Śmierć czyli koniec
2012-10-29 16:39:08
Podobno są tylko dwie pewne rzeczy w naszym życiu- podatki i śmierć. Jednak z tym niepłaceniem podatków był nie przesadzał. Przedsiębiorcy w naszym kraju- co pokazują ostatnie dane- potrafią skutecznie ominąć ten proceder. Śmierć jednak dotknie każdego z nas. I to jest cholernie niesprawiedliwe.

Kościół katolicki uczy, że Bóg w śmierci powołuje człowieka do siebie. Ma podobno być mu potrzebny tam, gdzieś daleko. Ból rodziny ukoi tylko czas. Jak wytłumaczyć młodej matce, która przez dziewięć miesięcy chodząc w ciąży doświadcza śmierci swojego malucha? Że Bóg tak chciał? Że te maleństwo jest mu potrzebne tam w niebie? Po co mu potrzebne? Po jaką cholerę? Że ta śmierć miała sens? Ktoś zaraz stwierdzi, że Bóg życie daje i zabiera, gdyż jest Panem życia i śmierci. Ale kto mu dał takie prawo? Od zarania postawił się bowiem w bardzo komfortowej sytuacji, decydowania o tym co dla nas jest dobre, a co złe. Sam nigdy nie doświadczył śmierci nikogo ze swojej rodziny, bowiem jego syn, nie żył tylko przez trzy dni, na co i tak Bóg był przygotowany, gdyż taki przewidział dla niego scenariusz.

Takie niebo i piekło również są bez sensu- po co taki podział? Dlaczego ktoś ma zadecydować z kim mam być, a z kim nie? I to na wieki wieków? Dlaczego w niebie ma zabraknąć tych, których kocham, a w piekle tych, których podziwiam? Co mi po niebie, gdy nie będzie tam najbliższych, co mi po piekle, skoro będę tam cierpiał, tak jak na ziemi?

Życie tu i teraz ma sens, choć potrafi dokopać. Nie oceniam źle tych wszystkich, którzy jednak nie wytrzymali i postanowili ze sobą skończyć. Życie bowiem weryfikuje nasze ideały i zmusza poniekąd do takich decyzji. Któż nie myślał o samobójstwie? Chyba każdy z nas miał chwile zawahania, zwątpienia, chciał z tym wszystkim skończyć. To bardzo naturalne myślenie. „W życiu piękne są tylko chwile” śpiewał Rysiek. Miał racje. Ale te chwile mogą wypełniać całe nasze życie. Narodziny dziecka, miłość, sex, praca, przyroda. Dla każdego coś miłego.

Wierzący mają tu przewagę nad ateistami. Może nawet nie tyle przewagę, co mają po prostu bardziej atrakcyjne przesłanie. Staraj się za życia, cierp, nieś swój krzyż. To ma sens. Możesz później zamieszkać w Królestwie Niebieskim. Brzmi bardziej atrakcyjniej niż śmierć, po której nie ma nić, która kończy naszą przygodę raz na zawsze.

Jan Paweł II, z którym się w wielu sprawach nie zgadzam, zrobił coś wspaniałego. Oswoił nas bowiem ze śmiercią, niedołęstwem i starością. Bez liftingu, botoksów i całego tego sztucznego syfu. To jest właśnie jego największe dzieło, nie do przecenienia. Śpieszmy się kochać ludzi...



poprzedninastępny komentarze