielka akcja, żeby "wygwizdać faszyzm", w tym roku spory dystans - co się zmieniło? Można szukać odpowiedzi w personalnych rozgrywkach i redakcyjnych strefach wpływu, ale sprawa na pewno nie sprowadza się tylko do tego. Znajomy muzyk o prawicowych poglądach napisał na Facebooku pod moim wpisem przypominającym, że ONR przed wojną chciało wysyłać Żydów na Madagaskar, że jako ćwierć-Żyd po babci, chętnie by tam pojechał, bo mają tam piękną muzykę. Jakoś wątpię, czy czarna muzyka oraz "zanieczyszczone rasowo" pochodzenie mojego znajomego spotkałoby się z uznaniem uczestników Marszu Niepodległości - bardzo bym mu odradzała takie "afiszowanie się" z niepolskością. Jak jednak wytłumaczyć niechęć do blokady i twierdzenia o lewackiej prowokacji ze strony takich osób?

Cóż, jeśli przemoc grozi nam samym od strony wspólnoty, do której chcemy przynależeć, jedną ze strategii jest udawanie, że jej tam wcale nie ma - no, chyba że zostanie "sprowokowana", ale rozsądni ludzie przecież nie prowokują, więc są bezpieczni. Jak do tego jeszcze wyznają prawicowe poglądy? Włos im z głowy nie spadnie! Na tej samej zasadzie niektóre kobiety odcinają się od zgwałconych, które "prowokowały" strojem - bardzo chcą wierzyć, że ten sam los im nie grozi, jeśli tylko będą się odpowiednio ubierać i nie chodzić gdzie nie trzeba.

Ale zamykanie oczu nie pomoże. Ścięcie posłańca przynoszącego złe wieści ani odrobinę nie zmieni sytuacji. Można winić blokujących za to, że ich opór zmobilizował tysiące ludzi uwiedzionych przez prawicowe idee i pokazał niesłychaną agresję, jaka tkwi w tradycyjnie rozumianym patriotyzmie. Jeśli to, co polskie, nie może jednocześnie być żydowskie, afrykańskie czy niemieckie, jeśli "Polak katolik" nie może być gejem, to flaga zmienia się w oręż wykluczenia. Gdy idąc na Kolorową Niepodległą natrafiłam na Pięknej na długą kolumnę chłopców w czarnych kurtkach i białych kominiarkach to niesione przez nich flagi wzbudziły we mnie lęk - jakim prawem ktoś wykorzystuje także mój symbol jako narzędzie przemocy?

Ta przemoc nie zniknie, jeśli w magiczny sposób znajdziemy jej przyczynę w "lewackich prowokacjach". Niestety - jej rodowód jest dużo starszy, a mechanizmy rządzące uprzedzeniami dużo bardziej skomplikowane niż prosta niechęć przeciwstawnych opcji politycznych. Nie, źródła tej przemocy nie tkwią w organicznej nienawiści prawicy do lewicy i vice versa, ale w wykluczającym rozumieniu polskości i w lęku przed zalaniem przez niekontrolowaną inność.[4] Zastanawiając się nad przyczynami i potępiając wszelką przemoc warto też postawić sobie pytanie, dlaczego kluczowym punktem święta niepodległości muszą być defilady różnego rodzaju wojsk? Czy rozumienie patriotyzmu jako walki nie jest jednak jakoś związane z tym, że chłopcy z opaskami AK na ramionach atakują policję i demolują miasto? Czy ich przemoc nie jest przypadkiem tylko ucieleśnieniem całkowicie "normalnej", codziennej przemocy, w jakiej żyjemy i którą na różne sposoby wspieramy, a ci okropni, radykalni lewacy swoją blokadą jedynie wyciągają ją na wierzch i podtykają nam pod nos?

Przypisy:
[1] http://www.krytykapolityczna.pl/Opinie/ DomoslawskiFaszystoidziwkrolestwiesymetrii/menuid-1.html
[2] Za filmem "The Black Power Mixtape 1967-1975", reż. Göran Olsson.
[3] http://www.youtube.com/watch?v=eWSRy32AouY
[4] Pisałam o tym szerzej w zeszłym roku: http://lewica.pl/index.php?id=23051

Małgorzata Anna Maciejewska


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku