Respons JCC (return)
2016-01-18 11:21:20
Nieśmiertelne są tylko rzeczy martwe.
Tadeusz KOTARBIŃSKI

Komentarz kolegi JCC pod moim ostatnim wpisem na Blogu („Quousque tandem abutere Catilina.....”) idzie w kierunku zupełnie różnym od tego co przekazuję tym wpisem. No, chyba iż Kolega JCC nie zrozumiał (lub nie chce zrozumieć) idei przewodniej tego wpisu. Ponieważ jest to problem szerszy, nie dokonuję polemiki z Kolegą JCC w formie komentarza, a poprzez oddzielny wpis.
Nie na darmo jako motto umieściłem sentencję mojego Mistrza (w jakimś, niedościgłym sensie) pod względem logiki i pragmatyzmu myślenia, prof. Tadeusza Kotarbińskiego. Coś co jest nieśmiertelne, jest zawsze martwe, bezpłodne, zwiędłe i zatęchłe. Życie to bowiem ruch, zmiany, ewolucja. Nie pisałem w rzeczonym, a skrytykowanym przez JCC wpisie, o SLD (i teraz też nie zamierzam tej asocjacji poświęcić miejsca, gdyż uważam iż jej czas po prostu jak wszystko w życiu, minął) ale o czymś szerszym, o płaszczyźnie mentalnej, kulturowej, politycznej itd. zwanej i uznawanej od dekad za lewicę. SLD jest (był) tej sfery malutkim wycinkiem, częścią, elementem. To pierwszy dysonans Kolego JCC między Twoim komentarzem, a wydźwiękiem mego wpisu.
SLD to „nazwa jeno”. Oczywiście za nazwą idą określone konotacje, które rzutują na opinię, ocenę czy stosunek do danej formacji ukrytej pod tym szyldem. Ale chodzi o ideę, jądro problemu, jego sedno i kwintesencję, nie o nazwy, szyldy czy banery. I tym zająłem się w wspomnianym wpisie. SLD tam trafiła niejako pobocznie, choć w określonym celu. Nie będę tego wątku rozwijał, bo nie to jest meritum mego responsu.
Nie mówiłem o członkach Partii explicite, ale nie można Kolego uciekać od jakiejkolwiek odpowiedzialności – tu; politycznej i moralnej – za skuteczność, za błędy, za alienację elit (wyłonionych przez tych członków) z tzw. „bazy członkowskiej” i od zasadniczych idei (a one w działalności polityczno-społecznej są chyba ważne, o ile nie najważniejsze). Idei lewicowości jako takich. I to miałem na myśli dokonując swego wpisu tak skrytykowanego przez Kolegę. Ta odpowiedzialność członków za skuteczność, za efekty działalności, za image ich Partii istniała i istnieje zawsze (oczywiście w różnym stopniu, w zależności od miejsc zajmowanych w hierarchii partyjnej). Ja, nie będąc nigdy członkiem SdRP ani SLD (ale utożsamiający się z lewicowością in situ i mający „serce po lewej stronie” od zawsze), głosujący onegdaj wielokrotnie za osobami wystawianymi przez to ugrupowanie także poczuwałem się do odpowiedzialności za ów głos oddany w wyborach. Bo to był mój głos „za” czymś: i tu też istnieje jakaś odpowiedzialność i utożsamienie z ową decyzją.
To tylko tu, nad Wisłą, Odrą i Bugiem utarło się tak - ten pogląd szkodliwy i marny etycznie funkcjonuje na dobre świadcząc o tzw. „polskości” (to zaszłości historyczne i to co Andrzej Leder określa „fantazmatycznością” polskiej kultury i życia społecznego) - że można być „za a nawet (czyli jednocześnie) przeciw”. To cytat za klasykiem owej „polskości”. Nie jest to sytuacja normalna, nie są to cywilizowane normy życia polityczno-społecznego, nie jest to rozwiązanie przejrzyste ani transparentne .
Na koniec szczypta uwag ad personam (bo tak odbieram odebranie mi miana „Kolegi” przez Towarzysza * Blogowego JCC). Krytyka jest (jak wspomniałem) skierowana do organizacji, że zawiodła, że się sprzeniewierzyła, że zajęła się sobą etc. – czyli pośrednio do członków firmujących swym członkostwem takie elity partyjne – ale nie znaczy to, iż Kolega JCC został przeze mnie obarczony osobowo za ową sytuację (i tak też zaatakowany). Pośrednio – tak, bezpośrednio – absolutnie NIE. Taka reakcja – z wykreśleniem mych personaliów z miana „Kolegów” Blogera JCC - (wybaczy Kolega) jest infantylna, mocno idealistyczna i razi zero-jedynkowym odbiorem rzeczywistości. Bo to nie kto inny jak Georg W. Bush jr. w takiej perspektywie rzekł był „Kto nie z nami ten przeciwko nam” (komentując rozpoczęcie wojny z terroryzmem i atakując Irak).
Polecam Koledze moje szersze, publicystyczne rozważania na Portalu trybuna.eu pt. „Rozważania o lewicy” (gdzie staram się spojrzeć na problem naturalnej śmierci SLD jako bytu politycznego). Pozdrawiam Kolegę Blogera – mimo wszystko.

*-Towarzysz to na lewicy „norma”. Po dziś dzień w socjaldemokracji niemieckiej
używa się zwrotu „Genossin und Genosse” (o Die Linke nie wspominając).

poprzedninastępny komentarze