Jarosław Czechowicz: Upokorzenia
[2018-08-23 11:35:35]
Ulga jest wyjątkowo gęstą, przejmującą i niebywale smutną narracją. Depresyjną nawet, bez możliwości znalezienia wyjścia z emocjonalnych impasów bohaterek. Natalia Fiedorczuk opowie o kobiecych rozczarowaniach, deficytach pragnień i oczekiwań, ale przede wszystkim o tym, czego unieść nie sposób, a kobiety jednak muszą to znieść, muszą zmierzyć się z tym intymnie, w samotności. Fronty walki o godność, poczucie zauważenia i docenienia to jedno. One tworzą czytelną i oczywistą strukturę fabularną tej powieści. Mnie natomiast zainteresowało wszystko to, co nie jest opowiedziane. Ta sfera emocji, której nie udaje się zwerbalizować. I – jak zawsze przy tak skonstruowanych narracjach – losy tych, których już nie ma, odeszły z żalem i frustracjami. To babka i matka głównej bohaterki. Pierwsza zniosła życie u boku opresyjnego mężczyzny, druga się od niego uwolniła. Pierwsza wiodła długą egzystencję naznaczoną wiecznie niespełnionymi pragnieniami i lękiem, druga podjęła ryzyko, a potem postanowiła poszukiwać tytułowej ulgi w środkach chemicznych, które zawsze przecież są równią pochyłą. Karolina musi zmierzyć się z tymi dwoma odejściami. Pierwsze zaskakuje ją wówczas, gdy przebywa w Niemczech na stypendium i aktualnie mierzy się z pierwszą emocjonalną zawiłością w swoim życiu. Fascynujący ją Johan nie unosi ciężaru odpowiedzialności za bliskość. Jego deklaratywne „chciałbym cię znać” roztrzaskuje się na bruku emocjonalnej codzienności. Karolina nie jest zżyta emocjonalnie z babką, ale łączą ją silne więzy z matką. Także z jej wieczną biedą, rozgoryczeniem, ze złością i chęcią kontrolowania życia córki. Kiedy Weronika odchodzi, Karolina przejmuje część jej złości. Matka jak zawsze zrobiła coś, co spowodowało niepotrzebne zawirowanie w jej życiu. Córka jest zła z powodu kolejnej wyrwy emocjonalnej. Odejście jest trudne do przeżycia. Samodzielne trwanie w tyglu obowiązków żony i matki okazuje się jeszcze trudniejsze. Natalia Fiedorczuk obrazuje dwie bohaterki, dla których małżeństwo staje się układem zależności i sferą pewnego rodzaju zadaniowości – ma być wykonane to, co konieczne. Obok tego – kilka warunków podległości, bo życie rodzinne ma się toczyć wyznaczonym rytmem. Wszystko, co robi lub czego podejmuje się mąż, musi być skonfrontowane z planowanym stylem życia żony. Dwie sąsiadki zagubione w sferze własnych emocji przeżywają wyjątkowe formy odrzucenia i wyobcowania. A może jednak Fiedorczuk opowiada o czymś zdarzającym się bardzo często, jednak słowami wyjątkowo zapadającymi w pamięć i obrazującymi dramaty kobiet z kilku perspektyw. Dlatego Ulga jest tak przejmująca. Nie chodzi przecież o to, że kobietom jest źle, ale głównie o to, dlaczego jest źle i co warunkuje to pełne poświęcenia i goryczy trwanie na stanowisku, które przecież wcześniej było określonym i wymarzonym celem. Macierzyństwo jest tu równie trudne jak to opisane w debiucie autorki. Tym razem jednak kwestie związane z nim schodzą na drugi plan, choć nie sposób nie zauważyć kumulacji dramatyzmu, gdy Fiedorczuk opisuje kolejne utracone przez Karolinę ciąże. Dziecko pozostawia za sobą skansen przedmiotów, na których obraz zwróciła uwagę Justyna Sobolewska, udowadniając, że Ulga atakuje nas sugestywnymi scenami. Dla mnie najbardziej przejmująca była ta w szpitalu po poronieniu. Niebywale szokujący, a jednocześnie obraz upokorzenia zaprezentowany w bardzo prosty, nonszalancki wręcz sposób. Tak, kobiety w Uldze są upokarzane i nikt nie potrafi pokazać im drogi wydobycia się z kumulowanego wstydu, bezradności osoby skazanej na bycie kimś określonym, nadpisanym, społecznie ukształtowanym w normach, nakazach i zakazach. Same muszą szukać tytułowej ulgi i Fiedorczuk ukazuje bezradność, jaka im wtedy towarzyszy. Karolina czy Alicja to nie są klasyczne ofiary, którym należy współczuć. To jednostki wyjątkowo zagubione w sobie, skonfrontowane z opresyjnym otoczeniem, z nieodpowiednimi mężczyznami, z zależnościami mającymi charakter konfrontacji. Ulga opowiada o tym, jak wielka osobność i samotność mogą czekać każdą kobietę, której życiowe priorytety zamienią się w koszmar niespełnionych pragnień. Fiedorczuk doskonale niuansuje, jak postępuje wyobcowanie, co stoi za jego siłą, jak kompulsywnie kobiety rzucają się do ucieczki przed bezradnością i jak bardzo w niej toną pozbawione wsparcia nawet siebie nawzajem. Niezrealizowane, osaczone, minimalizujące emocjonalne ryzyko podjęcia jakiejkolwiek ważnej decyzji – bohaterki książki nie są w stanie uporać się z narastającymi problemami, których nie będą w stanie zwerbalizować. Nałogi czy wiara okazują się iluzjami, nieporadnie używanymi narzędziami zastępowania bezradności. Ulga jest także powieścią o goryczy poświęcenia, którego nikt nie jest w stanie docenić. O tym, że kobiety swoje neurozy i bolesne doświadczenia muszą skrywać gdzieś głęboko w sobie, bo nie ma warunków, okoliczności i możliwości, by opowiedziały swój ból, nakreśliły granice prywatnych dramatów. Dlatego tym razem narracja Natalii Fiedorczuk bardzo do mnie trafia i mocno przekonuje. Nie jest sztuką zaprezentować bohaterkę bezradną wobec okoliczności życia. Sztuką jest sportretować tę niemoc głęboko, dojrzale, z jednoczesną empatią oraz marginesem błędu, bo przecież cierpiące bohaterki same do końca nie potrafią zdefiniować, co im najbardziej w życiu szkodzi. Świetna, zapadająca w pamięć książka. Krótkie, mocnej struktury zdania. Pułapki i rozczarowania portretowane jako swego rodzaju wyzwania. I stała potrzeba poszukiwania ulgi. Fiedorczuk pisze doskonale, nie buduje prostej dychotomii katów i ofiar. Sięga głębiej – portretuje pejzaż emocjonalny ofiary. Kto jednak jest odpowiedzialny za poczucie skrzywdzenia? Komu można się z niego zwierzyć, kto cokolwiek z tym zrobi? Czy ulga od niespełnionego życia w ogóle jest możliwa? Natalia Fiedorczuk, Ulga, Wielka Litera, Warszawa 2018, ss. 272. Recenzja ukazała się na blogu autora http://krytycznymokiem.blogspot.com. |
- Pod prąd!: Trzaskowski połknie lewicę
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Nauka o religiach winna łączyć a nie dzielić
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- MARSZ DLA PALESTYNY
- Warszawa, Pomnik Mikołaja Kopernika
- 📅 Sobota, 30 listopada 2024 r., godz. 15.00
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
26 grudnia:
1904 - W Hawanie urodził się Alejo Carpentier, kubański pisarz, uważany za prekursora realizmu magicznego, autor m.in. "Podróży do źródeł czasu".
1925 - Powstała Komunistyczna Partia Indii (CPI).
1996 - Rozpoczął się najdłuższy strajk w historii Korei Południowej.
1997 - W Paryżu zmarł Cornelius Castoriadis, filozof i psychoanalityk francuski pochodzenia greckiego; obrońca koncepcji "autonomii politycznej".
?