Powyborczy kac lewicy - return
2014-12-03 07:33:19
Żeby dostrzec to, co ślepy by dostrzegł
trzeba nieustannych wysiłków

Georg ORWELL
Po II turze wyborów samorządowych – czyli de facto: po dogrywce w niektórych miastach w Polsce na stanowiska burmistrzów czy prezydentów owych miast - możemy mówić nadal o porażce lewicy (tu nie zgadzam się z Krzysztofem Derebeckim „Kryzys lewicy – nic z tych rzeczy” na blogu pt. MÓJ LEWICOWY PUNKT WIDZENIA - bo ta formacja jest w kryzysie, jest w defensywie, jest w „okopach” broniąc swych ostatnich redut) ale tej oficjalnej, tej parlamentarnej, tej mainstreamowej. W wielu punktach naszego kraju niezależni – choć w swym wymiarze bliscy lewicowym poglądom – kandydaci zostali wybrani na wspomniane stanowiska. Nie obyło się bez spektakularnych sensacji. Wszyscy wiedzą o kogo i jakie miasta tu chodzi (i nie mam tu na myśli tylko Roberta Biedronia).
Czy wieszczę tym, samym (biorąc pod uwagę to co napisałem w tekście zatytułowanym "Powyborczy kac lewicy" i co stwierdzam w niniejszym wpisie)- jak uważa na swoim blogu pt. HOMOSOVIETICUS – SIEROTA PO PRL Jacek J. Cygański - koniec Sojusz Lewicy Demokratycznej ? W tej formule programowej i personalnej jaka jest obecnie – na pewno tak. Nie oznacza to jednak likwidacji czy zagłady tej partii (będącej opozycją parlamentarną dla obu partii prawicowych dominujących od lat na krajowej scenie politycznej). Chodzi o takie przeformowanie i zmiany programowe (a za tym muszą iść zmiany personalne i wizerunkowe tej partii, za tym musi iść też inna polityka artykulacji swego programu, za tym muszą iść ……. w zasadzie zmienić musi się wszystko) aby Partia:
- po pierwsze – zaczęła być odbierana przez społeczeństwo i potencjalnych wyborców (którzy przyznają się do lewicowych wartości i takiego sposobu postrzegania świata) jako lewicowa i reprezentująca interesy tej właśnie części społeczeństwa
- po drugie – przestać wysyłać sygnały, że czeka ze zniecierpliwieniem na koalicję z PO (lub PiS-em) po kolejnym rozdaniu wyborczym (tu nie ma sentymentu i każda z ww. Partii prawicowych „skonsumuje” SLD w takim układzie) gdyż w żaden sposób Lewica w owym konglomeracie nie zrealizuje niczego ze swych pomysłów programowych, a ewentualne sukcesy ze względu na sytuację medialną pójdą tak czy tak na konto silniejszego (tu – prawicowego) koalicjanta
- po trzecie – być ofensywną medialnie i nie bać się „swojego cienia”, nie „być na kolanach” zarówno przed Kościołem (tu należy twardo prezentować stanowisko, aby podpisany przez obie strony konkordat był literalnie realizowany czego strona kościelna nie czyni w żaden sposób, a państwo „zagrabione” przez „republikę kolesiów" made in PO biernie się temu przygląda) jak i partiami prawicowymi głównego mainstreamu (zwłaszcza przed PO)
- po czwarte – być wśród ludzi, rozmawiać z nimi – nie chować się w „ciszy gabinetów” i pomieszczeń jakie jeszcze pozostały w jurysdykcji SLD (widać to zdecydowanie i jasno we Wrocławiu) bo przykład słupskiej dogrywki i jej wyniki są tu jednoznacznym sygnałem dla charakteru i form owej działalności
- po piąte – współpracować na poziomie lokalnym ze wszystkimi ruchami obywatelskimi i samorządowymi (z którymi łączy Lewicę pokrewieństwo programowe w jakiejkolwiek płaszczyźnie) nie absorbując absolutnie tych ruchów do przestrzeni partyjnej
To są wg mnie główne punkty strategii mające przynieść odrodzenie Lewicy w Polsce i zajęcie przez nią właściwego cywilizowanym, europejskim systemom parlamentarnym, miejsca w Sejmie (a tym samym wpływ na politykę państwa polskiego zgodnie ze swoim programem).
I nie nazwa czy logo są tu ważne. Te ozdobniki, symbole czy figury retoryczne są ostatnią rzeczą na które winno się zwracać uwagę. I nie jest tak, że ktoś kto wieszczy koniec SLD (w takiej jak istnieje formie i treści programowej) jest zwolennikiem prawicy lub „pożytecznym idiotą”. W tym miejscu warto przypomnieć tylko Kamila C. Norwida pytającego celnie: „Czy ten ptak kala gniazdo, co je kala, czy ten, co mówić o tym nie pozwala ?
Pragnę zwrócić jeszcze na zakończenie tego returnu powyborczego na inny, nie akcentowany, aspekt dogrywki wyborczej. Nie akcentowany przez mainstreamowe media bo jest on z gruntu kompromitujący, pokazuje bowiem realność sceny politycznej w Polsce. Aspekt dający wiele do myślenia – i określonych wniosków – dla polskiej Lewicy en bloc. Oto przeważnie tam gdzie dochodziło do dogrywki w II turze wyborów samorządowych, a gdzie na przeciwko siebie stawał z jednej strony kandydat PO lub PiS-u, a z drugiej niezrzeszony (bądź przedstawiciel najszerzej mówiąc Lewicy) oba tak antagonistyczne środowiska prawicowe – czyli „platformersi” i „pisiaki” – udzielały sobie wzajemnego (cichego lub otwartego) poparcia. Czyli – POPiS „wiecznie żywy”; on istnieje cały czas, w głowach tych ludzi, mimo medialnych kłótni, obelg rzucanych publicznie, jarmarcznej wrogości i deklarowanych, diametralnych różnic programowych. To jest znaczące (przynajmniej winno być) memento dla Lewicy.

poprzedninastępny komentarze