Co robić - politykę czy WUML?
2010-10-26 20:05:24
Szanowni oponenci projektu duetu, do którego mam zaszczyt być zaliczony obok Piotra Ikonowicza, jak mniemam wiedzą co zrobić, żeby powstał ruch, który zmieni system. Ja sam natomiast jestem już, nie ukrywam, wyprowadzony z równowagi i doprawdy nie potrafię tłumaczyć w nieskończoność, że jak się nie da łbem muru przebić to może lepiej go obejść. Wobec powyższego nie będę się rozpisywał, lecz zadam kilka pytań: jak sobie krytycy naszego projektu wyobrażają budowę ruchu lewicowego. Jak zorganizować robotników, którzy są tak podatni na argumenty jak ten mur? Jak zorganizować tych z poza wielkich zakładów, na umowach śmieciowych, a może zrezygnować z nich? Czy dać sobie spokój z robotą społeczną w KSS, jako sentymentalną charytatywną? I w związku z tym, czy odwracać głowę na krzywdę ludzką tu i teraz, bo nie ma się co rozdrabniać tylko w każdym wypadku myśleć o zmianie systemowej? Bardzo jestem ciekaw odpowiedzi, bo chcę wiedzieć ostatecznie jedno: czy marksista powinien przeżywać głęboko po ludzku swoje zadanie, czy pozostać zimnym racjonalistą.

Byłem kiedyś na zebraniu KPP. Byli tam zasłużeni działacze z KC. Jak wszyscy wiemy KPP nie ma wielkiego wpływu na politykę i jest w głębokiej defensywie. I muszę z przykrością powiedzieć, że sam jest sobie winna. Gdyby wybuchła znienacka rewolucja, nie zdążyliby na nią, bo nie zebrałaby się egzekutywa, żeby przyjąć uchwałę. Ja nie kpię. To smutna obserwacja ze środowisk radykalnej lewicy, nie tylko KPP. Niekończące się opowieści o dawnych czasach: co powiedział Lenin, jak robili to bolszewicy a jak Spartakusowcy itd. A co mnie to do ciężkiej cholery obchodzi? To było 100 lat temu. Jak zechcę postudiować historię i wnioski z niej wyciągnąć na dziś, to i owszem, jest to przydatne. Ale Lenin nie poda wam recepty, jak organizować się dziś. Sami musimy kombinować, oceniać szanse. Tak zatem czynimy. Czy jak ja i Ikonowicz, pogonimy w cholerę z Jarocińskiej KSS i zamiast porad dla zgłaszających się zorganizujemy Wieczorowy Uniwersytet M marksistowsko Leninowski to będzie lepiej? Zamiast pozwów damy ludziom broszurę z Tezami Kwietniowymi, a dla wierzących zorganizujemy seans spirytystyczny, na którym duch Lenina powie szto diełat’.

KSS prowadzimy jako pomoc wypadkową dla ofiar kapitalizmu. Bo ja jak widzę wypadek na drodze, to najpierw udzielam pierwszej pomocy poszkodowanym. Czy jest ktoś kto zamiast sentymentalnej pomocy jednostkowym ofiarom wypadku z powodu źle wyprofilowanego zakrętu, od razu systemowo naprawia zakręt? Nie mogę sobie wyobrazić prawdziwego człowieka lewicy, rewolucjonisty, który nie reaguje na krzywdę słabszych, płacz dziecka, smutne twarze niedożywionych, zagrożonych utratą dachu nad głową. Ktoś kogo to nie rusza nie jest rewolucjonistą, jest fanatykiem. Takim ludziom nie wierzę. Tak jak Althrusera uważam za hochsztaplera, który chciał odhumanizować marksizm, bo uznał humanizm za nienaukowy.

PS. Dziękuję EB i BB za wielki wkład w dyskusję. Choć głęboko się z wami nie zgadzam, stymulujecie nie do myślenia. Pochlebia mi także, że zestawiacie mnie w duecie z Piotrem.
Dla złośliwych: to nie hołd dla guru, Piotr jest po prostu dobrym kumplem, którego także cenię za polityczny dorobek i wiedzę.

poprzedninastępny komentarze