Lewica, Zachód, islamizm
2014-12-27 17:21:53
Rex regnat, sed non gubernat *
kanclerz wielki koronny Jan ZAMOYSKI

Modnym tematem jest ostatnio problem dotyczący zderzenia cywilizacji islamu i Zachodu. W zasadzie można stwierdzić, na przykładzie kolejnych aktów terroru ze strony radykalnych wyznawców islamu (i zarazem dżihadystów), że potwierdza się teza amerykańskiego politologa ukuta przed ponad 20 laty, a ogłoszona po raz pierwszy na łamach Foreign Affairs, że XXI wiek mają zdominować konflikty u których podłoża leży rdzeń każdej cywilizacji: kultura i religia (Samuel Huntington, Zderzenie cywilizacji). Wielu liberalnych i konserwatywnych komentatorów obwinia za ten stan rzeczy lewicę europejską, która miałaby być intelektualnie i medialnie odpowiedzialną za wspieranie tej doktryny i ideologii. Bo za islamizm – precyzyjnie należy tak mówić o tych nurtach religii Mahometa – winno się przyjmować polityczną doktrynę (bądź ideologię) będącą emanacją religijnego fundamentalizmu muzułmańskiego sięgającą początkami lat 20-tych XX wieku ([za]: Bassam Tibi, Fundamentalizm religijny).
Za rozwój i rozprzestrzenianie się tej szkodliwej i groźnej choroby przede wszystkim odpowiedzialność ponoszą elity rządzące na Zachodzie (zwłaszcza w USA). Amerykanie flirtują z jednej strony z tymi radykałami ([patrz]: Jueregen Elsaesser, Jak dżihad przybył do Europy) - a ze wszystkimi radykałami jakakolwiek komunia źle się kończy - a z drugiej admirując sponsorów terroryzmu i islamizmu jako najwierniejszych sojuszników na Bliskim Wschodzie (chodzi głównie o Arabię Saudyjską i Katar) stają się uosobieniem skrajnej hipokryzji politycznej co skutecznie podważa moralno-etyczne i doktrynalne uzasadnienia Zachodu jako światowego hegemona opartego o kanony kultury wywodzącej się z Oświecenia. Co prawda od wieków polityka była postrzegana jako gra na skuteczność w realizacji swych interesów (co skonkretyzował Nicolo Machiavelli już w XV/XVI wieku) – czego emanacją jest stwierdzenie 19-wiecznego brytyjskiego antropologa i twórcy idei anglosasko-kolonialnego rasizmu Roberta Knoxa, że „…Prawo międzynarodowe tworzy się po to by stosowali je słabsi, a łamali mocarni” - ale współczesna polityka Zachodu opierać się ma na szerzeniu idei wolności, demokracji i uniwersalnych praw człowieka na świecie. Promocja wolności obywatelskich, demokracji i tych praw zderza się z zastosowaniem podwójnych standardów, traktujących te uniwersalne zasady i kanony jako narzędzie utylitarnych celów polityczno-gospodarczych. Tak jest to odbierane w innych kulturach i żadne zaklęcia bądź zapewnienia padające z trybun tego nie zmienią.
Elity rządzące Zachodem od przynajmniej 3 dekad trudno zakwalifikować jako lewicowe. One są przede wszystkim liberalne (lewicowość jaką znamy sprzed upadku muru berlińskiego jest dziś w głębokim regresie – właśnie na Zachodzie). Post-modernistyczna narracja, która opanowała zarówno medialny jak i polityczny dyskurs w kulturze Zachodu, jest narracją liberalną. Bo to rządzący politycy podejmują decyzje, zaś medialny mainstream, nawet najsilniejszy i najbardziej wpływowy, jest tu jedynie tłem (sprzężonym często z elitą polityczno-gospodarczą na kształt mitycznego Lewiatana).
Egzemplifikacją takich postaw i decyzji politycznych jest teza Neila Clarka w londyńskim Guardianie, w kwietniu 2014 roku (Blog politics.co.uk, http://neilclark66blogspot.com, I’m confused, can anyone help me ?). Zwracając uwagę na zbojkotowanie przez część elit świata zachodniego otwarcia Olimpiady w Soczi z racji uchwalenia przez parlament rosyjski obostrzonego prawa skierowanego przeciwko homoseksualistom (tak to w skrócie można określić) pisze: „… Mówi się nam, że Rosja jest bardzo złym i zacofanym krajem, bo uchwaliła prawo zbojkotowali Zimową Olimpiadę w Soczi z powodu tego prawa, odwiedzają kraje w Zatoce Perskiej, gdzie homoseksualistów można wsadzać do więzienia, a nawet skazywać na karę śmierci i czule obejmują ich władców, nie wspominając nawet tam o prawach gejów”. Na potwierdzenie tej tezy wystarczy popatrzeć na zdjęcia ze spotkania prezydenta USA Baracka Obamy w Rijadzie oraz rozmowy z królem Abd Allahem ibn Abd al Aziziem al Su’udem krótko przed decyzją o wspomnianym bojkocie. To jest właśnie wizytówka hipokryzji liberalnych elit Zachodu w przedmiocie szerzenia tzw. praw człowieka (dlatego piszę o nich - tzw. prawa człowieka - twierdząc, że ich uniwersalny oraz humanistyczny wymiar został sprowadzony do maczugi którą okłada się niewygodnych, dla utylitarnych interesów, przeciwników) i moralnej schizofrenii (czyli – zakłamania). W takim wypadku lepiej i uczciwiej jest mówić językiem (i stosować argumentację) cytowanego Roberta Knoxa.
Wolne, pluralistyczne, liberalne media (o politykach nie wspominając) dziwnie prześlizgnęły się nad faktem, że w sierpniu we wsch. Ukrainie zabito "Białą wdowę" (najbardziej poszukiwaną terrorystkę- islamistkę na świecie). Samantha Lewthwaite to obywatelka Wielkiej Brytanii, konwertytka z anglikanizmu na islam – rodowita błękitnooka Angielka, jedna z najbardziej poszukiwanych terrorystek na świecie (ściga się ją w prawie 200 krajach listami gończymi INTERPOL-u), uczestniczka kilku zamachów terrorystycznych (m.in. w Nairobi czy Bombaju), żona Germaina Lidsay’a (jednego z londyńskich terrorystów-samobójców – 2005), obecnie - Hasana Maadima Ibrahima, szef somalijskiego odłamu al-Kaidy (Asz-Szabab). „Biała wdowa” miała walczyć w szeregach elitarnego, ukraińskiego oddziału Ajdar przeciwko rosyjskojęzycznych separatystom w rejonie Doniecka - Ługańska. Czy w takim razie pieniądze i materialne środki idące ze strony państw Zachodu (także z Polski) na militarne wsparcie Ukrainy w tej sytuacji pośrednio nie sponsorują islamskiego terroryzmu ? Przykłady z Kosowa i Bośni świadczą o tym dobitnie. Liberalni politycy i elity rządzące Zachodem – debata o Ukrainie jest analogiczną w swym wymiarze jak to co prezentowano w mainstreamowym przekazie podczas kryzysu kosowskiego - jednak nie wyciągają żadnych wniosków z niedalekiej przecież historii. Czy tu, w braku konstruktywnych wniosków – oprócz wspomnianej niekonsekwencji i jawnej hipokryzji – nie leży także wzrost islamistyczno-terrorystycznego zagrożenia ?
Ową hipokryzję i niekonsekwencję polityków Zachodu właśnie w przedmiocie podwójnych standardów w węzłowych zagadnieniach polityki (i jej etyczno-moralnego wymiaru w świetle praw człowieka) podkreśla też tradycjonalista i konserwatysta jakim był wspominany Samuel Huntington: Zachód „… Jest za nierozprzestrzenianiem broni masowej zagłady gdy dotyczy to Iranu, Iraku, ale nie Izraela. Prawa człowieka dla niego to kwestia sporna z Chinami, ale nie z Arabią Saudyjską” ([w]: Zderzenie cywilizacji). To musi rzutować na ocenę nie tyle klimatu intelektualnego tworzonego przez mainstream (choć i on nie jest bez znaczenia) co przede wszystkim na reputację całej klasy politycznej, od ponad trzech przynajmniej dekad rządzących krajami Zachodu.
Na zakończenie niniejszej polemiki wypada po raz kolejny przypomnieć (bo ten argument jest islamofobiczną mantrą), że obrzezanie dziewczynek nie jest związane bezpośrednio z islamem i jego tożsamością. Ten drastyczny i tragiczny (we wszystkich wymiarach) zabieg to stara, przed-muzułmańska tradycja plemion pasterskich. Np. wśród egipskich Koptów (chrześcijan) jest praktykowany od czasów antycznych (mimo, że we współczesnym Egipcie jest on prawnie zakazany). Najnowsze badania wykazały, że praktyka ta jest rozpowszechniona również w Kurdystanie i wśród ludności kurdyjskiej w ogóle, bez względu na wyznanie (Irak, Turcja, Syria, Iran), a także w Jordanii, Arabii Saudyjskiej, Jemenie, Omanie, Katarze, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Bahrajnie oraz w Malezji, Pakistanie, Afganistanie, Brunei, na Malediwach, Filipinach, w Indonezji i muzułmańskich społecznościach Indii. Występuje również w Etiopii (praktykowany także przez tamtejszych Koptów i etiopskich wyznawców judaizmu – Felaszów), Erytrei, Kenii (gdzie dominującą religią jest chrześcijaństwo), Sierra Leone, na terenie takich państw jak Sudan, Somalia, Gambia, Mali, Nigeria, Kamerun itd. Właśnie takie podejście do tego problemu jest moim zdaniem przejawem manipulacji i ukrytej islamofobii (kojarzące klitoridekormię tylko z islamem i prezentowanie tego zjawiska wyłącznie w perspektywie religii Mahometa). Nie zmienia to faktu, iż sam ten obyczaj jest wyjątkowo brutalną, niecywilizowaną, prymitywną formą przemocy na tle płciowym. Tu politycy – zwłaszcza liberalni, rządzący współczesną Europą i USA – mają wyjątkowe pole do popisu: nacisk polityczny, ekonomiczny, etyczno-moralny (a także – gospodarczy) na swych sojuszników, zwłaszcza na Arabię Saudyjską posiadającej kolosalny mir i mającej olbrzymie znaczenie w świecie muzułmańskim.
Warto też zdefiniować czym jest sam fundamentalizm religijny, niosący sobą zawsze – obojętnie na wyznanie (a religie monoteistyczne są tu szczególnie narażone na ukąszenie fundamentalizmem) – nietolerancję, ksenofobię, nienawiść i agresję, (co przeradza się często w terroryzm). Jak zauważa Georg Soros (liberał, finansista, gracz giełdowy, filantrop i animator społeczeństwa otwartego) jest to założenie pewnego rodzaju wiary „…która może być łatwo doprowadzona do skrajności. Jest to wiara w doskonałość, w absolut wiara w to, że każdy problem musi być rozwiązany. Zakłada ona istnienie autorytetu wyposażonego w wiedzę doskonałą, nawet jeśli ta wiedza nie jest łatwo dostępna dla zwykłych śmiertelników”. Należy skonkludować, analizując ostatnie 30 lat rządów na Zachodzie (i nie mówmy tu o neoliberalizmie czy neo-konsach, które to pojęcia dla zwykłego „zjadacza chleba” i konsumenta mainstreamowych informacji medialnych są zjawiskami absolutnie tożsamymi z liberalizmem i wolnością, gdyż quasi-liberalna i zarazem orwellowska nowo-mowa poczyniła w tym względzie kolosalne spustoszenia w świadomości społecznej - [za]: Andrzej Walicki ,Dziedzictwo liberalizmu i jego neoliberalna deformacji, [w]: RES HUMANA nr 5/2012 oraz Od projektu komunistycznego do neoliberalnej utopii), iż liberalne oglądanie i interpretacja rzeczywistości także nie są wolne od fundamentalistycznego schorzenia i dewiacji. Stwierdzić tak można na podstawie percepcji tego jak przebiega współczesna polityka realizowana przez wspomniane elity Zachodu i jak kształtuje się mentalność oraz świadomość społeczeństw w tym względzie. Tu bym doszukiwał się przede wszystkim wzrostu popularności populistycznej prawicy – a także w wyraźnym pogorszeniu się en bloc sytuacji materialnej, braku perspektyw i ogólnym klimacie niepewności czy nieprzewidywalności. Masowe strajki we Włoszech, Belgii, Grecji, Portugalii, Hiszpanii, Niemczech, starcia uliczne we Francji, Szwecji, Wielkiej Brytanii świadczą o rosnących napięciach społecznych w Europy Zachodniej i to na tle ekonomicznym, zaś wzrost notowań populistycznej prawicy jest tylko tych napięć efektem, a przeniesienie dyskursu lewica-prawica na płaszczyznę kulturową jest zabiegiem znanym sprzed dekad (skutek był dla tych sił pozytywny) ze Stanów Zjednoczonych ([za]: Thomas Franck, Co z tym Kansas ?). Tu tkwią zasadnicze przyczyny dzisiejszych notowań populistycznej prawicy.
I już na sam koniec – co zrobić by poczęły się ograniczenia dla rozprzestrzeniania się terroru islamistów i ich ideologii ? Odpowiedź jest krótka – diametralna zmiana polityki społecznej i gospodarczej mających na celu zmniejszenie bezrobocia, powodujących wzrost poczucia bezpieczeństwa i przewidywalności, uspołecznienie dyskursu publicznego (nie w formie elitarnej i political corectness) oraz literalne i jednoznaczne stosowanie prawa wobec wszystkich – nie tylko wobec biednych, wykluczonych, imigrantów itd. No i skończenie z hipokryzją polityczną i schizofrenią które pchnęły mnie do napisania tych refleksji.

*-Król panuje, ale nie rządzi

poprzedninastępny komentarze