Sławomir Czapnik: Drogi i bezdroża ludomanii

[2019-05-26 22:48:18]

Pomijając najbardziej zagorzałych (neo)liberałów, snujących się po nielicznych redakcjach, lud jest na ustach wszystkich sił politycznych w kraju. Współczesna Polska jest na wskroś „ludowa”, ale rodzi się pytanie: co to naprawdę znaczy?

Swoista ludomania, jaką – być może – zapoczątkował w naszym kraju kilkanaście lat temu PiS przeciwstawiając „Polskę solidarną” (szlachetną paczkę) „Polsce liberalnej” (zgrai egoistów i złodziei) to nic nowego pod słońcem. Warto pamiętać, że podobny zwrot ku ludowi (narodowi) – zawsze apoteozowanemu, wychwalanemu jako wzór cnót wszelakich – dokonał się w wielu innych miejscach na świecie, w których demokracja przedstawicielska i jej elity jawią się jako zepsute, skorumpowane, wyalienowane. To prawda w odniesieniu do Węgier, Turcji, Stanów Zjednoczonych czy – w wersji lewicowej – Wenezueli.

Skupiając się na Europie, Ferruh Yilmaz zaznacza: „Skrajna prawica nie tylko przedstawiała imigrację jako kulturowe zagrożenie przyszłości narodów europejskich, lecz także udało się jej przenieść imigrację do centrum dyskursu politycznego. Uczyniono to przez skuteczne prawicowe interwencje polityczne, które uczyniły z muzułmańskich imigrantów niepasujące kategorie ontologiczne oparte na kulturze, skupiając się w ramach danego kraju na imigracji jako bezpośrednim zagrożeniu dla «naszych wspólnych» (our common) osiągnięć”1.

Powyższy ruch tektoniczny wstrząsnął krajobrazem społecznym i politycznym. Kluczowe było znaczenie dyskursu kulturowego, kulturalizacja ontologii tego, co społeczne, odejście od tradycyjnego dla partii lewicowych oparcia klasowego – ich niezdolność do zaoferowania alternatywnych wizji. Ostatnie dekady – zwłaszcza w Europie – to czas hegemonii skrajnej prawicy. Hegemoniczny projekt polityczny, podkreśla Yilmaz, staje za społeczną wyobraźnią, która ustanawia tylko jeden horyzont. Populistyczna skrajna prawica interweniowała w połowie przedostatniej dekady ubiegłego stulecia, odpowiadając na upowszechnioną niechęć wobec elit politycznych, łącząc strachy, lęki i „utracone” tożsamości „narodu” czy też „ludu” (people) z kwestiami o zabarwieniu ksenofobicznym, często antyislamskim. Lud zrównano z narodem, wykluczając kosmopolityczne elity, które miały jakoby niszczyć naród poprzez rzekomo afirmatywną politykę imigracyjną. W ujęciu prawicowych populistów w konstrukcji ludu/narodu nie ma miejsca na klasę społeczną, gender czy orientację seksualną. Nastąpiła rekonstrukcja antagonistycznego Innego – imigranccy robotnicy stali się muzułmanami.

Antagonistyczne kategorie tożsamościowe stają się zdroworozsądkowym oglądem struktury społecznej – nawet przeciwnicy prawicy wychodzą od tej samej epistemologii tego, co społeczne. Gwoli ścisłości – projekt hegemoniczny nigdy nie jest skończony i zawsze stanowi przedmiot walk. Polemiki dotyczące „muzułmanów i islamu” reprodukują nową hegemonię, uznając różnice kulturowe za kluczowe elementy podziału społecznego, ontologizując przeciwstawienie imigrantów i narodu. Ten antagonizm ma fundować nową polityczność ponoć lepszą od poprzedniej.

By nie sięgać do egzotycznych przykładów, wspomnieć warto o PRL-u, w którym szermowano hasłem „naród z partią, partia z narodem”, twierdząc, że rządzący sprawują władzę w imieniu „ludu pracującego miast i wsi”.

Lud prawy i sprawiedliwy

Od zwycięstwa PiS przed czterema laty, partia ta, która uzyskała nieco ponad 5,7 mln głosów z rzeszy 30 milionów uprawnionych do głosowania, orzekła, że reprezentuje „suwerena” i „Naród Polski” (koniecznie wielkimi literami). A ręka podniesiona na PiS jest wymierzona zarazem w demokrację i w zwykłego człowieka, stanowiąc kolejny wyraz zepsucia moralnego elit, oderwanych od życia zdrowej tkanki narodowej czy też ludowej. PiS-owski suweren jest konstruktem z podręcznika populizmu, w najpowszechniej przyjętym w literaturze naukowej znaczeniu, prezentowanym przez choćby Casa Muddego2.

Przypomnijmy, że artykuł 4 Konstytucji RP wyraźnie określa, że wszyscy obywatele Rzeczypospolitej sprawują władzę suwerenną – bezpośrednio lub za pośrednictwem wybranych przez siebie przedstawicieli. PiS wywodzi z tej zasady swą ludową/narodową koncepcję wszechwładzy reprezentantów społeczeństwa, wybranych w wyborach parlamentarnych i prezydenckich, stąd też wrogość wobec wszelkich instytucji kontrolnych, nie pochodzących z powszechnych wyborów. Monteskiuszowski trójpodział władz zostaje podważony, a w gruncie rzeczy unieważniony. W tym miejscu warto zapytać za Bertoltem Brechtem: „Wszelka władza pochodzi od narodu. Ale do kogo odchodzi?”.

Odchodzi ona do tych, którzy są jedynymi prawdziwymi reprezentantami narodu. W Polsce tym kimś jest Jarosław Kaczyński, w Ameryce Donald Trump, na Węgrzech Viktor Orbán, w Turcji – Recep Tayyip Erdoğan. Każdy z nich podważał prawowitość władzy poprzedników – jako ludzi skorumpowanych, oddalonych o lata świetlne od bijącego serca ludu, które oni reprezentują. Wszelka niezgoda z jedynym interpretatorem woli ludu jest co do zasady niedemokratyczna, nie wspominając też – co równie ważne – że niemoralna, wymierzona bowiem w prawdziwą wolę ludu.
„Każdy populista będzie próbował zjednoczyć swój naród, podtrzymując konfrontację z tymi, których nie uważa za część «prawdziwej Ameryki», «prawdziwej Turcji» itd. Polaryzacja nie jest dla populistów problemem – to środek do zachowania władzy. Stąd też nad wyraz naiwne jest myślenie, że wcześniej czy później populistyczny polityk «wyciągnie rękę do drugiej strony». Konflikt jest zdecydowanie dobry dla populistów, dopóki mogą go wykorzystać (szczególnie zaś ciągłą wojnę kulturową), by nieustannie pokazywać, czym jest «prawdziwy naród» i jak bardzo jest potężny”3.

Lud jest definiowany przez kontrast z nie-ludem, wszystkimi, którzy nie są prawdziwym ludem. Wyłączenie ze wspólnoty następuje na wiele sposobów.

Po pierwsze, ludowi zagraża inwazja obcych, którzy z definicji nie byli nigdy, nie są i nie mogą stać się ludem. Tu pojawiają się – jak w niesławnej wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego o pasożytach roznoszonych przez uchodźców – odwołania do najbardziej złowrogiej wersji nekropolityki. Przez wieki wzorem obcego był Żyd, obecnie jest nim Arab i muzułmanin, wróg chrześcijanina i Polaka.
Po drugie, wykluczeniu z ludu podlegają wszelkie elementy zaburzające konserwatywny obraz ról płci społeczno-kulturowych. Kobiece ciało staje się narzędziem męskiej walki o dominację polityczną i hegemonię kulturową. Kiedy w czerwcu 2017 roku polski parlament odrzucił unijną dyrektywę równościową, senator PiS Jerzy Czerwiński, wyłuszczył zagrożenia równego traktowania kobiet i mężczyzn: „To, że w Europie mężczyźni przestają być mężczyznami, wiąże się, niestety, także z tym, że kobiety przestają być kobietami. To się jakby zjeżdża. Efekt jest taki, że wchodzi islam z «prawdziwymi mężczyznami». Chcecie państwo tutaj mieć taką równość? Bo ja nie. Ja chcę mieć w Polsce po prostu kobiety i mężczyzn. Bo tak urządziła to natura, a właściwie Bóg”4.

Po trzecie, wrodzy ludowi są wszyscy ci, którzy nie przystają do tradycyjnych wizji – odstających zresztą o praktyk żywych ludzi – stylów życia, zwłaszcza zaś społeczności epoki płynnej tożsamości – LGBT+, wegetarianie/weganie, rowerzyści, biegacze. Wspomnijmy o wywiadzie udzielonemu „Bildowi” przez ówczesnego ministra spraw zagranicznych, Witolda Waszczykowskiego: „Chcemy tylko wyleczyć nasz kraj z kilku chorób, aby mógł ponownie wyzdrowieć. Poprzedni rząd realizował [w mediach] specyficzną koncepcję lewicowej polityki. Tak jakby świat musiał poruszać się według marksistowskiego wzorca tylko w jednym kierunku – nowej mieszaniny kultur i ras, świata złożonego z rowerzystów i wegetarian, którzy używają wyłącznie odnawialnych źródeł energii i zwalczają wszelkie przejawy religii. To nie ma nic wspólnego z tradycyjnymi polskimi wartościami”5.

Przeciw ludomanii

Jak pisze Zygmunt Bauman, kultura w płynnej nowoczesności, w odróżnieniu od kultury – zwykle dookreślanej jako narodowa – epoki stałej nowoczesności nie ma oświecać czy też uszlachetniać; z definicji niemal zawsze jest to projekt niedokończony i niekończący się. Jest ona – przynajmniej w swojej artystycznej sferze – wprzęgnięta w służbę konsumpcjonizmu, ma nie tyle zaspokajać istniejące potrzeby, ile czynić je niezaspokojonymi, starając się wyprodukować nowe potrzeby, wymagające zakupu danego towaru czy usługi6. W tym kontekście trzeba pamiętać o tzw. odzieży patriotycznej czy pleniącej się modzie na tatuaże o treści nacjonalistycznej, popularne nie tylko wśród młodzieży, ale i mężczyzn w średnim wieku, eksponujących swoje wiernopoddańcze hołdy wobec tzw. żołnierzy wyklętych, szczególnie tych wiarygodnie oskarżanych o zbrodnie.

Autor Płynnej nowoczesności powołuje się na dystynkcję Alana Touraine'a, który odróżnia multikulturalizm (wielokulturowość) od multikomunitaryzmu (wielowspólnotowości). Pierwsza kategoria postuluje poszanowanie prawa jednostek do wyboru stylu życia i ram odniesienia własnej lojalności, zaś druga zakłada, że lojalność jednostki jest sprawą rozstrzygniętą przez sam fakt przynależności do wspólnoty pochodzenia, czyniąc tym samym bezprzedmiotowym negocjowanie wartości i modeli życia7.

Ludomania to multikomunitaryzm na dopalaczach czy też – odwołując się do serialu Breaking Bad – odurzony metamfetaminą.
Powtórzmy za Müllerem: „populizm jest zawsze formą polityki tożsamości (choć nie wszystkie warianty polityki tożsamości są populistyczne). Z rozumienia populizmu jako wykluczającej formy polityki tożsamości wynika, że populizm może stanowić zagrożenie dla demokracji. Demokracja wymaga bowiem pluralizmu i uznania, że musimy znaleźć uczciwe reguły współżycia jako obywatele wolni, równi, ale też z konieczności różni. Idea jednolitego, homogenicznego, autentycznego narodu jest fantazją; jak stwierdził kiedyś filozof Jürgen Habermas, «lud» występuje wyłącznie jako mnogość. To również fantazja niebezpieczna, bo populiści nie tylko żerują na konfliktach i podsycają polaryzację, ale też swoich przeciwników politycznych traktują jako «wrogów ludu» i dążą do ich wykluczenia”8.

Rzecz jasna, liberalne paternalistyczne przekonanie, że lęki, na których żerują zwolennicy prawdziwego ludu są bezzasadne i nieuprawnione jest z gruntu błędne. Równie błędne jest kopiowanie haseł samozwańczych rzeczników ludu – to także droga donikąd. Jedynym sensownym kierunkiem jest próba zmierzenia się z wielowymiarowością, złożonością współczesnej egzystencji społecznej, naznaczonej piętnem kruchości i niestabilności – w kierunku polityki bez wykluczenia. Z braku lepszej nazwy, taką politykę nazywać dziś można socjalistyczną.

Przypisy:
1 F. Yilmaz, Right-Wing Hegemony and Immigration: How the Populist Far-Right Achieved Hegemony through the Immigration Debate in Europe, „Current Sociology”, 60(3)/2012, s. 368.
2 C. Mudde, C.R. Kaltwasser, Populism: A Very Short Introduction, Oxford University Press, Oxford 2017.
3 J.-W. Müller, Co to jest populizm?, Wydawnictwo Krytyki Politycznej, Warszawa 2017, s. 9.
4 Cyt. za: S. Grela, Polska odrzuca unijną dyrektywę równościową. Senator PiS Jerzy Czerwiński: Bóg i natura nie chcą, by mężczyzna zajmował się dzieckiem, „OKO Press”, https://oko.press/polska-odrzuca-unijna-dyrektywe-rownosciowa-senator-pis-jerzy-czerwinski-bog-natura-chca-by-mezczyzna-zajmowal-sie-dzieckiem/
5 Cyt. za: Ł. Warzecha, Waszczykowski trafia w dziesiątkę, czyli o weganach i rowerzystach, „wPolityce”, https://wpolityce.pl/polityka/277078-waszczykowski-trafia-w-dziesiatke-czyli-o-weganach-i-rowerzystach.
6 Z. Bauman, Kultura w płynnej nowoczesności, Agora, Warszawa 2011, s. 26, 27, 30.
7 Tamże, s. 63–64.
8 J.-W. Müller, dz. cyt., s. 18.

Sławomir Czapnik



Tekst ukazał się w najnowszym, 119. numerze kwartalnika "Bez Dogmatu".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku