2014-12-09 17:36:11
kto pływał nago
Warren BUFFETT (amerykański miliarder)
Odpływ już nadszedł. Zaczyna się. Pierwsze kamienie i wodorosty przybrzeżne już się odsłoniły. Nagość niektórych jest widoczna w pełnej krasie. Zwłaszcza tej części socjaldemokracji co mocno „sprawicowiała” (której epigoni z taką otwartą przyłbicą hasają po forach lewicowych jak sępy po afrykańskim buszu) czyli części ukąszonej „parlamentaryzmem” (ponad-miarę), polityczną poprawnością, mirażami jakiejś „trzeciej drogi” a’la Blair czy Schröder (czyli po prostu miazmatami ze szkoły chicagowskiego oszołomstwa rynkowego made in Friedman & Hayek w wersji light). O Polsce nie wspominam bo to „szkoda howoryty” (jak mawiał sienkiewiczowski Chmielnicki).
To nie post-komunistyczna przeszłość szkodzi SLD jak chcą udowodnić tarakowe ludziki (przeciwnie – uważam, że nieszczerość i faryzeizm w obiektywnym podejściu do Polski Ludowej, dorobku ludzi wówczas żyjących, pracujących, kochających i cierpiących jak w każdym życiu, które każdy z nas ma tylko jedno i tego co PRL zostawił po sobie jest jedną z „kul u nogi” SLD), ale przede wszystkim „chodzenie na pasku” prawicowych i neoliberalnych wartości jest przyczyną obecnych trudności Sojuszu Lewicy Demokratycznej. I po części całej lewicy w tym kraju. Ale światłej, nowoczesnej lewicy – w rozumieniu klasowym, nie dyrdymalsko-nowomo-irracjonalnym, nie podpartej wańkowiczowskim „chciejstwem” – nie może być w kraju o takim potencjale mistycyzmu, mitomanii, mesjanizmu (tu lewica idzie ręka w rękę z prawicą co widać od lat; vide Afganistan, vide Irak, vide pojęcie „koń trojański Wuja Sama w Unii” czego Kiejkuty są klasyczną egzemplifikacją), wybujałego ponad miarę indywidualizmu (egotyzmu narodowego) i innych tego typu schorzeń mentalności zbiorowej. W kraju gdzie hipokryzja – wzmocniona przez wieki nad-obecnością Kościoła katolickiego w życiu i świadomości ludzi (i niech wygrana Roberta Biedronia w Słupsku tu nie zaciemnia tego obrazu) czego wynikiem jest utwierdzanie relacji Pan vs Cham w każdym wymiarze oraz mentalności kontr-reformacyjnej – jest cnotą i zasadą normalności, samo pojęcie nowoczesności nie ma racji bytu (a co dopiero mówić o lewicy, będącej od Rewolucji Francuskiej synonimem modernizmu, w awangardzie postępu i „byciem z człowiekiem”, dziś tak jak 100 – 150 lat temu pracy najemnej, pracobiorcą). Co myśleli np. posłowie lewicy głosując za „rokiem 2015 jako rokiem Jana Pawła II” ? Jak to się ma do rzeczywistości jaką dziś znamy z czasów papieżowania Wojtyły i skandali korupcyjno-pedofilsko-erotycznych z udziałem admirowanego przez niego „najlepszego przewodnika młodzieży” o. Marciala M. Degollado ? Może to z „lewej” strony powinny paść – z racji pamięci i symboliki ważnej dla wielu Polaków (ale nie dla mnie) – właśnie słowa „ciszej nad tą trumną” !
„Przyjdą po nas z widłami” - pisze amerykański bogacz i guru z Doliny Krzemowej Nick Hanauer. Rewolucja jest jego zdaniem (i słusznie) „u bram” bo „……Wielu z was uważa nierówność za fikcję, bo zobaczyliście kiedyś biednego dzieciaka ze smartfonem. Obudźcie się! Rewolucje zbliżają się powoli i nagle wybuchają”. Wybuchają z byle powodu, często nader odległego od zasadniczego meritum – jak np. na kijowskim Majdanie rok temu. Bo wyalienowany mainstream zawsze uważa, że jak „plebs nie ma chleba to niech je ciasteczka”. Rewolucje są same z siebie (z warunków społecznych i kształtowanej przez nie świadomości). Ich nie dekretuje żaden Marks czy Engels. Nie wywołują Lenin lub Dzierżyński (oni są co najwyżej produktem tych procesów – ten związek najlepiej opisuje zasada sprzężenia zwrotnego). Oni piszą – teoria - jak sytuacja się rozwija (i co leży u podstaw tych procesów) lub sam proces rewolucyjny kreuje takie osoby. Savanarola zaistniał w renesansowej Florencji bo było na niego zapotrzebowanie (i klimat intelektualny a i religijność sprzyjała takim postaciom oraz ich myślom).
Warto jeszcze raz przywołać – za Jarkiem Augustyniakiem – lewicowy radykalizm budzący się w Europie i mający już spory udział w przestrzeni parlamentarnej kilku znaczących krajów Starego Kontynentu: SYRIZA, PODEMOS, MoVIMENTO 5 STELLE czy klasyczne partie estabilishmentowe Komunistyczna Partia Czech i Moraw oraz die Linke w Niemczech (ale jak mawia nadwiślański mainstream to „partie populistyczne” – ale co to oznacza, nikt nie wie). Ja się tym nie martwię – żaden to argument raczej bezrozumna inwektywa za którą nie idą żadne treści - bo z populizmem jest jak z każdą ekscentrycznością, a jak mawiał Bertrand Russell „…Nie bój się mieć ekscentrycznych poglądów i przekonań bo każda opinia teraz eksponowana była kiedyś ekscentryczną”.
Tarakowe ludzki, jesteście na tych forach jak sępy. Padlinożercy, potrzebni, użyteczni (ale do chwili gdy zniknie zjedzona przez was padlina, ale co jest tą padliną to określa przyroda, nie wy), lecz pozostający w pogardzie, w obrzydzeniu (nie jako jednostki, ale z racji roli jaką wam przypisała „przyroda”). W politowaniu - w najlepszym razie. Pozostajecie w alienacji jak Parsowie w Indiach. Obok tamtych lub tej zbiorowości.
To taka garść refleksji „na bis” dla tarakowych ludzików – return do mego poprzedniego wpisu zatytułowanego „Tarakowym ludzikom do sztambucha”.