2011-08-27 17:37:11
Wydawać by się mogło, że odpowiedź na to jest bardzo prosta. Tym bardziej z przerażeniem oglądałem kilka dni temu konferencję prasową Bartosza Arłukowicza wraz z innymi politykami, którzy sami nazwali się wrażliwym i społecznym skrzydłem PO. Zważywszy jaką szeroką paletę poglądów- sprzecznych ze sobą- oferuje nam rządząca partia, to ilość tych skrzydeł na pokładzie premiera Tuska przeraża. I są one nie do pogodzenia, ale przed wyborami trzeba przecież znaleźć odpowiedź na bolączki mas...
Na wspomnianej już konferencji, oprócz żenująco niskiego poziomu merytorycznego panowie- plus jedna pani- opowiadali o tym, jak to nam zrobią dobrze. Największy wkurw był- zresztą jak zwykle gdy widzę tego pana- kiedy to głos zabrał prof. Dariusz Rosati. Zdiagnozował on przyczyny polskiego bezrobocia- „ Największa przyczyną bezrobocia jest brak wykształcenia”. Zaraza zaraz pomyślałem, co on pierdoli? Toć to podobno profesor! Wykładowca ekonomii. Skąd więc u niego takie luki?
Aby zauważyć, że się mylił nie trzeba dużo szukać. Dane są dostępne wszędzie i publikowane niemal codziennie. Połowa absolwentów zarabia mniej niż 1486 zł brutto, a 10 proc. pracuje za mniej niż 900 zł, 2/3 młodych osób rozpoczynających karierę zawodową nie otrzymuje umowy o pracę. Większość z nich pracuje na czarno, na umowę o dzieło lub zlecenia. Takie dane przedstawił obecnie portal Praca.pl
Wynika z niego, iż pierwsza praca rodaka to najczęściej praca w szarej strefie, bez jakiejkolwiek umowy. Swoją karierę w ten sposób zaczyna 38 proc. pracowników. Co czwarty (26 proc. ) podpisuje umowę cywilnoprawną - o dzieło lub zlecenia. Zaledwie 36 proc. młodych osób już w swojej pierwszej pracy otrzymuje umowę o pracę. Abstrahuję już od tego jakie wynagrodzenie otrzymują ci szczęściarze, którym uda się jakimś cudem podpisać stałą umowę o pracę.
Co ciekawe przy okazji przykra wiadomość dla wielbicieli polskiej transformacji- wbrew wieloletniej zmasowanej propagandzie Polacy to nie lenie i nie powinni- jakby tego chcieli panowie Balcerowicz czy Petru- pracować więcej i wydajniej, zwłaszcza w kryzysie. Okazuje się, że jesteśmy jako społeczeństwo najbardziej narodów na świecie. Gorzej mają tylko Koreańczycy!
Spośród 1,4 tys. pracodawców skontrolowanych w 2010 r. przez PIP połowa nie ewidencjonowała prawidłowo czasu pracy, a ponad jedna trzecia nie zapewniała koniecznych dni wolnych. I to jest zapewne ta cena za wolność i demokrację. Tylko dlaczego kurwa płacimy za nią już drugą dekadę?!
Coraz cieplej nie tylko w pogodzie, ale zwłaszcza w polityce. Zbliżają się wybory parlamentarne. Polityczne lanie wody ma być odpowiednią na coraz bardziej rozgrzane do czerwoności nastroje społeczne. I pomyśleć, że nie podchwyca tego lewicowa opozycja. Tak doskonałej koniunktury może już nie być, a szansa ucieka. Jeśli bowiem w tak trudnych warunkach lewica idzie ramie w ramię z BCC to możemy już ją pochować, choć ta agonia jeszcze trochę potrwa.
Na wspomnianej już konferencji, oprócz żenująco niskiego poziomu merytorycznego panowie- plus jedna pani- opowiadali o tym, jak to nam zrobią dobrze. Największy wkurw był- zresztą jak zwykle gdy widzę tego pana- kiedy to głos zabrał prof. Dariusz Rosati. Zdiagnozował on przyczyny polskiego bezrobocia- „ Największa przyczyną bezrobocia jest brak wykształcenia”. Zaraza zaraz pomyślałem, co on pierdoli? Toć to podobno profesor! Wykładowca ekonomii. Skąd więc u niego takie luki?
Aby zauważyć, że się mylił nie trzeba dużo szukać. Dane są dostępne wszędzie i publikowane niemal codziennie. Połowa absolwentów zarabia mniej niż 1486 zł brutto, a 10 proc. pracuje za mniej niż 900 zł, 2/3 młodych osób rozpoczynających karierę zawodową nie otrzymuje umowy o pracę. Większość z nich pracuje na czarno, na umowę o dzieło lub zlecenia. Takie dane przedstawił obecnie portal Praca.pl
Wynika z niego, iż pierwsza praca rodaka to najczęściej praca w szarej strefie, bez jakiejkolwiek umowy. Swoją karierę w ten sposób zaczyna 38 proc. pracowników. Co czwarty (26 proc. ) podpisuje umowę cywilnoprawną - o dzieło lub zlecenia. Zaledwie 36 proc. młodych osób już w swojej pierwszej pracy otrzymuje umowę o pracę. Abstrahuję już od tego jakie wynagrodzenie otrzymują ci szczęściarze, którym uda się jakimś cudem podpisać stałą umowę o pracę.
Co ciekawe przy okazji przykra wiadomość dla wielbicieli polskiej transformacji- wbrew wieloletniej zmasowanej propagandzie Polacy to nie lenie i nie powinni- jakby tego chcieli panowie Balcerowicz czy Petru- pracować więcej i wydajniej, zwłaszcza w kryzysie. Okazuje się, że jesteśmy jako społeczeństwo najbardziej narodów na świecie. Gorzej mają tylko Koreańczycy!
Spośród 1,4 tys. pracodawców skontrolowanych w 2010 r. przez PIP połowa nie ewidencjonowała prawidłowo czasu pracy, a ponad jedna trzecia nie zapewniała koniecznych dni wolnych. I to jest zapewne ta cena za wolność i demokrację. Tylko dlaczego kurwa płacimy za nią już drugą dekadę?!
Coraz cieplej nie tylko w pogodzie, ale zwłaszcza w polityce. Zbliżają się wybory parlamentarne. Polityczne lanie wody ma być odpowiednią na coraz bardziej rozgrzane do czerwoności nastroje społeczne. I pomyśleć, że nie podchwyca tego lewicowa opozycja. Tak doskonałej koniunktury może już nie być, a szansa ucieka. Jeśli bowiem w tak trudnych warunkach lewica idzie ramie w ramię z BCC to możemy już ją pochować, choć ta agonia jeszcze trochę potrwa.