Apel
2012-10-11 16:34:04
Należę podobno do pokolenia Jana Pawła II. Piszę podobno, gdyż zupełnie nie wiem co to właściwie znaczy. Przypuszczam, że nie chodzi tu tylko i wyłącznie o datę przyjścia na świat i wychowywanie się w latach jego pontyfikatu. Z pewnością jednak należę do pokolenia młodych, wykształconych i bez perspektyw młodych ludzi, którzy nie mają szans na stabilną pracę i płacę, a to prowadzi do wielu patologii i ludzkich dramatów.

Jak obecnie wygląda sytuacja młodych ludzi w Polsce? Jednym słowem to katastrofa i co gorsza, nie widać szans na poprawę. W Polsce mamy ogromną rzeszę młodych osób bez pracy, a ci co już pracują nie mają szans na stabilność, kredyt bądź pożyczkę, gdyż pracują oni na umowach czasowych, co jest swoistą plagą, jedną z najwyższych w Europie. Co czwarta Polka i Polak w wieku do 24 lat nie ma pracy. To dramat!

We wszystkich Powiatowych Urzędach Pracy większość zarejestrowanych osób stanowią ludzie młodzi. Co i tak nie jest do końca prawdą, gdyż na swoim przykładzie stwierdzam, iż od czasu do czasu wyrejestrowują się po prostu, gdyż wpadnie w ręce jakaś fucha w postaci kilkuset złotych. Nie chcę żeby moje życie tak wyglądało. Nie pewne jutro, ciągła pomoc rodziców. Jestem ambitny i chcę pracować. Ale czas biegnie niebłaganie i im więcej będę na bezrobociu, tym mniejsze szanse mam na znalezienie jakiejkolwiek pracy. Szansa na doświadczenie ucieka.

Nie chcę się nad sobą użalać i przywoływać kolejne nie tyle alarmujące , co szokujące dane dotyczące bezrobocia, wykluczenia społecznego, biednych i nie dożywionych polskich dzieci, których jest prawie półtora miliona. Chcę po prostu przywołać sumienia polskich biskupów, żeby dostrzegli, że wspomniane pokolenie Jana Pawła II traci nadzieję. Nie chcemy być straconym pokoleniem!

Polski Kościół katolicki ma ogromny wachlarz możliwości. Ktoś zaraz stwierdzi, że takie żale i pretensje to do polityków, w których spoczywa władza. Zgoda, ale jeśli władze nie radzą sobie z sytuacją w kraju to gdzie ma zwrócić się o pomoc zwykły człowiek? Kościół jest potężną instytucją o dużej sile rażenia. Potrafi bez problemu- jeśli tylko chce- upomnieć się o swoje interesy. Mam nadzieję, że w interesie Kościoła jest również upomnieć się o tych młodych ludzi, wywrzeć nacisk na rządzących i wzruszyć ich sumieniami.

Czekam na taki Kościół, który nie będzie przesiąknięty własnymi interesami, dobrami doczesnymi, walką o wpływy polityczne i powiększanie majątku. Ciągle mam nadzieję, że w Kościele odnaleźć można sojusznika a nie wroga w walce o lepsze jutro. Wszak każdy ksiądz pochodzi z ludu i zna jego problemy. Ksiądz z ambony potrafi skutecznie zrugać i poruszyć ludzkim sumieniem, czego sam byłem wielokrotnie świadkiem. Nie mogę więc zrozumieć, dlaczego wobec tak alarmujących danych polski Kościół nie krzyczy, nie staje w ich obronie, nie wywoła głębszej debaty.

Miesiąc październik to poniekąd miesiąc papieski. Nie wiele dziś osób pamięta słowa polskiego Papieża- „ W komunizmie była troska o sferę społeczną, podczas gdy kapitalizm jest raczej indywidualistyczny. Zwolennicy kapitalizmu (...) zapominają o rzeczach dobrych, zrealizowanych przez komunizm: walce z bezrobociem, trosce o ubogich...”. Jan Paweł II wypowiedział te słowa – dziś może zaskakujące – w 1994 r. we włoskim dzienniku „La Stampa”. Nikt nie chce chyba powrotu komunizmu- również Jan Paweł II tego nie chciał- ale zauważał, jak nierównym społecznie systemem jest obecny polski kapitalizm. Papież dostrzegał również problem wyzysku, który w Polsce już trochę spowszedniał. Nikt nie chce upominać się o swoje słuszne postulaty, przed obawą, że straci i ten nie wielki zastrzyk finansowy- „ Z sytuacją bezrobocia jest związane takie podejście do pracy, w którym człowiek staje się narzędziem produkcji, zatracając w konsekwencji swą osobową godność. W praktyce zjawisko to przybiera formę wyzysku. Często przejawia się on w takich sposobach zatrudniania, które nie tylko nie gwarantują pracownikowi żadnych praw, ale zniewalają go poczuciem tymczasowości i lękiem przed utratą pracy do tego stopnia, że jest pozbawiony wszelkiej wolności w podejmowaniu decyzji. Wielokrotnie ów wyzysk przejawia się w takim ustalaniu czasu pracy, iż pozbawia się pracownika prawa do odpoczynku i troski o duchowe życie rodziny. Często też wiąże się z niesprawiedliwym wynagrodzeniem, zaniedbaniami w dziedzinie ubezpieczeń i opieki zdrowotnej. Wielokrotnie w przypadku kobiet jest zaprzeczeniem prawa do szacunku dla osobowej godności”.

Być może wielu moich znajomych będzie zaskoczonym retoryką, jaką przedstawiam pisząc te słowa. Wydawać by się mogło, że młody człowiek, który uchodzi za antyklerykała i bezbożnika już dawno skreślił Kościół odrzucając jego nauczanie. Nic bardziej mylnego. Dostrzegam w Katolickiej nauce społecznej sprzymierzeńca, a nie wroga poprawy bytu ludzkiego. Oczywiście są sprawy w których będziemy się różnić, ale to przecież nic złego. Są jednak w życiu pewne priorytety. Takim z pewnością jest bieda i bezrobocie, które należy wyplenić niczym chwast degenerujący życie każdego człowieka. Oto musimy upomnieć się wszyscy razem!

Proszę biskupów, aby z całą mocą upomnieli się o tych ludzi, wywołali dyskusję, zwrócili uwagę na problem i wreszcie potrzęśli sumieniami rządzących, którzy z taką chęcią i aprobatą odwołują się do nauki Kościoła, powołując się jednocześnie na spuściznę Jana Pawła II.

Na koniec powtórzę za Ignacym Daszyńśkim- „Ale i dzisiaj jeszcze, kiedy to piszę, nie mogę pozbyć się nadziei, że kiedyś wśród uboższych księży katolickich utworzy się pewne stronnictwo, które ręka w rękę z socjalistami wbrew bogatemu klerowi, wbrew całemu kapitalizmowi, który przeżarł hierarchię kościelną(...)”


poprzedninastępny komentarze