2017-05-11 15:24:23
przed zakresem możliwości:
jest człowiekiem archaicznym,
ptakiem drapieżnym, idolatrą,
ale też jest zdolny do pomieszania
rozumu, miłości, sprawiedliwości.
Erich FROMM
Prof. Charles Taylor, filozof i religioznawca kanadyjski, myśliciel i autor wielu ważnych myśli o współczesnym świecie i procesach w nim zachodzących, intelektualista i akademik wielu szacownych uczelni na świecie jest twórcą tezy o wzajemnych stosunkach między religią, a sekularyzacją. Sekularyzacją postępującą nieuchronnie z racji procesów cywilizacyjno-kulturowych. Prezentuje ją w wielu swoich publikacjach (m.in. ostatnio ukazała się rozmowa z nim na ten temat w periodyku Towarzystwa Kultury Świeckiej RES HUMANA, nr 2/147/2017). To ważny temat dla lewicy, który u nas z rozmaitych względów jest przemilczany, spychany na margines – zwłaszcza przez mainstreamowe media. Zajmujący się nim dziennikarze traktują ów problem jako dziwoląg, post-komunistyczny relikt, nie dotyczący absolutnie kraju nad Wisłą, Odrą i Bugiem. Tu królować musi płaska religijność ludowa, manifestacyjny quasi-pogański kult maryjny, bezrefleksyjna wiara rodem z I RP (taka post-sarmacka) i bezwzględna więź państwa, administracji (różnych szczebli) z hegemonem – instytucją religijną w formie dawno odrzuconego w nowoczesnym świecie sojuszu „tronu i ołtarza” jako zasady szkodliwej dla obu stron. Przede wszystkim dla subiektywnych, poważnych i po-średniowiecznych i po-kontrreformacyjnych refleksji opartych o indywidualne religijne przeżycia.
Pojedynczy dziennikarze starający się ten temat traktować serio, w sposób pogłębiony i wielopłaszczyznowy są marginalni w mainstreamowej masie. O politykach głównego nurtu nie warto nawet wspominać.
Taylor skupia się w swych rozważaniach w przedmiocie związków sekularyzacji i religii nad zdefiniowaniem „My na nowo” (w sekularyzującej się cały czas rzeczywistości). My – wierzący, teiści, religijni. Ze swej strony chciałbym dodać, iż to zagadnienie zamykać winniśmy w triadzie (nie duopolu) : religia – sekularyzacja – duchowość (cokolwiek pod tym akurat terminem rozumieć). Nie wolno tych problemów zawężać wyłącznie do antynomii: religia vs sekularyzacja. Tak zakreślony krąg relacji czy oddziaływań religii i sekularyzacji jest skrajnie scjentystycznym, odchodzącym w przeszłość z racji uproszczeń i trywializacji, opisem rzeczywistości. Ale nawet tak rozszerzone ujęcie problemu nie jest zgodne ze stanem faktycznym. Jest on bowiem bogatszy – zawsze – niźli nasze próby opisu realiów tego świata. Uczy tego marksizm, traktowany jako narzędzie do opisu ciągle ewoluującego świata. I ono - to narzędzie – także musi być dostosowywane do tych zmian.
Sekularyzacja moim zdaniem przebiega na kilku płaszczyznach, nie tylko powodując zanik religii (czy religijności) ale w pewnym stopniu przenosząc jej elementy i wartości do najszerzej pojmowanej duchowości (znaczenia o wiele szerszego i pojemniejszego niźli termin oznaczający religijność). I tym samym instytucje religijne dostosowują się do nowych sytuacji. Jak podmioty na rynku, tu - na rynku religijnych utensyliów. W dziejach ludzkości – wedle weberowskiego „odczarowania” rzeczywistości – proces ten zawiera się w następujących sferach:
1 – Sekularyzacja to permanentna utrata przez wierzenia religijne wpływu na codzienność (widoczne zwłaszcza w kulturze Zachodu). Religia (a także instytucje będące jej doczesną emanacją) tym samym traci kontrolę i bezpośrednią władzę nad społeczeństwem traktowanym jako zbiorowość ponad – czy nawet poza - konfesyjna.
2 – Sekularyzacja jako wyrugowanie dominacji instytucji religijnych (a tym samym i kleru) z polityki i z poza indywidualnie traktowanej duchowości (czy subiektywnej wersji religii). Ale rugując elementy religii z codziennego życia politycznego, kulturowego, ekonomicznego itd. sekularyzacja powoduje przeniesienie ich – choć na pewno w zmienionej formie – do duchowości, adoptując do lokalnych (często różnych od zasadniczych założeń danej religii) warunków.
3 – Biorąc tylko pod uwagę chrześcijaństwo w tradycji kultury europejskiej sekularyzacja jednak jest jednocześnie „utratą jak i zachowaniem” dorobku religii chrystusowej: choćby w przestrzeni podstawowych praw człowieka (wolność, ochrona słabych i biednych, równość etc.). Tu mamy do czynienia z „chrześcijaństwem istniejącym poza obrębem Kościoła”. Widoczna współcześnie sytuacja w islamie może co prawda przeczyć tej tezie, jednak i tu można zaobserwować poza nurtami twardej, purytańskiej i totalitarnej wersji islamu (zwłaszcza jeśli chodzi np. o sunnizm – w wersji wahhabickiej czy salafickiej) prądy które mogą zwiastować zmiany w religijności w obrębie wiary muzułmanów (np. synkretyzm w religii Mahometa jaki ma miejsce w Indonezja, islam na płw. Indyjskim, w Maroku).
4 – Sekularyzacja traktowana jako „demitologizacja” wiary i życia codziennego. Tak jak niegdyś religia wchodziła w życie codzienne rugując z niego elementy antycznej bądź pogańskich mitologii - np. chrystianizowanych czy islamizowanych społeczności ale przy okazji adoptując do swojego panteonu określone symbole, ryty czy obrzędy – tak dzisiaj sekularyzujące się nowoczesne społeczeństwo jednocześnie przenosi pierwiastki religijno-duchowe do swej codzienności w formie np. prawodawstwa, obyczajowości itd. Jest to tzw. „uduchowienie życia świeckiego”.
5 – Sekularyzacja w Europie niewątpliwie wiąże się z utratą wpływów przez kościoły chrześcijańskie, zwłaszcza dotyczy to Kościoła katolickiego, instytucji silnie scentralizowanej, posiadającej przez wieki status państwa (papież był zarówno władca duchowym jak i świeckim). To związane jest również z utratą wpływów i decyzji przez Kościół w przestrzeniach takich jak: nauka i polityka co w dalszej perspektywie zaowocowało zmianami w obyczajowości, obrzędowości czy
Przytoczona na wstępie sentencja Erich Fromma świadczy o tym, że to byt człowieka, jego otoczenie i środowisko w jakim się wychowuje oraz wzrasta, doświadczenia indywidualne bądź grupowe wpływają na owe „frommowe figury” przybierane przez jednostkę. W nich mieści się również religijność. Ale różnorodność świata tkwi właśnie we wspomnianej duchowości, warunkującej i uwarunkowanej przez kulturę.
A idąc śladami Karola Marksa, którego w jakimś stopniu Erich Fromm był kontynuatorem, wypada nam tylko stwierdzić, że „to byt kształtuje świadomość". Byt w najszerszym tego słowa znaczeniu, wpływający też na kształt, formę i rolę wierzeń religijnych w naszym życiu.
I to jak sądzę jest najistotniejszy element determinujący relacje w triadzie: religia – sekularyzacja – duchowość.