Arek Gruszczyński: Umarł król, czy żyje król?

[2012-07-07 18:08:38]

Proszę państwa, mamy w Warszawie nowego króla. Został nim Tadeusz Słobodzianek! Wybitny dyrektor, laureat literackiej nagrody Nike, ostatnio przez dwóch dziennikarzy określony mianem byłego rewolucjonisty, który na stałe rozgościł się w mainstreamie. Stary król natomiast stoi w kącie, schował się, nie chce się wychylać. Jeszcze żyje, ale jakie to życie? Marne, skazane na wygnanie, zdradzone przez obojętną do tej pory władzę. Królowa Hanna ze swoim wiernym giermkiem Markiem zrobili w końcu porządek w królewskiej kulturze.

Kontekst śmierci króla

Z co najmniej dwóch powodów obecna sytuacja warszawskich teatrów wydaje się nieważna na tle całego kraju. Po pierwsze, jak wszyscy doskonale wiedzą, w ośrodkach prowincjonalnych sceny mają się świetnie; to tam dzieją się obecnie najciekawsze rzeczy. Po drugie – o sprawach warszawskich dyskutuje się tylko w stolicy, która nie wyznacza trendów w polskim teatrze, a jest raczej przykładem zapaści. Jednak sytuacja w Warszawie stanowi niebezpieczny przykład zbyt silnej ingerencji władzy w funkcjonowanie miejskich teatrów oraz znaczącej zmiany polegającej na opowiedzeniu się urzędników za jedną z wizji teatru, a odsunięciu za boczny plan innej, moim zdaniem znacznie ciekawszej.

W Warszawie Marek Kraszewski, dyrektor stołecznego Biura Kultury, poinformował o wyborze nowego dyrektora Teatru Dramatycznego. Zostanie nim Tadeusz Słobodzianek, dotychczasowy dyrektor Teatru na Woli oraz Laboratorium Dramatu. W uzasadnieniu czytamy m.in. „oferta pana Słobodzianka jest oryginalną i kompleksową wizją działania Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy jako teatru repertuarowego, a przy tym ośrodka promocji i rozwoju współczesnego dramatu”. Innymi kandydatami byli Bożena Suchocka, Andrzej Pawłowsk i Paweł Łysak, który został zgłoszony przez zespół aktorski. Minister Kultury zaakceptował decyzję Ratusza. Hanna Gronkiewicz-Waltz zdecydowała również o połączeniu trzech teatrów: na Woli, Dramatycznego i Laboratorium Dramatu. Tadeusz Słobodzianek, jak poinformowała „Rzeczpospolita”, zostanie również dyrektorem Warszawskich Spotkań Teatralnych, kierowanych do tej pory przez Macieja Nowaka, dyrektora Instytutu Teatralnego.

Król, który umarł lub za chwilę umrze

Do tej pory Teatrem Dramatycznym kierował Paweł Miśkiewicz, który stworzył w Warszawie jedną z ciekawszych scen teatralnych. Swoje spektakle wystawiali tutaj duet Strzępka/Demirski czy Krystian Lupa. Dzięki projektowi Młoda scena młodzi, często niedoświadczeni reżyserzy, mogli pracować z zespołem aktorskim, czego przykładem jest Michał Kmiecik. Festiwal Warszawa centralna prezentował najważniejsze trendy w światowym teatrze, a linia wydawnicza – najciekawsze idee związane z historią krytycznego teatru. Dramatyczny wystawiał teksty Elfride Jelinek, Sylwii Chutnik czy Henryka Ibsena.

Podczas tegorocznych Warszawskich Spotkań Teatralnych środowisko domagało się jasnych kryteriów przeprowadzenia konkursu na stanowisko dyrektora Dramatycznego. Kilka tygodni później Rada Miasta Stołecznego Warszawa przyjęła Program Rozwoju Kultury, w którym zobligowała miejskich urzędników do przeprowadzania konkursów na wszystkie stanowiska dyrektorskie. Biuro Kultury podało do wiadomości opinii publicznej kryteria, które musi spełnić kandydat na posadę dyrektora teatru, jednocześnie podkreślając, że nie jest to konkurs, tylko proces poszukiwanie odpowiedniej osoby. Zespół aktorski zgłosił Pawła Łysaka – obecnego dyrektora Teatru Polskiego w Bydgoszczy, który uczynił z tamtejszej sceny jedną z najbardziej znanych w kraju. Metoda pracy Łysaka opiera się na artystycznym eksperymencie, tworzeniu teatru zaangażowanego, przy jednoczesnym uwzględnieniu miejsca, w którym osadzona jest instytucja. Jak widać, głos aktorów w tym kontekście w ogóle się nie liczy.

Można przypuszczać, że decyzja o zmianie organizatora WST jest zemstą Biura Kultury za podskakiwanie środowiska. Również Maciej Nowak i jego poglądy, których nigdy nie ukrywał, mogły przyczynić się do tej zmiany. Jednak, gdyby popatrzeć na tę sytuację z innej strony, to oddanie Słobodziankowi WST jest politycznym zwycięstwem środowiska lewicowego: w końcu okazało się, że ich postulaty zmieniają rzeczywistość, że ktoś zaczyna brać na poważnie ich głos. Tyle tylko, że z odwrotnym skutkiem. Decyzja odwołania Nowaka jest polityczna: sympatie dyrektora Biura Kultury i Platformy Obywatelskiej zdecydowały o kształcie teatru w Warszawie. Tylko czekać, aż zwolnią Nowaka z Instytutu Teatralnego.

Królowa w urzędzie

Zadziwiające są dwa fakty: szybkie odejście od założeń PRK oraz nie wzięcie pod uwagę kandydata zgłoszonego przez zespół artystyczny. Okazuje się, że władza nie rozpoznaje potrzeb obywateli, a prace nad dokumentami, które mogłyby to zmienić, traktuje jak niemiły obowiązek. Tym samym Warszawa staje się teatralną pustynią: Nowy Teatr Krzysztofa Warlikowskiego nie ma budynku, TR Grzegorza Jarzyny pewnie niedługo będzie musiał zmienić siedzibę. Nadzieją są rozwijające się niezależne ośrodki takie jak Komuna Warszawa, Studio Teatralne Koło i Teatr Konsekwentny. I oczywiście scena w Instytucie Teatralnym udostępniania młodym artystom.

Tadeusz Słobodzianek ujął władzę wizją zmniejszenia kosztów utrzymania teatrów. Myślę, że to był najważniejszy argument przemawiający za jego kandydaturą. Ta sytuacja pokazuje tylko, że Hanna Gronkiewicz-Waltz ma przemyślaną strategię kulturalną: ograniczyć subwencje, połączyć wszystko, co się da, nie wydać ani złotówki na budowę infrastruktury. Kilka tygodni temu Dorota Sajewska powiedziała mi, że teatr artystyczny w Polsce niedługo umrze i wszyscy będą musieli zejść do podziemia. Niestety, ten czas nadchodzi wielkimi krokami.


Król, który nadchodzi

Tadeusz Słobodzianek zapewne będzie rozwijał program, który prezentował przez kilka ostatnich lat w kierowanych przez siebie teatrach: spektakli środka, lubianych masowo przez publiczność i władzę.

W złożonej ofercie programowej Słobodzianek pisze, że „ideą Teatru Dramatycznego m.st. Warszawy im. G. Holoubka powinna być rozmowa o kondycji człowieka na początku XXI wieku, budowanie jego samowiedzy: psychologicznej, seksualnej, moralnej, społecznej, politycznej, narodowej i historycznej; powinny być działania egzorcyzmujące demony przeszłości, terapeutyzujące lęki współczesności i poszerzające przestrzeń wolności, budujące społeczeństwo wolne od uprzedzeń, otwarte i światłe. Powinna toczyć się dyskusja przy pomocy dramatu, będącego wypadkową dwóch rozbieżnych dążeń – postępu i tradycji”. Dalej opisuje dwa najważniejsze nurty współczesnego teatru: niemiecki i anglosaski.

Znając Słobodzianka, nie jest nowością, że opowiada się za tym drugim. Warte zacytowania wydaję się jednak słowa o niemieckim sposobie kreowania teatru: „Paradoks teatru niemieckiego polega jednak na tym, że model ten, w którym mieszczański widz oczyszcza się ze swoich społecznych i politycznych frustracji, jest bardzo drogi w utrzymaniu ze względu na zaangażowanie weń wielkich zespołów ludzkich, coraz bardziej skomplikowanej maszynerii i technik multimedialnych; i przez to coraz bardziej nieefektywny w utrzymaniu, choć bez wątpienia przynosi imponujący efekt w postaci propagandy i PR”.

O finansach pisze również w innym miejscu, kiedy opisuje problemy infrastrukturalne sceny w Pałacu Kultury: „Obie te praktyki [dotyczące niefunkcjonalności scen Teatru Dramatycznego – przyp. AG] na dłuższą metę nadużywają zaufania widowni i narażają teatr na straty ekonomiczne: marnująca się w centrum miasta duża scena jest z punktu widzenia organizatora nieekonomiczna i stąd pojawiające się nieustanne zakusy na użycie jej do komercyjnych celów”. Dlatego Słobodzianek proponuje połączenie trzech stołecznych scen, w ramach których będzie dokonywał się ruch spektakli: będą grane raz na jednej, raz na drugiej, a raz na trzeciej scenie.

Esencją teatru Tadeusza Słobodzianka są następujące słowa: „brakuje wciąż jednak w Polsce ośrodka, który łączyłby poszukiwania warsztatowe i teoretyczne z praktycznym uprawianiem teatru w oparciu o dramat współczesny. Brakuje miejsca, w którym twórcy i autorzy mogliby w systematyczny sposób pracować nad nowymi sztukami, przekładami i adaptacjami, i sprawdzać w praktyce ich wartość. Myślę, że takim miejscem mógłby być Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy. Miejscem dedykowanym nie jednemu twórcy, albo jednemu nurtowi teatralnemu, ale dedykowanym dramatowi, jego rozwojowi i promocji. Miejscem kierowanym do widzów teatralnych różnych pokoleń, różnych gustów i orientacji politycznych, dla których teatr jest przede wszystkim siłą sprawczą rozwoju intelektualnego, a jednocześnie – jak chce tego najlepsza polska tradycja – „bawiąc, uczy”. Dalej wymienia nazwiska reżyserów, z którymi chciałby współpracować. Jest to właściwie zbiór wszystkich żyjących obecnie reżyserów.

W kontekście tych nazwisk warto zobaczyć, jakie premiery planuje Słobodzianek: widowiska teatralne wieloobsadowe np. Operetka Witolda Gombrowicza czy Lalka Bolesława Prusa w reżyserii Wojciecha Kościelniaka („reżyser ten ze swoją oryginalną wizją teatru totalnego opartego na wybitnej literaturze mógłby mieć tu w Warszawie swoje miejsce), sztuki klasyczne (Król Edyp Sofoklesa w przekładzie A. Libery w reżyserii Adama Nalepy, Mizantrop Moliera w przekładzie J. Radziwiłowicza w reżyserii Agnieszki Glińskiej), polskie współczesne sztuki w rodzaju Amazonii M. Walczaka, Naszej klasy i Proroka Ilji Tadeusza Słobodzianka, polska klasyka współczesna ( Antygona w Nowym Jorku Janusza Głowackiego, Osmędeusze Mirona Białoszewskiego, Lęki poranne Stanisława Grochowiaka), nowe polskie sztuki pisane z myślą o aktorach, zagraniczne współczesne sztuki małoobsadowe i monodramy. Słobodzianek napisał również, że jego cele, jest „utrzymanie otwartości teatru na prace laboratoryjne, w tym prace debiutantów oraz twórców eksperymentujących”.

Podsumowując: Słobodzianek chce współpracować ze wszystkimi żyjącymi obecnie reżyserami, rozwijać polską szkołę dramatopisarzy oraz przemieszczać się ze spektaklami pomiędzy scenami teatrów. Wydaje się, że pomysły są trafione: jeżeli nowy dyrektor Dramatycznego znajdzie w sobie tyle odwagi i otwartości, projekt współpracy z Moniką Strzępką i Grzegorzem Jarzyną może się udać. Umocnienie szkoły dramatu polskiego jest również ciekawe, szczególnie w kontekście chwilowej zapaści tego gatunku ludzi. A przemieszczanie spektakli może ożywić warszawski teatr. Wątpliwości pojawiają się w momencie przeanalizowania ostatnich kilku lat działalności Teatru na Woli. Jeżeli Słobodzianek nie wprowadził wcześniej w życie niektórych pomysłów przedstawionych w programie, to czy zrealizuje je na nowych scenach?

Istnieje olbrzymie prawdopodobieństwo, że nowy Teatr Dramatyczny nie zaproponuje nic nowego warszawskiej publiczności. Słobodzianek nie pokryje miejsca, które starał się zapełniać Miśkiewicz czy Łysak w Bydgoszczy. Ten teatr nie będzie zaczepny, polityczny i zaangażowany. W Warszawie istnieje wiele teatrów środka, które nie identyfikują się z szeroko rozumianą politycznością. Dramatyczny, TR czy Nowy Teatr dawały wielokrotnie wytchnienie osobom, które nie chciały oglądać spektakli opartych na zasadzie „bawi i uczy”.

Pytaniem zasadniczym jest kwestia reakcji środowiska teatralnego. Do tego pory milczało, nie udzieliło żadnego znaczącego wywiadu, nie opublikowało odezwy, nie skomentowało ostatnich wydarzeń. Można przypuszczać, że tym razem wygrał konformizm: aktorzy mają zapewnione w teatrach etaty, a reżyserzy będą chcieli pracować w Warszawie. 12 czerwca powstała Komisja ds. Monitorowania Sytuacji Teatrów Publicznych, w której skład weszli: Łukasz Drewniak, Witold Mrozek, Maciej Nowak, Jacek Poniedziałek, Monika Strzępka, Weronika Szczawińska, Paweł Wodziński oraz ze strony ZASP-u – Piotr Bąk. Jest to pozytywny sygnał ze strony środowiska teatralnego. 28 czerwca zostaną przedstawione zadania i zakres działań komisji. Dopiero wtedy będzie można stwierdzić, co wyniknie z tego ruchu.

Czy król już umarł?

Warszawa nie jest miejscem, w którym może funkcjonować teatr zaangażowany politycznie, krytyczny, zadzierający z władzą i zastaną rzeczywistością społeczną. Nie jest miejscem, w którym przyjaźnie traktuje się ambitnych reżyserów i ludzi, którzy posiadają odmienną wizję świata. Perspektywa pracy na scenach offowych, ucieczka na prowincję, czy radykalne odejście z teatru – tak naprawdę już nikogo nie podniecają. Pomysłów na przyszłość jest wiele. Warszawa wybrała tylko jeden.

Arek Gruszczyński



Tekst ukazał się w Res Publica Nowa

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku