Bądź rewolucjonistą - żądaj reform
2011-06-28 17:58:08

Kiedy lud szturmował Bastylię, Mirabeau przemawiał na Zgromadzeniu Stanów Generalnych, żądając reformy monarchii. Lud nie niósł ze sobą żadnych rewolucyjnych postulatów, przeklinał tylko głód, poniżenie i tego przyczyny – utracjuszostwo dworu i arystokracji. Mirabeau nawet nie wspominał o żadnej republice, nikt nie wspominał. A jednak 14 lipca przeszedł do historii jako wybuch Wielkiej Rewolucji Francuskiej, choć przecież to w czerwcu 1792 roku dokonała się prawdziwa rewolucja burżuazyjna, powstała republika ochrzczona krwią królewskiej pary, co było drastycznym, ale i symbolicznym zgładzeniem monarchii we Francji. A co się działo przez 3 lata? Były walki polityczne i zbrojne utarczki, demonstracje kończące się masakrą protestującego ludu (Pola Marsowe w Paryżu), który podobno zwyciężył. Ale jeszcze wtedy nikt nie mówił o rewolucji czyli zmianie systemu. Walki rozgrywały się na tle żądań reform lub i zaniechania, w zależności jaka grupa społeczna formułowała żądania. Nie mogło być inaczej, obóz reformatorów – zwycięzców Lipca 1789 roku - tworzyły zbyt odległe od siebie stronnictwa, od monarchistów konstytucjonalistów, poprzez umiarkowanych reformatorów, aż po radykalnych jakobinów, których najwyrazistszym reprezentantem był Marat. Dopiero zdrada stanu jakiej dopuściła się para królewska, wzywając Austrię na pomoc, dała co bardziej radykalnym stronnictwom argument za całkowitą zmianą systemu i hasło do w pełni rewolucyjnej walki.
Cały ten wywód nie służy nie służy nawoływaniu do powtarzania historycznych schematów, co jak wiadomo kończy się farsą. Chodzi o zasadę w moim mniemaniu ogólniejszą, mianowicie, że jeśli się myśli o rewolucji, to trzeba powalczyć o podstawowe reformy. O coś co będzie mogło stanowić podpałkę. Zapałki się znajdą. Dziś mam takie odczucie, że całe kohorty stoją z zapałkami tylko po chrust nie ma komu pójść. Może dlatego, że w tym gaju tak ponuro, że aż przeraża mnie…
Jak ogólnie wiadomo Marks nie wahał się występować po stronie europejskich ruchów demokratycznych, nawet jeśli nie były one socjalistyczne. Dla Marksa demokracja była postępowa w stosunku do takich absolutyzmów jak austriacki i rosyjski, ba, nawet dla żelaznych rządów pruskich. Twierdził ten stary naiwniak, na jakiego musi wyglądać w świetle buńczucznych wypowiedzi rewolucjonistów, którzy z marszu obalać chcą system, że demokracja burżuazyjna daje lepsze możliwości rozwoju partii socjalistycznych niż tyranie i dyktatury. A czemuż to Marks po druzgocącej krytyce programu Gotajskiego nie potępił w czambuł jednoczenia socjaldemokratycznych nurtów w Gocie? Może dlatego, że od czegoś trzeba zacząć?
Jak tez wiadomo powszechnie, rewolucje były procesami o wiele bardziej skomplikowanymi niż zwykły zbrojny czyn przeciw acient regime’owi. Można śmiało stwierdzić, że obalanie feudalizmu to ciąg walk od Tomasza Muntzera począwszy (że wymienię najbardziej znanego) poprzez rewolucję angielską w 1650 roku, ustalającą nowe zasady ordynacji wyborczej, spełniającej aspiracje polityczne rosnącej w siłę klasy mieszczańskiej i przemysłowej, aż do wielkiego finału jakim była rewolucja francuska, co nie uczyniło przecież nagle Europy kontynentem demokracji burżuazyjnej. Rewolucja jest procesem permanentnym. Nie, to nie wpływ trockizmu, tylko oczywistość historyczna, trochę nie to wszystko, jakby nie było, trwa i nie kończy się nagle jak polskie autostrady. Poza tym pojęcie to ukuł pierwszy nie Trocki tylko ktoś przed nim. Nie pamiętam kto, ale nie oto chodzi. Przecież w ujęciu klasycznym wygląda to tak, że dokonuje się rewolucja czy ewolucja technologiczna, potem ekonomiczna, następnie społeczna, kiedy to powstają nowe klasy, warunki, żądania. Wtedy zaczyna się polityka.
Czy dziś gotowi jesteśmy na zmianę systemu? Jakby wybuchła jakaś rewolucja to znaczy, że tak, jak nie to nie. To nie prognoza pogody. Tego się nie da przewidzieć. Jak Marks się pomylił, to ja już nie będę próbował. Jeśli ktoś to dedukuje, to może nie przezwyciężył heglizmu, więc niech wydedukuje mi pióro. Może i sam Marks do końca tego nieszczęsnego heglizmu nie przezwyciężył? Kto wie. To w końcu filozofia. Empiria tu nie rozstrzyga. Rewolucja lutowa zaskoczyła samego Lenina. A na błędach nietuzinkowych filozofów należy się uczyć tak samo jak na ich teoriach.
Jeśli chodzi o te reformy, czy warto o nie walczyć i czy nie jest to skupianie się na rzeczach drugorzędnych kosztem zmiany systemu? Odpowiadam jednoznacznie – nie. Jeśli uda się odzyskać przestrzeń publiczną to zyska się możliwość przebicia z nowym myśleniem. Jeśli zatrzyma się wykluczanie całych grup ludzi, to przeciwnik nie znokautuje społeczeństwa jako podmiotu. Jeśli odzyskamy demokrację to możliwości stworzenia partii socjalistycznej, robotniczej będą większe.
A jest z czym walczyć. Sfera medialna, rzecz znana. Zero demokracji, głos świata pracy niesłyszalny, a dziennikarze grają melodię jak zakochany kontrabasista tylko dla panny Krysi. Panna Krysia to nawet nie partia, to neoliberalny nurt polityczny, jedynie słuszny, który nawet nie wszyscy członkowie PO akceptują. A ordynacja wyborcza? Nieliczne partie i mnóstwo pieniędzy na reklamę, żeby sprzedać produkt wyborczy. A już absolutnie absurdalne i jest zawłaszczanie przestrzeni publicznej przez lokalnych kacyków. Kiedyś, razem z Szymonem Martysem, kleiliśmy plakaty w Zamościu. Jakiś pan podszedł do nas i powiedział: „Tu nie wolno kleić, to słupy pana Obsta”. Kim był ten pan? Po prostu, przechodzień wytresowany do tego stopnia z prywatnej własności pana Obsta, że czuł do niej nabożny szacunek,, bo może kiedyś dostał mandat jak zamieszczał ogłoszenie: „Poloneza sprzedam tanio, stan idealny, jeździ”. Po chwili podszedł do nas jakiś czynownik w uniformie i powtórzył, że są to słupy pana Obsta i że musimy mieć zgodę Jego na lepienie. Pan Obst przyjmował podobno w jakimś kiosku. Daliśmy spokój. Głownie za sprawą miana: „Pan Obst”. Nie byliśmy pewni czy to nazwisko takie czy skrót od obestandarterfurher.
Nie ukrywam, że jest to trochę mój tekst programowy, ideologiczny. Wiem jedno. Nic nie trwa wiecznie, a już systemy polityczne i rządy na pewno. Kapitalizm zostanie zastąpiony przez inną formę polityczną. Rewolucja technologiczna i informatyczna już się dokonała. Czas na zmianę. Boje się tylko jednego. Żeby kolejnym systemem nie stał się Matrix, co w przypadku braku walki o podstawowe reformy humanistyczne i humanitarne jest prawie pewne.





poprzedninastępny komentarze