Jaki klimat dla rodziny?
2015-05-22 15:44:46

Czy zaangażowaniem w politykę rodzinną Komorowski zasłużył na reelekcję?


Zwolennicy kandydatury Prezydenta Komorowskiego przekonują, że nawet jeśli nie był on doskonałym kandydatem, świetnie odnalazł się dotąd w roli Prezydenta. Z takim przekazem wystąpił przed tygodniem Donald Tusk. Warto powiedzieć: sprawdzam i przyjrzeć się na ile realizowanie funkcji Prezydenta RP przez Bronisława Komorowskiego przyniosło działania i rezultaty, którymi mógłby nas do siebie zjednać. Mówiąc „nas” mam na myśli lewicowego lub lewicującego ( w szerokim rozumieniu) wyborcę, który zdaje się został tak w pierwszej jak i w drugiej turze bez bezpośredniej reprezentacji swoich przekonań na temat państwa i społeczeństwa. Przyjrzenie się dokonaniom Prezydenta może być tym ważniejsze, że pozwala dotknąć realnie działających procesów publicznej, przekładających się pośrednio lub bezpośrednio na życie ludzi, w odróżnieniu od okresu kampanii gdzie pada z różnych stron wiele efektownych obietnic nie mających pokrycia w przeszłych ani dających się przewidzieć faktach.

Wsparcie rodzin – racja stanu

Sferą która z racji naukowych zainteresowań jest mi bliska to polityka rodzinna, którą Urząd Prezydenta miał uczynić jednym ze swych pól aktywności. Informacje o różnorodnych działaniach w tym obszarze znajdujemy w zakładce „ Dobry klimat dla Rodziny”. Warto poddać ocenie ową inicjatywę. Powiązanie tej problematyki z kontekstem wyzwań demograficznych pozwala widzieć ją w kategoriach racji stanu. Ponadto – o czym nie zawsze pamiętamy – do wsparcia rodzin odnosi się pośrednio lub wprost wiele zapisów Konstytucji RP na której straży ma stać m.in. właśnie Prezydent RP. I –last but not least - polityka rodzinna obejmuje zagadnienia, które są a przynajmniej powinny być przedmiotem żywego zainteresowania lewicującej części opinii publicznej. To tu bowiem zachodzi część rozstrzygnięć jeśli chodzi o warunki bytowe obywateli, w tym tych słabszych, a ponadto tu poprzez instytucje szczególnie silnie można kształtować relacje płci i promować realną równość możliwości w dostępie do uczestnictwa w rynku pracy i innych ról. społecznych. Czy Prezydentura Bronisława Komorowskiego przyczyniła się choćby do częściowego wykorzystania owych możliwości?

polityka małych kroczków – w dobrą stronę

Jak dla mnie odpowiedź nie jest jednoznaczna, aczkolwiek godne odnotowania są poczynione działania w dobrym kierunku, które warto będzie prowadzić dalej a także uzupełnić o zagadnienia, które niestety nie spotkały się z wystarczającego zainteresowaniem Głowy Państwa jak i ogólnie świata polityki.
Wspomniana aktywność obejmuje prace nad programowym dokumentem „ Program dla Rodziny”, programu konkursowego dla samorządów i pracodawców o nazwie „ Dobry klimat dla rodziny”, w trzech kategoriach tematycznych, aktywne wspieranie wprowadzenia Karty Dużych Rodzin i zmian w ulgach podatkowych( by mogły z nich korzystać także uboższe rodziny) oraz dające szanse na najbardziej wymierne skutki wykorzystanie inicjatywy ustawodawczej pod postacią projektu ustawy o zmianie ustawy – Kodeks pracy oraz niektórych innych ustaw, jaką Prezydent skierował do Sejmu z dniem 27 marca 2013 roku.

Czytając diagnozę jak i wypływający z niej w projekt ustawy widać tam wiele drobnych kroczków, które zmierzają w zasadniczo słusznym kierunku. Dokument programowy jest nawet dość panoramiczny – zawiera diagnozę i rekomendacje nie tylko odnośnie godzenia pracy z życiem rodzinnym ale i zwiększania samodzielności mieszkaniowej rodzin czy rozszerzania oferty instytucjonalnej opieki i edukacji nad dziećmi do ukończenia przez nie 12 roku życia .Niestety większość tych obszarów pozostała na etapie ogólnie sformułowanych propozycji i nie doczekało się przekucia w projekt ustawowy.
Ten, który powstał i został skierowany pod obrady Sejmu jest niemal w całości zorientowany na godzenie pracy z aktywnością na rynku pracy poprzez bardziej elastyczne i dostosowane do indywidualnych wyborów reguły korzystania z uprawnień urlopowych (wychowawczych, rodzicielskich, macierzyńskich) przez obojga rodziców i to nie tylko w najwcześniejszej fazie życia dziecka, ale aż do osiągnięcia wieku szkolnego. Jest to tym ważniejsze, że póki co wciąż niedostateczny jest dostęp do infrastruktury przedszkolnej, wobec czego poszerzenie możliwości korzystania z uprawnień urlopowych związanych z rodzicielstwem przez kilka tak wydaje się zasadne i potrzebne. Ponadto samo wydłużenie perspektywy patrzenia n sprawy rodziny „ z pierwszych lat po urodzeniu” wydaje się cenna jako sygnał, że państwu nie zależy wyłącznie na rodzeniu dzieci a także procesie ich pomyślnego wychowania i rozwoju na kolejnych etapach. Jest to też myślenie o polityce rodzinnej, w którym nie liczy się wyłącznie dzietność ale także uczestnictwo w życiu społeczno-zawodowym i możliwość bardziej partnerskiego łączenia obowiązków między rodzicami a także godzenia ról rodzinnych z zawodowymi ( work-family balance).

Paradoksalnie – jak przekonują liczne doświadczenia zagraniczne – odejście od czysto-pronatalistycznej perspektywy, nastawianej na zwiększanie dzietności, miewa korzystny wpływ…właśnie na skłonność do decyzji prokreacyjnych. Rodzice bowiem mniej boją się że po urodzeniu dziecka będą musieli wycofać się z rynku pracy, niekiedy na trwałe. Przygotowane rozwiązania przez obóz prezydencki zdają się wychodzić tymże obawom naprzeciw.
Tak skonstruowane instrumenty wydaje się w pierwszej kolejności skierowane do klasy średniej i rodzin aspirujących do tego statusu, pracującej etatowo a nie na prekaryjnym obrzeżu rynku pracy. Samo skierowanie działań do tej grupy w nie musi stanowić zarzutu. Socjaldemokratyczną politykę społecznej jest właśnie to by wielosektorowa polityka publiczna asystowała w różnych przesuwającym się po linii życia w różnych sytuacjach, a nie tylko wówczas gdy staną w obliczu niedostatku czy wykluczeniu. Powinno więc być w niej miejsce i dla klasy średniej. Choć nie tylko dla niej i tu dochodzimy do ograniczeń prezydenckiego projektu.

Zmarginalizowane obszary polityki rodzinnej

W dokumencie programowym nie pojawiają się ostanie tym którzy znajdują się poza głównym nurtem życia społeczno-zawodowego.
Po pierwsze, proponowane rozwiązania nie za bardzo odnoszą się do osób pracujących poza kodeksem pracy, a właśnie one są szczególnie zagrożone marginalizację i zmagają się z barierami przy zakładaniu, rozszerzaniu i prowadzeniu rodziny. Głównym problemem nie jest to jak konstrukcja kodeksy pracy, ale to na ile jest respektowany, a także niestosowanie go i nieuzasadnionego obchodzenie poprzez zastępowaniu stosunków w oparciu o umowę o pracę umowami pozakodeksowymi. Oprócz tego jest mnóstwo osób oraz rodzin, których poszczególni członkowie są czasowo lub trwale poza sferą zatrudnienia. Do tego dochodzą rodziny z ograniczeniami w funkcjonowaniu na przykład w związku z chorobą i niepełnosprawnością czy też z uwagi na dysfunkcje ( typu przemoc, niezaradność życiowa). W aktywności Prezydenta nie znalazło się miejsca na rodziny z osobą starszą oraz seniorów, którzy żyją samotnie i również wymagają wsparcia. Ruch wykluczonych osób dorosłych, którzy przed rokiem przez prawie miesiąc koczowali w namiotach pod Sejmem chyba dobitnie pokazał, że ich sytuacja prawna tej grupy również wymagałaby poważnego potraktowania.

Jest jeszcze jedna – wstydliwa dla państwa i społeczeństwa – sfera polityki rodzinnej do naprawy, nad którą prezydent mógłby objąć swoją – nomen omen – pieczę. To wychowankowie domów dziecka i innych instytucji pieczy zastępczej, z których – jak wynika z druzgocącego raportu NIK z końca zeszłego roku – ogromna część ląduje w obszarze społecznej marginalizacji i napotyka bariery na wejściu w dorosłe życie. Polityka rodzinna powinna pamiętać w pierwszej kolejności zatroszczyć się o tych, którym już na starcie życiu rodzinne okazało się trudne lub wręcz odebrane.

Ktoś mógłby powiedzieć, że są to sprawy wymagające bardzo szczegółowych rozwiązań, wymagających specjalistycznego rozpoznania i narzędzi zmian. Poniekąd tak – ale też problemy grup zagrożonych marginalizacją wymagają działań ponad-resortowych i często ponadsektorowych na różnych poziomie, a ktoś musi im patronować i koordynować działania różnych podmiotów oraz pobudzać synergię między nimi. Wydaje się, że prezydentura z sercem po lewej stronie mogłaby tu odegrać pewną rolę. Poza tym skoro Prezydent – jak najbardziej słusznie – włączył się aktywnie w tak skomplikowaną materię jak regulacje rynku pracy i zabezpieczenie rodzicielstwa, również nie powinien się ugięć przez wkroczeniem i w powyższe obszary.

Tym czasem w diagnozie czytamy: „ Program skupia się na czynnikach mających bezpośredni wpływ na decyzje rodzicielskie. Zagrożenie biedą bezrobociem, sytuacja zdrowotna, specyficzne problemy osób z niepełnosprawnością oraz problemy rodzin dysfunkcyjne, takich jak uzależnienia i przemoc w rodzinie, to niezwykle ważne aspekty życia. Jednak ich różnorodność wymaga odrębnego kompleksowego podejścia

Niestety osobne opracowania prezentujące owo „ odrębne kompleksowego podejście” nie wyszły z Kancelarii Prezydenta w kolejnych latach, co stwarza wrażenie, że te kwestie są marginalizowane.

Sorry, taki mamy klimat…dla rodziny

Obok inicjatywy ustawodawczej warto wspomnieć o bardziej miękkich formach oddziaływania, czemu służyła program konkursowy dla pracodawców i samorządów „ Dobry klimat dla rodziny” w kategoriach: wspieranie rodzin sprawujących opiekę nad osobami niepełnosprawnymi, wyrównywanie szans edukacyjnych, samorząd przyjazny seniorom. Tego typu działania są zawsze cenne, ale…
trzeba z ubolewaniem stwierdzić, że tworzenie dobrego klimatu dla rodziny w niewielkim rozprzestrzeniło się poza krąg bezpośrednich interesariuszy tejże polityki, a zapewne nie stało się w częścią szerszej publicznej debaty. Nie udało się spopularyzować świadomości o słabo dotąd wyartykułowanych problemach ani zainicjować dyskusji wokół pomysłów ich rozwiązania. W tym sensie możemy mówić tu o porażce, choć oczywiście odpowiedzialność za to ponosi nie tylko obóz prezydencji ale także inni uczestnicy debaty publicznej, która nadal jest słabo przygotowana na podejmowanie sporu o sprawach ważnych dla funkcjonowania rodzin w Polsce. Widać to dobrze po przebiegu kampanii, gdzie (poza in vitro) niemal żaden z motywów nie stał się zauważalnym elementem debaty. Zaś warte dyskusji pomysły Andrzeja Dudy 500- złotowego zasiłku na dziecko były kwitowane pytaniem skąd na to wziąć pieniądze, a nie czy jest to skuteczny instrument wsparcia i czy przewidziane nań środki można byłoby wydać sensowniej? Szkoda, mogłaby być to ciekawa dyskusja.

Wracając do „Dobrego kilmatu…” Prezydenta Komorowskiego, owe bloki tematyczne w jakich realizowany był konkurs dla samorządów i zebrana na tej podstawie wiedza o dobrych praktykach i ograniczeniach na jakie napotyka polityka na poziomie lokalnym mogłyby posłużyć do opracowania pewnej diagnozy i propozycji o charakterze systemowym, z czego wypączkować mogłyby kolejne inicjatywy ustawodawcze. A dotyczy to bardzo ważnych kwestii, z którymi mierzenie się nie cierpi zwłoki. Oby wyrównywania szans edukacyjnych, wsparcia dla rodziny z niepełnosprawnymi pod opieką i budowanie wspólnoty przyjaznej seniorom okazały lejtmotywem kolejnej prezydentury, bez względu na to kto zasiądzie w Belwederze.

Do rozwinięcia i uzupełnienia

Reasumując obraz dokonań i zaniechań na polu polityki rodzinnej, wydaje się on niejednoznaczny. Można odnieść wrażenie, że jest to zaczęty projekt, który wymaga dopiero rozwinięcia…Tegoroczna niepewność o wynik wyborczy powinna – nawet gdyby doszło do wygranej urzędującego obecnie prezydenta – skłaniać do działania szybszego i bardziej zdecydowanego na przyszłość. Za słuszną inicjatywą ustawodawczą w kierunku work-family balance powinna pójść projekty odnoszące się do pozostałych obszarów problemowych ujętych w diagnozie ( jak bezpieczeństwo mieszkaniowe i wsparcie w opiece), a także – co szczególnie ważnie i pilne – warto by było wyjść z inicjatywą dotyczącą zmian w sferach „ socjalnych” pominiętych zarówno w prezydenckiej diagnozie jak i samym projekcie. Być może pewnych inspiracji w tym kierunku mogłyby dostarczyć lokalne praktyki docenione w ramach prezydenckiego projektu konkursowego dla samorządów.

Patrząc z tej perspektywy moje ewentualne poparcie reelekcji urzędującego Prezydenta jest nieco na kredyt. Na kredyt zaufania i nadziei, że zmarginalizowane zagadnienia w kolejnych latach spotkają się z aktywnością Głowy Państwa.

poprzedninastępny komentarze