Intelektuane barbarzyństwo
2015-10-29 07:14:22
Każdy głupi może wiedzieć. Sedno to zrozumieć.
Albert EINSTEIN

Prawicowi troglodyci, kabotyni i pozerzy w Polsce nabierają coraz to nowego szwungu i polotu w swych pseudo-intelektualnych aberracjach im dalej jest od śmierci PRL, im dalej jest od upadku Muru Berlińskiego i echo tamtych lat w związku z tym umyka w mroki (i nie-pamięć) czasów minionych. No tak, ale po ćwierćwieczu ćwiczeń z neoliberalnego konserwatyzmu, który ma stanowić jedyną prawdę dla XXI-wiecznego Polaka w całokształcie opisu rzeczywistości, edukacji w stylu made in IPN, powszechnej narracji quasi-liberalnej w stylu Gazety Wyborczej czy TVN trudno się dziwić takiemu dictum. Przed różnego rodzaju wyborami plon tego typu produkcji – będących kuriozum w cywilizowanym świecie – jest zawsze obfity.
Czołowy – obecnie – tzw. „politykIII RP Paweł Kukiz, szerzyć począł ostatnio zgrany i nikczemny pogląd (w oparciu o t’shirt jednego z leaderów RAZEM, Adriana Zandberga, na którym widniał Karol Marks) zrównujący naukową teorię filozoficzno-socjologiczną (o politologii i ekonomii politycznej nie wspominając) jakim jest marksizm z hitleryzmem. Ofiary ludzkie w historii świata – do jakich przyczynił się ponoć (wedle tej unikalnej, odkrywczej i wzniosłej frazy) marksizm – są w mniemaniu tego giganta intelektu polskiej polityki porównywalne, a nawet przewyższają, „dokonania” w tej mierze faszyzmu/hitleryzmu.
Dziwić musi jedynie fakt, że inteligentny i wykształcony Adrian Zandberd nie odniósł się do tej kukizowej „rewelacji” w sposób adekwatny i celny: tak, marksizm jest częścią dorobku, myśli i tradycji lewicowej en bloc. Całej lewicy. Nie, nie jest to bałwochwalstwo – jak na prawicy traktuje się pojęcia: naród, honor, Bóg, Ojczyzna, rynek, konkurencja, maksymalizacja zysku czy optymalizacja wydajności pracy – ale zgodnie z heraklitowym panta rhei refleksja krytyczna z jednoczesną reinterpretacją podstawowych tez Marksa. Zwłaszcza w kontekście tego z czym mamy dziś na świecie do czynienia. Bo marksizm to naukowe narzędzie opisu rzeczywistości nas otaczającej. I procesów społecznych w niej zachodzących.
W ślad za tym ujawniły się szeregi liberalno-konserwatywnych - a de facto; prawicowych i ultra-prawicowych - publicystów i „gęgaczy” dających na różnych forach, publicznie, z niesłychaną zajadłością, dowody swej najzwyklejszej nienawiści (a przy tym – nieuctwa, analfabetyzmu czy pospolitego filisterstwa) połączonej z absolutną ignorancją intelektualną. Wystarczy przejrzeć tematykę wielu filozoficzno-politologicznych konferencji naukowych prowadzonych na czołowych uczelniach Europy i świata na tematy związane z marksizmem, ilość wydawnictw dotyczących myśli brodacza z Trewiru w kontekście współczesnej sytuacji międzynarodowej (o istnieniu katedr filozofii czy socjologii badających na co dzień myśl marksistowską nie wspominając) w czołowych krajach Europy i świata (Niemcy, Francja, Chiny, Indie itd.), aby dojść do takich wniosków.
Ale jeśli pośród środowiska mieniącego się racjonalistami, mającego hołdować realizmowi i zdystansowaniu w życiu publicznym, preferującemu (z założenia) obiektywizm i najszerzej pojęty agnostycyzm poznawczo-aksjologiczny, znajduje się osobnik, z tytułem naukowym a na dodatek pretendujący do miana poważnego publicysty i komentatora, będący apologetą kukizowego stanowiska to nie tylko – jak mówi młodzież – „mózg się lasuje”, ale opadają spodnie (i majtki). Poznawczo-edukacyjnie już tu nic nie ma rozum do zrobienia. Bo przegrał totalnie.
Gdy na lewicowym Portalu fragment jednego z komentarzy pod moim tekstem na Blogu (Nieuczesane myśli Taty Muminka) brzmi: „to Marks ze swoją ideologią zbrodni….” to jak mówi sienkiewiczowski Chmielnicki – w OGNIEM I MIECZEM – naprawdę „szkoda howoryty”.
Pozostając w konwencji takiego myślenia nasuwają się takie oto skojarzenia:
- czy Alfred Nobel wynajdując dynamit jest winnym śmierci setek milinów ludzi w ciągu ostatnich dekad XIX, XX i XXI wieku kiedy toczono niezliczone wojny ?
- czy Karol Darwin opisując procesy związane z ewolucją i doborem naturalnym gatunków jest odpowiedzialnym za "spenceryzm" i "eugenikę" (będącymi przedłużeniem tego typu, darwinowskiego, myślenia) ?
- czy Jerzy Waszyngton i Tomasz Jefferson pisząc Deklarację Niepodległości Stanów Zjednoczonych, nawołując w niej (zgodnie z ówczesnym oświeceniowym "duchem czasów") do wolności i swobód obywatelskich, a jednocześnie hołubiąc w swym bezpośrednim otoczeniu niewolnictwo są tym samym anty-propagatorami tych wzniosłych idei, a te pojęcia się tym samym kompromitują ?
Jak słusznie zauważył Georg Bernard Shaw „…wielką siłą głupców jest to, iż nie boją się mówić głupstw”.




poprzedninastępny komentarze