Towarzysz Potter?
2008-01-23 18:55:59
Dziś proponujemy wam trochę lżejszą, poświęconą popkulturze dyskusję. Gościnnie zabierze w niej głos Bartosz Machalica. Zapraszamy do lektury!

Bartosz Machalica:

W lipcu Andrea Camorrino szef wydziału propagandy włoskiej partii Odnowa Komunistyczna na łamach dziennika „Liberazione” stwierdził, że Harry Potter powinien stać się następcą Ernesto „Che” Guevary. Na polskie lewicy rozgorzała wówczas mała debata dotycząca młodego czarodzieja jako ikony współczesnej lewicy. Dyskusja miała miejsce jeszcze przed światową premiera siódmego tomu przygód Harry’ego Pottera, pt „Harry Potter and the Deathly Hallows”. Nie dość, że nie znaliśmy zakończenia serii, to nawet nie wiedzieliśmy jak na język polski wydawca przetłumaczy ten tytuł. Postawiłeś wówczas prowokacyjną tezę, że „Harry Potter to neokenserwatywny, rasistowski seksista”.

Jakub Majmurek:

Dokładnie tak. I swoje zdanie podtrzymuję. Książki J. K. Rowling powielają najgorsze schematy reakcyjnej, anglosaskiej literatury dziecięcej. Jakiś czas temu na łamach „Liberation” Pierre Bruno, francuski literaturoznawca marskistowskiej orientacji teoretycznej dokonał ciekawej analizy ksiażki. Główny jej konflik to wg niego konflikt między upadającą ziemską arystokracją, starą klasą rządzącą (dom Slytherinu pod przewodem Voldemorta) i wznoszącą się burżuazją (Gryffindor), pozostałe domy to klasy pracujące, o władze nad którymi toczy się walka. Wartości jakie prezentuje Potter (jako postać) to typowe deklaratywne wartości burżuazji z czasów jej rozkwitu, które kiedyś były postępowe i rewolucyjne, a dziś są ortodoksją.

Mamy więc w HP typowy dla współczesnej popkultury zabieg przedstawienia ortodoksji jako buntu. Wreszcie fantastyczny świat czarodziejów jest światem dość dzikiego kapitalizmu i wielkich nierówności, którzy bohaterowie uważają za coś zupełnie naturalnego. A przecież w literaturze nie jest coś oczywistego. W powieści dziecięcej sprzed lat 50 oczywiste byłoby, że Harry musiałby podzielić się swoją fortuną ze swoim uboższym przyjacielem, w tym wypadku Ronem. Świat Pottera jest także światem rasistowskim, nie chodzi tylko o spór między zwolennikami „czystej krwi”, a tymi, którzy chcą dopuścić mugoli do magii, ale także o to, że w świecie wykreowanym przez Rowling mamy ścisłą hierarchię ras, czarodzieje są rasą panów, skrzaty domowe muszą pracować niewolniczo, zaś gobliny są podporządkowane czarodziejom i wydają się pełnić w świecie Pottera podobną funkcję co Żydzi w przednowoczesnej Europie. Cały ten rasistowski porządek- choć były wcześniej w książce sygnały, że tak się stanie- nie zostaje zniesiony po klęsce Voldemorta, w świecie czarodziejów nic się nie zmienia.

Bruno celnie zauważa, że prawdziwe przesłanie powieści brzmi: „możesz sobie wyobrazić dowolny świat pod warunkiem, że będzie on kapitalistyczny”. Sukces powieści dowodzi, że współczesny kapitalizm kolonizuje naszą wyobraźnię, jego ideologia staję się granicą, której nawet fantazja nie jest w stanie przekroczyć.

BM:

W tym miejscu pozostaje mi tylko wcielić się w rolę advocatus diaboli i postawić tezę, że HP to porządny liberalny demokrata. Co więcej sądzę, że znajdę kilka solidnych argumentów na jej poparcie. Oczywiście niekoniecznie muszą podważać one tezę Bruno, że „wartości Pottera to typowe deklaratywne wartości burżuazji z czasów jej rozkwitu”.

Po pierwsze książka ma wydźwięk silnie antyrasistowski. Synonimem zła jest dom Slytherina, który zrzesza wszystkich czarnych bohaterów książek J. K. Rowling. Ich obsesją jest czystość krwi, zaś praktyką poniżanie „szlam”, czyli czarodziejów o półmugolskim pochodzeniu. Nie należy również zapominać, że Slytherin – patron omawianego domu – miał na imię Salazar. Rowling część swojego życia spędziła w Portugalii, więc trudno mówić tutaj o zbiegu okoliczności, raczej o celowym zabiegu. Do tego dochodzą inicjały SS. Powiązanie bohaterów negatywnych z ideologią skrajnej prawicy jest w tym wypadku dość ewidentne.

Po drugie w HP Rowling przedstawiła bardzo plastyczną i perswazyjną krytykę mieszczaństwa o schyłkowej mentalności ukształtowanej w okresie rządów M. Thatcher. Przypomnijmy, że akcja pierwszego tomu rozpoczyna się w roku 1991. Rodzina Dursleyów to wręcz Dulscy końca XX wieku. Słowem zaryzykowałbym tezę, że Harry Potter to raczej blairysta – pierwsza książka ukazała się w 1997 roku – uosobienie postulatu Cool Britania.

JM:

Mogę kompromisowo stwierdzić, że Potter to lewe, liberalne skrzydło neokonserwatystów. Jasne, że HP ma wiele z blairyzmu, ale raczej jego negatywnych cech. Na przykład kult merytokracji (o ile nierówności nie wynikają z urodzenia, to nie ma problemu), płytki multikulturalizm(owszem, w Hogwarcie są uczniowie o hinduskim, czy afrokaraibskim pochodzeniu, ale czci się tam tylko boże narodzenie, ale już nie święto diwali itd.), pozorny feminizm. HP jest jednak w dużej mierze jest konserwatywny. Swego czasu na łamach „Guardiana” Pottera określono jako przedstawiciela One Nation Toryism (przedtaczerowskie, solidarystyczno-paternalistyczne skrzydło Torysów).

Do tego dochodzi krytyka feministyczna. Hermiona może i jest „mózgiem” grupy, ale w sytuacjach kryzysowych, to ona ma największe problemy i dopiero chłopcy/mężczyźni zaprowadzają porządek, ona sama przedstawiana jest jako osoba zdolna i pracowita, ale mało kreatywna, reprezentująca rozsądek i porządek społeczny, odwodząca bohaterów od czynów naprawdę heroicznych.

BM:

Jednak lewicowa krytyka książek o Harrym Potterze to tylko kropla w morzu krytyki ze strony części środowisk chrześcijańskich. Młody czarodziej ma znaczeni potężniejszych wrogów niż Pierre Bruno. Najbardziej znanym z nich jest papież Benedykt XVI, który jeszcze jako kardynał Joseph Ratzinger wysłał list do Gabrielle Kuby, głównej krytyczki Pottera, zawierający pełne poparcie dla jej działań. Papież uznaje, że poprzez lekturę książek o Harrym Potterze dzieci „stają się odcięte od Boga, źródła miłości i nadziei, w smutnych warunkach życiowych są bez fundamentu, który je wspiera – tracą one ducha zdolności, rozróżniania między Bogiem a diabłem i nie będą miały niezbędnej siły i wiedzy, żeby przeciwstawiać się kuszeniu szatana.” Katoliccy krytycy uznają, że opowieść o Potterze propaguje okultyzm i magię. „Nie mam pragnienia widzieć i opisywać diabła gdzie go nie ma, ale jeśli widzę na własne oczy, kiedy moja inteligencja i serce informują mnie, że diabeł jest namalowany na ścianie, nawet wtedy, gdy prawie wszyscy inni na tej samej ścianie widzą tapetę z kwiatami, wtedy czuje się zobligowana dać świadectwo prawdzie(…)To jest jak pewnego rodzaju publiczne kłamstwo” - uważa Kuby.

Okazało się jednak, że wszelkie te krytyki stanowią chyba nieporozumienie. Siódmy tom wydaje się rozwiał wszelkie wątpliwości dotyczące antychrześcijańskiego charakteru serii. Zakończenie jest bowiem głęboko chrystologiczne. Do tego stopnia, że Pottera można porównać do Aslana z „Opowieści z Narnii” C. S. Lewisa. Niewinna ofiara złożona przez Harry’ego Pottera nie zostaje przyjęta, a najważniejsza dla całej serii rozmowa między Harry’m a Albusem Dumbledorem toczy się na stacji King’s Cross. Taki też tytuł nosi najważniejszy rozdział siódmego tomu. Symbolizm jest raczej jednoznaczny.

JM:

W tej kwestii pełna zgoda. Przy okazji światowego wydania siódmego tomu w mediach pojawiła się informacja, że jeden z głównych bohaterów serii o Harrym Potterze jest gejem…

BM:

Tak pamiętam, jak zacierałem wówczas ręce aby ogłosić, że „zawsze wierzyłem w emancypacyjny potencjał Harry’ego Pottera. Po głębszym jednak zastanowieniu okazał się, że sprawa nie jest tak jednoznaczna. Homoseksualny związek między Dumbledorem – bo o nim mowa – a Gellertem Grindelwaldem prowadzi ostatecznie do zła.

JM:

Dokładnie tak. Z faktu, że Dumbledore miał być homoseksualistą nie wynika do końca postępowe przesłanie. Moment erotycznej fascynacji swoją pierwszą miłością jest dla Dumbledore'a jednocześnie momentem moralnego upadku, pokusy nadużycia mocy, sięgnięcia po jej mroczną stronę. Za ten moment pokusy, za podążenie za głosem Erosa, Dumbledore sam sobie naznacza pokutę życia w celibacie. Do końca życia. W ten sposób homoerotyczna dyspozycja libidalna związana zostaje z czymś mrocznym, złym, destruktywnym. O ile w przypadku Severusa Snape'a właśnie niespełniona erotyczna miłość do kobiety, podążanie za szaleństwem Erosa jest tym, co go zbawia, pozwala mu przejść na dobrą stronę, to u Dumbledore'a odwrotnie, to wyrzeczenie się własnej seksualności „zbawia go” i wiąże z dobrem.

BM:

Zgadzamy się w jeszcze jednej kwestii, że Harry Potter, jako wielce popularny tekst popkultury jest doskonałym narzędziem utrwalania bądź kreowania pewnych wartości, umieszczania znaków i promowania zachowań.

JM:

Popkultura to najlepszy i najskuteczniejszy rozsadnik ideologii. Jak pisze Żiżek ideologiczne nie są programy zmiany świata, ale to jak na co dzień żyjemy i wyobrażenia jakie przy tym produkujemy. To co najbardziej „spontaniczne”, „apolityczne”, wypływająca z fantazji jest najbardziej ideologiczne, gdyż automatycznie powiela ideologiczne założenia społecznego miejsca z którego zostało wyartykułowane. Przy czym książki J. K. Rowling to potężne rozsadniki ideologii, wokół serii powstał wielki przemysł, potężna machina PR i cokolwiek Rowling by nie napisała i tak zostałoby sprzedane. W fenomenie HP doskonale widać naturę współczesnego kapitalizmu, z jednej strony na poziomie ideologii obecnej w tekście, z drugiej w modelu odbioru tej książki, mechanizmach reklamy, zyskach jakie generuje, tworząc swój własny przemysł(książki, zabawki i inne gadżety, filmy, gry wideo), przy czym każdy produkt reklamuje inny, książka odsyła do filmu, a film do gry, granica między produktem a jego reklamą się zaciera, wszystko i tak jest konsumowaniem znaków. Obawiam się, czy Harry Potter nie będzie dla literatury tym czym były "Gwiezdne Wojny" i "Szczęki" dla kina, czy nie rozpocznie ery literackich blockbusterów bardziej produkowanych, niż pisanych.

poprzedninastępny komentarze