Ciszewski: Straszni mieszczanie

[2009-01-26 08:41:53]

Czy człowiek reprezentujący ludzi odpowiedzialnych za ludobójstwo staje się bezkarny w momencie w którym weźmie udział w jakiejś podniosłej uroczystości? Najwyraźniej tak, co widać po reakcji policji i części komentatorów po akcji anarchistów podczas wystąpienia ambasadora Izraela w Poznaniu.

Wedle wypowiadających się w mediach świadków incydentu, działacze antywojenni nie mieli prawa protestować w czasie rozdania medali sprawiedliwych wśród narodów świata. Przedstawiciel Gminy Wyznaniowej Żydowskiej w Warszawie Piotr Kadlcik stwierdził nawet, że protestujący "sami wystawili sobie negatywną opinię". Wpisuje się to w lansowaną od dawna przez estetów i moralistów filozofię protestów. "Popieramy demokrację, ale nie wszędzie" zdają się mówić. Nie zauważają na przykład, że działacze antywojenni mieli tym większe moralne prawo do protestu iż nagrody ratującym Żydów podczas holokaustu Polakom wręczał człowiek, który pośrednio ma na rękach krew setek cywilów zabitych podczas ataków na strefę Gazy. Tej hipokryzji moraliści już jednak nie zauważają. Nie przeszkadza ona na przykład siedzieć na sali przedstawicielom władz Poznania czy duchowieństwa.

Również napaść na pokojowo protestujących działaczy ze strony jednego z Izraelczyków - oficjalnie dziennikarza, nie wzbudza jakoś w nich odrazy. Dla mediów jest to wręcz "bójka", co sugeruje jakoby agresji dopuściły się obie strony. Taka postawa przypomina dowcip o policjancie, który nie chcąc przyjąć zgłoszenia o pobiciu mówi do poszkodowanego "to może was też zatrzymam". "Jak to?" pyta pobity, na co policjant odpowiada "a bo ja to wiem jak było, wiem tylko że jesteście zamieszani w pobicie". "Wyważonego" stanowiska moralistów nie burzy nawet materiał filmowy na którym widać wyraźnie która strona zachowywała się od początku agresywnie i sprowokowała zajście. Sama policja nie spisała nawet agresora, zajmując się jedynie zatrzymaniem ofiar napaści.

Nie pierwszy raz działacze antywojenni czy społeczni spotykają się z taką postawą. Wśród wielu komentatorów, czy części społeczeństwa, na szczęście coraz mniejszej, panuje opinia, że protesty powinny ograniczać się do oflagowania zakładów, słania petycji czy pikiet. Demonstracje uliczne są już zbyt uciążliwe, ponieważ tamują ruch. Nic to, że Polska bierze udział w wojnach napastniczych lub tysiące ludzi może stracić pracę, najważniejsze są problemy garstki kierowców z przejazdem przez miasto.

Akcje bezpośrednie, takie jak zakłócanie spotkań z politykami czy przedstawicielami rządów odpowiedzialnych za masowe mordy to już z kolei niemal terroryzm. Kulturalni ludzie przychodzą przecież wysłuchać co dyskutant ma do powiedzenia. Odnoszą się spokojnie do wszystkich, bez względu na to czy chodzi o profesora, publicystę, czy polityka odpowiedzialnego za masowe zwolnienia lub przedstawiciela rządu prowadzącego działania sprzeczne z prawami człowieka i prawem międzynarodowym. Jeśli jest możliwość zadawania pytań kulturalni uczestnicy spotkań grzecznie czekają na swoją kolej, aby następnie być zignorowanymi przez mówcę lub wyśmianymi.

Gdy organizatorzy nie przewidzieli zadawania pytań każdy ma prawo słuchać słowotoku prelegenta, bić brawo, po czym spokojnie udać się do domu. W ostateczności dopuszczalne są pikiety przed budynkiem, ale także organizowane tak, aby nie zagradzać przejścia i nie hałasować, a najlepiej nawet nie rzucać się w oczy szacownemu gościowi. Jak ujął to jeden z komentatorów - jest wiele sposobności do protestów w bardziej stosownym miejscu.Jak wiadomo ambasadorzy USA, Izraela czy innych krajów oraz politycy non stop organizują otwarte spotkania, a czasem są nawet tak łaskawi, że zawiadamiają iż nie mają nic przeciwko ewentualnym protestom na sali. Wtedy można wyrażać swoją opinię.

Inny argument przeciwko akcjom bezpośrednim, wymierzonym w polityków, jest stwierdzenie - róbcie coś żeby ich zmienić, aby zastąpili ich młodzi. Wystarczyłoby przecież aby polskie społeczeństwo mogło wybrać jakich ambasadorów innych państw chce oglądać i zastąpiło Davida Pelega jakimś bardziej pokojowo nastawionym przedstawicielem Izraela. Jakie to proste, jakie genialne! Każdy protestujący musi też być gotów do objęcia funkcji parlamentarzysty, ministra czy nawet prezydenta, bo inaczej może być oskarżony o zadymiarstwo.

Esteci i moraliści mówią również - "macie przecież wolne media, po co organizować zadymy, skoro możecie przedstawić w nich swoje racje". Problem w tym, że bez organizowania zadym do żadnych poważniejszych mediów w tym kraju dotrzeć się nie da. Od czasu do czasu któryś z tytułów prasowych może łaskawie przedstawić działaczy antywojennych jako nieszkodliwych dziwaków, ale nic więcej. Dla polityków idealna jest właśnie taka sytuacja, w której ruchy kontestacyjne ogranicza się do koncesjonowanych polemik prasowych. Niedopuszczalna jest natomiast sytuacja, gdy przedstawiciele przypadkowego społeczeństwa psują nastrój podniosłych zebrań czy rautów, wdzierając się na salę i pokazując co myślą o ich organizatorach. Jedna akcja podczas przemówienia ambasadora powoduje więcej zamieszania niż kilka "grzecznych" protestów. Jest także okazją dotarcia z przekazem do szerszego odbiorcy choćby dlatego, że żądne sensacji media nie będą mogły całkowicie zignorować głoszonych w jej czasie haseł.

Mamy więc w Polsce swoiste rozumienie wolności wypowiedzi. Wypowiadać się i protestować można wówczas jeśli głos ten da się łatwo zignorować, a forma protestu nie będzie w żaden sposób zauważalna przez jego adresata. Jednocześnie tworzy się strefy zakazane - rozdawanie orderów, uroczyste akademie i tym podobne uroczystości, gdzie swoje zdanie ma prawo prezentować tylko wyselekcjonowana elita. Tworzenie wśród społeczeństwa postawy "strasznych mieszczan" ma tylko produkować przyzwolenie na ten stan. Jeśli protestujący reprezentują zdanie większości obywateli można przecież zastosować broń propagandową twierdząc, że mają wiele racji, ale przecież są tak niekulturalni i nieestetyczni iż nie wypada ich popierać.

Wbrew pozorom coraz większa część społeczeństwa uodparnia się jednak na taką propagandę. Niegdyś postawa wobec protestujących wyrażająca się stwierdzeniem "lepiej weźcie się do pracy" była powszechna, dziś to już rzadkość. Wiele osób ma szczerze dość przedstawicieli elit występujących w mediach i wbrew komentarzom oburzonych moralistów, cieszy się kiedy ktoś w dobitny sposób publicznie powie co myśli o politykach czy przedstawicielach państw terrorystycznych. Nie ma więc sensu przejmowanie się głosami oburzonych komentatorów. Im większa ich irytacja tym akcję można uznać za bardziej udaną.

Estetom i moralistom można natomiast zadedykować fragmenty wiersza Juliana Tuwima, które pomimo upływu czasu są po dziś dzień aktualne.

Jak ciasto biorą gazety w palce
I żują, żują na papkę pulchną,
Aż papierowym wzdęte zakalcem,
Wypchane głowy grubo im puchną.

(...)

Potem się modlą:
"od nagłej śmierci....
od wojny... głodu... odpoczywanie"
I zasypiają z mordą na piersi
W strasznych mieszkaniach straszni mieszczanie.

Piotr Ciszewski


Tekst pochodzi ze strony Syndykalista.org (www.syndykalista.org).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku