Od wczesnych godzin porannych protestujący zaczęli gromadzić się w okolicach paryskiego Łuku Triumfalnego, gdzie m.in. znajdowały się punkty kontroli tożsamości oraz zawartości toreb i plecaków przed wejściem na Pola Elizejskie. Wiele „żółtych kamizelek” usiłowało jednak dostać się na nie bez przechodzenia kontroli. Doszło do zamieszek i starć z policją, która użyła gazu łzawiącego i armatek wodnych. Zatrzymano 412 osób, ponad 133 zostało ranne, w tym 23 policjantów.
Na kilku ulicach grupy osób rozbijały witryny sklepów, niszczyły mienie miejskie i podpalały samochody. Miały miejsce przypadki plądrowania sklepów i oddziałów banków.
W całej Francji w manifestacjach wzięło udział co najmniej 136 tys. osób. W wielu miejscach doszło do blokad dróg. Protesty te, w przeciwieństwie do paryskich, miały spokojniejszy przebieg.
Ruch tzw. „żółtych kamizelek” zaczyna rozprzestrzeniać się po Europie. Protesty rozpoczęły się w Belgii i Holandii.
Pierwsze doniesienia o protestach w Brukseli pojawiły się wczoraj. Media informowały m.in. o podpalonych samochodach i demolowaniu sklepów na przedmieściach.
Podobna sytuacja panuje w Holandii. Według lokalnych mediów „żółte kamizelki” protestowały w kilku miastach, m.in. w Amsterdamie, Hadze, Alkmaar i Groningen.
W internecie pojawiły się również pierwsze informacje o protestach w Niemczech. Jak dotąd są to niewielkie grupy, nie przekraczające tysiąca osób. Grupa „żółtych kamizelek” w Berlinie opanowała jeden z głównych placów miasta, przy Bramie Brandenburskiej. Zażądali m.in. rezygnacji Angeli Merkel ze stanowiska kanclerza.
fot. pixabay