2016-07-19 20:01:52
Gdybyśmy mogli otworzyć księgę prawdziwych dziejów,wówczas być może, przeszłość przemówiłaby do nas jak natura: jakże
często w dziejach, podobnie jak
w przyrodzie, dostrzeglibyśmy w procesie rozkładu, nad którym tak ubolewamy,
zarodki czegoś nowego.
Leopold von RANKE
Popis ignorancji w wyjątkowym - nawet jak na polskie standardy- stylu, a to staje się od kilku lat immanencją wszelkich władz różnych szczebli w naszym kraju, dał w tej mierze zatrudniony w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji na stanowisku szefa resortu, Mariusz Błaszczak. Komentując genezę ostatniego, niezwykle tragicznego w swych skutkach, zamachu w Nicei, autorytatywnie (na dodatek w niezwykle aroganckiej formie) stwierdził, że leży ona w kwiatkach, kredkach, LGBT, kolorowej tęczy, zamykaniu kościołów i ogólnie rzecz biorąc w „de-sekularyzacji życia” w krajach Zachodu. Jego anty-modernistyczne, anty-oświeceniowe i anty-ewolucyjnie mniemanie o „upadku obyczajów” oraz o „oderwaniu od chrześcijańskich korzeni” jako głównej przyczynie zamachów terrorystycznych jest śmieszne, sprzeczne z realiami, prawdą historyczną oraz świadczy o ogromnej ignorancji i zacietrzewieniu tego polityka.
Idąc tym tropem myślenia owi religianci, prawicowi szowiniści i nacjonaliści, pospolici dewoci (w polskich warunkach można ich śmiało nazywać kato-talibami) dochodzimy do wniosków, iż to Średniowiecze ze wszechwładnym panowaniem Kościoła kat. i tych wartości jest (było) clou tego czego doświadczyła Europa. O idei tzw. Nowego Średniowiecza pisałem wielokrotnie. Czyżby do stosów i prześladowań każdego INNEGO nie mieszczącego się w kanonach dekretowanych przez Watykan (oczywiście w optyce nadwiślańskich bigotów) miałyby nastąpić ponowny – czy tylko symboliczny - powrót ?
Nie jest przesadą mówić o „talibanizacji” Polski i fundamentalizmie religijnym coraz szerzej kwitnącym i zawłaszczającym kolejne sfery życia. Krytykom i oburzonym warto jedynie przypomnieć, iż to polityczny, mentalny i kulturowo-religijny komiliton Mariusza Błaszczaka, były euro-poseł Wiesław Tomczyk zniszczył onegdaj kompozycję wystawiona w Zachęcie (p/n La Nona Ora) „ponoć obrażającą jego uczucia religijne” (chodzi o kompozycję przedstawiającą Jana Pawła II w stroju pontyfikalnym leżącym na boku i przygniecionym olbrzymim meteorytem). Analogie ze zniszczeniem starożytnych posagów Buddy w Bamian (Afganistan) przez talibów nasuwają się same: ich skrajnie islamistyczne „uczucia religijne” również zostały tam obrażone, gdyż ich wyznawana wiara religia nie pozwala na istnienie posągów kłócących się z głoszonym zakazem sztuki figuralnej, a także z kategorycznym zakazem innych religii i oddawaniu czci ich symbolom. Współczesna Polska w tej mierze przybiera szaty w wielu wymiarach właśnie myślenia i patrzenia na świat oczami ekstremistów religijnych.
W kolejnej wypowiedzi Mariusza B. (poszedł chłopina zwyczajnie „po bandzie”) powiało grozą krucjat i masowych – często przymusowych, realizowanych w swych dziejach za pomocą tzw. „środków bogatych” (jak m.in. klasyfikował metody represyjne działania Kościoła średniowieczny Inkwizytor francuski, szanowany teolog i prawnik, sprawny i bezwzględny prześladowca katarów tudzież innych heretyków, bł. Bernard Gui) przez chrześcijaństwo i Rzym – nawróceń czy „przywodzenia całych narodów do wiary Chrystusowej”. Gdy prominentny polityk z rządzącej krajem – członkiem UE - Partii wypowiada się autorytatywnie, iż „chrześcijaństwo jest magnesem, który przyciągnie muzułmanów” nie wiadomo czy za chwilę nie mamy np. podążyć drogą wypraw krzyżowych do Palestyny. A może śladem – pewnie Mariusz B nie miałby nic przeciwko temu, gdyż przetrzepano wówczas skórę „schizmatyckim Grekom” których dziś w jakimś sensie kontynuacją jest „zły Ruski” – niesławnej IV wyprawy z 1204 roku łupiącej i niszczącej Konstantynopol, drugi Rzym, chrześcijańskie bądź co bądź miasto ? A może powinniśmy - wg jego zamysłów - kontynuować (zakończoną przecież dn. 2.01.1492) iberyjską rekonkwistę ?
Inną wersją egzegezy „złotych myśli” polskiego ober-policmajstra w tym względzie mogą być pochody śladami Pizzara bądź Corteza w Nowym Świecie nawracające …….. no właśnie – znów pytanie: kogo ? W Ameryce za pomocą wspomnianych „środków bogatych” nawrócono wszystkich autochtonów: wszystkich, którym dane było przeżyć „dobrostan” pierwszego kontaktu z cywilizacją „białego człowieka” uzbrojoną w krzyż, Biblię i 10 przykazań. Reszta dla tych dewotów jest milczeniem.
Z litości nad p. Mariuszem B. (któremu za karę pozwolono pełnić funkcję ober-policmajstra w dwudziestojednowiecznym państwie, a nie skierowano go „na odcinek” kaznodziejstwa religijnego made in Średniowiecze bądź nie przydzielono mu funkcji bakałarza w trybunale inkwizycyjnym podczas np. krucjaty przeciwko albigensom na pd. Francji) – nota bene z wykształcenia historyka – nie będę już przypominał konfuzji związanych z pojmowaną i propagowaną przez jego ciasną dewocję, iście w średniowiecznym stylu, tzw. wartości chrześcijańskich (ujmowanych ultra-konserwatywnie i będących jawnym zaprzeczeniem tego co powiedziano w Kościele podczas Vaticanum II oraz co głosi dziś papież Franciszek I):
- o Andersie Breiviku (propagatorze za pomocą bardzo „bogatych środków” wartości chrześcijańskich, utożsamianych ma się rozumieć absolutnie z białą, maskulinistyczną, jednolitą kulturowo, moralnie i politycznie prawicowo-konserwatywnie Europą)
- o cysterskim opacie z Citeaux, Arnoldzie-Amalryku, który na zapytanie krzyżowców pod murami Beziers (1209) jak odróżnić katolików od heretyków miał odrzec „….Zabijcie wszystkich, Bóg rozpozna swoich”
- o oddanym i „umiłowanym synu” Jana Pawła II, wybitnym przewodniku młodzieży i oddanym Kościołowi ks. Marcialu Macielu Degollado (Legion Chrystusa), którego spektakularny upadek i sromota są w kręgach polskich bigotów skrzętnie przemilczane
- o kard. Alfredo Ottavianim, „szefie” Św. Officjum (czyli kontynuacji Świętej Inkwizycji Rzymskiej), który jeszcze w czasie Vaticanum II uważał, że „herezja nie ma żadnych praw”.
Może już ciszej nad tą trumną …………Trumną ignorancji polskiej tzw. „elity politycznej”. Ale to immanencja nie tylko ekipy realizującej tzw. „dobrą zmianę”. Takie głupoty, pospolita ignorancja i zwyczajna obraza przeciętnego IQ królują tu od dawna. Ot, choćby stwierdzenie o „Ukraińcach … którzy wyzwolili Auschwitz” lub pospolita mądrość, że „za 6 000 PLN nie da się żyć”. Wymiar wszystkich tego typu „intelektualnych produkcji” polskiej tzw. klasy politycznej (bez względu na proweniencję i przynależność partyjną) – tu zaprezentowanych na tle tragedii w Nicei – jest taki sam: ignorancja, bezczelność, pycha, arogancja, kompletna alienacja z codzienności.
Smutnym jest tylko to, iż polski mainstream medialny prezentując tego typu aberracje nie poddaje ich dogłębnej egzegezie i zwyczajnej deprecjacji. To jest bowiem normalny – intelektualnie – „obciach”.
Mrzonki Mariana B. (i jemu podobnych) są zarówno groźne jak i śmieszne, groteskowe. Dobrze by było jednak, aby groteska nie zamieniła się – co jest w świetle tego co obserwujemy w Turcji (i to nie tylko w ostatnich dniach, tygodniach i miesiącach, ale biorąc pod uwagę przedział dziesięciolecia w którym Recep Tayyip Erdogan i jego AKP rządzą nad Bosforem) bardzo realnym – w tragedię i traumatyczny dramat. Więc nawet na tak irracjonalne iluzje, o jakich tu napisano, należy zwracać uwagę. Z przezorności i obserwacji światowych i europejskich trendów.