2013-12-14 13:52:19
Co wy uważacie za słuszne lub sprawiedliwe, to nie ma znaczenia. Idzie o to, co jest konieczne i nieuniknione w danym systemie produkcji.
Karol MARKS (Płaca, cena i zysk)
Kryzys ekonomiczny i gospodarczy, a przede wszystkim – cywilizacyjny Zachodu jest widoczny. Najdobitniej widać to na przykładzie Cypru (a wcześniej – Grecji) i tego co działo się wokół tego malutkiego organizmu, członka Unii Europejskiej i tzw. euro-zony. Teraz w kolejce do krachu finansowego stoi Słowenia, do niedawna czołowy kraj bloku post-komunistycznego, jaki przystąpił do Unii Europejskiej w roku 2004. O Chorwacji, Polsce i krajach bałtyckich lepiej nie wspominać. Chodzi nie tylko o wskaźniki, słupki, analizy przeprowadzane przez „jajogłowych” z Brukseli, MFW czy Banku Światowego – i powiązanych z nimi think-thanków - ale o to co zwiemy „jakością życia" obywateli. I najważniejszymi w tym całym ambarasie, w sensie świadomości i mentalności społeczeństw Europy, nie są kwestie gospodarczo-ekonomiczne, nie finanse i banki (które – jak pokazuje życie, tuczą się w najlepsze na kryzysie, a menadżerowie zarządzający tym sektorem uzyskują bez względu na sytuację gigantyczne, zgodne z obowiązującym prawem, dochody - nie mogą upaść, otrzymując pomoc publiczną od państwa), nie bezrobocie i recesja w kolejnych krajach, regionach czy obszarach kontynentu.
Co jest nieuniknione ? I jak ta nieuchronność ma się do zasad tzw. „wolnego rynku” i neoliberalnego sposobu postrzegania świata, które miały uczynić na powrót Unię konkurencyjną i zapewnić jej obywatelom dobrobyt na kolejne dekady ? I jak to się ma do zapowiedzi wzrostu dobrobytu na Starym Kontynencie po upadku tzw. realnego socjalizmu i podziału ideologicznego świata. Zwłaszcza jeśli pamiętamy argumentację, etyczno-moralnego i wolnościowo-demokratycznego chowu, koryfeuszy świata polityki końca XX wieku, grabarzy podziału, ojców (oraz matek) zjednoczenia Europy „ku dobrobytowi”, ku sprawiedliwości, ku demokracji wolnościom obywatelskim.
Nieuniknionym i sprawiedliwym w systemie kapitalistycznym, w systemie opartym na swobodnym przypływie kapitału i na własności prywatnej będącej elementem nadrzędnym nad jakimikolwiek innym pojęciem opisującym życie człowieka jest zysk. Zysk i tylko zysk. Bo rentowność to eufemizm zysku. Zysk w tym systemie określa wszystko; co jest opłacalne, co jest pożyteczne, co jest sprawiedliwe i co moralne: zysk stanowi podstawę racjonalności mieszczańskiej i burżuazyjnej oraz takową również podbudowę etyki. System produkcji o którym pisze Karol Marks wymusza takie postrzeganie świata, w którym to opisie (i działaniach człowieka) przedsięwzięcia zyskowne – zarówno w krótkim okresie czasu jak i w dłuższym – są determinantami jakości i pozycji tego człowieka. Jakość w tej konwencji należy rozumieć – przy fukcjonowaniu dzisiejszej demokracji na zasadach tzw. tele demokracji (to czego nie ma w mediach, to co nie pokazano na obrazie telewizora czy laptopa, Ipoda czy Iphona, to co prestidigitatorzy od reklamy i mówienia ludziom co jest trendy i cool, nie istnieje realnie) - jako użyteczność, przedsiębiorczość, operatywność i ofensywność z jednej strony, a z drugiej – osiągnięcie zysku to droga do sukcesu; bo sukces to przecież odpowiednia pozycja społeczna. Kto tego nie rozumie, kto tego nie potrafi, kto się wyłamuje bo nie umie, bo się na taki dyktat i taką opcję nie godzi, jest słabszy, jest passe, jest godny – może nie napiętnowania (jeszcze, jeszcze) ale przynajmniej pochylenia się nad nim i naprawienia mu psychiki. Żeby myślał i patrzył na świat zgodnie z obowiązującym trendami i modą. Bo wszyscy mają być piękni, młodzi, optymistyczni i …. bogaci. Wkoło tyle możliwości.
Zysk jest zarówno koniecznym jak i nieuniknionym elementem decydującym o pozycji człowieka. Z zyskiem wiąże się bezpośrednio wspomniana przedsiębiorczość. Jeżeli na coś nie ma popytu, nie ma w związku z powyższym zysku. Czyli taka działalność jest bezcelową, nieopłacalną, a zajmujący się takim przedsięwzięciem człowiek - ignorantem, idiotą, w najlepszym razie – idealistycznym i nieumocowanym we współczesności osobnikiem. Racjonalność, szczęście, zadowolenie w danym systemie produkcji związana jest li-tylko z rentownością czyli z zyskiem. Takie pojęcia jak szczęście, satysfakcja ze zrobienia czegoś trwałego czy wielkiego (choć nie koniecznie – materialnego i dochodowego dziś, teraz, akurat obecnie), wartościowego, czegoś dla ludzkiego ducha – jak mówią wyznawcy różnych wierzeń religijnych - czegoś dla dobra bonum communae nie ma znaczenia o ile nie jest zyskowne. Sprawiedliwość, jak pokazują wygrywane w III RP procesy o odszkodowania za krzywdy moralne i prześladowania przez byłych demokratów-opozycjonistów z czasów PRL, też może być nieźle dochodowym przedsięwzięciem.
I nawet jeśli najęci przez burgeois myśliciele czy publicyści, doradcy bądź komentatorzy, mówią coś o etyce biznesu, moralności, sprawiedliwości czy poczuciu obowiązku właściciela wobec pracowników ich firmy, to plotą bzdury. Pospolicie kłamią – jak wszyscy najemnicy gdy przekonują o swych motywach zaangażowania w sprawę. Bo prawda jest tam gdzie jest kapitał (a za nim zysk). Smutne jedynie iż przedmiotem jurgieltnictwa owych ludzi mainstreamu staje się to co rozumiemy powszechnie jako Prawda.
Niech ostateczną egzemplifikacją tych rozważań będzie dialog puszczony w eter, a mający miejsce między red. Tadeuszem A. Moszem (Radio TOK FM), a Jeremim Mordasiewiczem (z PKPP LEWIATAN):
T.A.M: Czy pracownik, który domaga się wypłaty wynagrodzenia jest złodziejem ?
J.M: W pewnym sensie tak.