(Ama)zona wyzysku
2013-10-01 15:36:26
Przyzwyczaiłem się już, że informacje przedstawiane jako szansa dla polskiej gospodarki budzą we mnie największe przerażenie. Rozradowane mordy kibiców wolnego rynku drażnią mnie nawet bardziej od tych umalowanych biało- czerwonymi akwarelkami. W ostatnich dniach zaczerwieniły się lica polskich liberałów. Nad Polskę nadciąga bowiem poważna inwestycja. Nic tak bardzo nie podnieca ekonomicznych komentatorów jak zainteresowanie ze strony międzynarodowych koncernów. Internetowy potentat Amazon ogłosił właśnie huczne zamknięcie swoich magazynów w Niemczech i przeniesienie interesu do Polski. W okolicach Poznania i Wrocławia mają powstać wielkie centra logistyczne w których zatrudnienie znajdzie ok 6 tys. polskich pracowników. Przed Świętami Bożego Narodzenia dobrodzieje z Ameryki za pośrednictwem Św. Mikołajów z agencji pracy tymczasowych sprezentują Polakom kolejnych 9 tys. posad na prestiżowych stanowiskach pakowaczy.

Dlaczego międzynarodowy koncern podjął decyzje o wyjściu z Niemiec? Przeważającym czynnikiem była skandaliczna postawa tamtejszych pracowników. Niepokorni, znający swoje prawa, zorganizowani w związkach zawodowych i niepozwalający sobie pluć w twarz stawiali opór już od dłuższego czasu. Amazon stosował natomiast nowoczesne metody organizacji pracy. Pracownicy magazynów mieli podłączone czujniki rejestrujące ilość kroków wykonanych podczas danej zmiany. Dystans jaki przebyli podczas szychty miał według wodzów z koncernu stanowić miarę wydajności ich pracy. Jak przystało na odpowiedzialną społecznie transnarodową korporacje Amazon czerpał obficie z bogactwa kulturowo- społecznego miejscowej społeczności. Do ochrony najęci zostali rośli chłopcy z neonazistowskiej grupy ochroniarskiej H.E.S.S. Nawiązująca do tradycji najprzedniejszych obozów firma idealnie wpasowała się w politykę zarządzania zasobami ludzkimi słynnego koncernu. Pracowici i zaradni ochroniarze dbali o bezpieczeństwo pracowników do tego stopnia, że nawet w nocy przychodzili sprawdzać czy w sypialni zatrudnionych (zwłaszcza tych zrzeszonych w związkach zawodowych) nie czai się zło. Działalność Amazona na terenie Niemiec budziła nie tylko sprzeciw pracowników i związków zawodowych ale również zażenowanie i zniesmaczenie ogółu społeczeństwa. Niemieccy pracownicy nie pozwolili zrobić z siebie karaluchów i konsekwentnie stawiali opór dehumanizującym działaniom kierownictwa oddziału. Małżeństwo Amazona z niemiecką siłą roboczą musiało się w końcu rozpaść.

Amazon poszukiwał innego partnera. Kryteria były jasne: pracownicy mają być tani, pokorni, dobrze wytresowani, pozbawieni rozumu i godności człowieka. Macherzy od przepływu kapitału przeprowadzili więc szybki risercz. Daleko szukać nie trzeba było. Za wschodnim brzegiem Odry rozciąga się kraina bogata w znakomitej krwi niewolników. Karnych i zdyscyplinowanych, znających na pamięć wszystkie litanie na część pracodawcy i wolnego rynku. Ryzyko pracowniczych wystąpień- niemal zerowe. Proletariat zupełnie nie zainteresowany walką o swoje interesy, lecz zaangażowany w bój z upadłym ćwierć wieku wcześniej komunizmem. Podatki- jedne z najniższych w Unii. Elastyczne formy zatrudnienia na porządku dziennym. Analizujący polski rynek pracy menedżerowie musieli być zachwyceni każdą statystyką. Wiernie zrealizowany latynoamerykański model kapitalizmu czyni z Polski prawdziwą nadobnisie dla korporacji penetrujących kulę ziemską w poszukiwaniu taniej i solidnie zastraszonej siły roboczej. Po co przenosić interes na jakieś boliwijskie czy argentyńskie pampasy skoro w sercu Starego Kontynentu mamy kraj, w którym za mobbing, tępienie związków zawodowych i płace na poziomie trzecioświatowym dostaje się Orły Biznesu.

Zainstalowanie w Polsce magazynów Amazona umocni pozycje kraju jako regionalnego lidera w dziedzinie śmiećpracy za śmieszne pieniądze. Inwestycja ta jest swoistym hołdem złożonym półperyferyjnej gospodarce, której jedyną przewagą rynkową jest tania i łatwo wymienialna siła robocza. Taki klimat wyraźnie odpowiada międzynarodowej firmie nastawionej na maksymalizacje zysku bez kalkulacji szkód wyrządzonych lokalnej społeczności. Utworzenie kilku tysięcy miejsc niskopłatnej pracy nie pociągnie w górę poziomu życia. Do tego potrzebna jest innowacyjność, a ta jest w Polsce spotykana jedynie w dziedzinie prekaryzacji pracowników i naginania kodeksu pracy

poprzedninastępny komentarze