Wielgosz: Edukatorzy - potrzebni od zaraz

[2005-07-16 12:11:04]

Są przynajmniej trzy powody dla których należy obejrzeć „Edukatorów” Hansa Weingartena. Po pierwsze, filmy niemieckie niezbyt często goszczą na polskich ekranach. Od ładnych kilku lat, to trzeci, po „Good Bye Lenin” i „Porządek musi być”, obraz zza Odry trafiający do naszych kin. Po drugie to kawałek znakomitego kina – ze zdjęciami przypominającymi surowy styl skandynawskiej Dogmy, niezłą muzyką i brawurową grą czworga głównych bohaterów. Nie należy się zatem dziwić, że to pierwszy od jedenastu lat niemiecki film zakwalifikowany do głównego konkursu na festiwalu w Cannes. I wreszcie, po trzecie, to porywający i bardzo uniwersalny w swym przesłaniu manifest pokolenia zbuntowanego przeciw neoliberalnej globalizacji.

Zacznijmy jednak od początku. Od pewnego czasu na burżuazyjnych przedmieściach Berlina ma miejsce seria dziwnych i niewyjaśnionych wypadków. Mieszkańcy bogatych rezydencji padają ofiarami wyjątkowo oryginalnych włamań. Ktoś myli czujność policji, skutecznie forsuje wszelkie zabezpieczenia, wdziera się do willi... i zupełnie nic nie kradnie. Jest znacznie gorzej.

Zamiast standardowej utraty pieniędzy czy cennych przedmiotów przerażeni właściciele po powrocie do domu zastają poprzestawiane gruntownie meble, sprzęty poustawiane w efektowne piramidy, a przede wszystkim listy z ostrzeżeniem „dni twojego bogactwa są policzone”, albo „masz za dużo forsy”.

Za serią tych mrożących mieszczańską krew w żyłach wydarzeń kryje się dwójka przyjaciół. Żyją w minikomunie i nie przejawiają najmniejszej ochoty do udziału w kapitalistycznym wyścigu szczurów. Początkowo próbowali uświadamiać współobywatelom nieludzką naturę systemu za pomocą bardziej konwencjonalnych środków. Cóż z tego, kiedy na ich ulotki i pikiety „demokracja” odpowiadała brutalnością policji i ochroniarzy. Dlatego właśnie zeszli do podziemia.

Odtąd ich akcje są nie tylko świetnie przygotowane, ale i głęboko przemyślane. To nie zwykła zabawa dwójki znudzonych dzieciaków. To prawdziwe działania rewolucyjne. Stawką nocnych eskapad do elitarnych dzielnic nie jest tylko podniesienie adrenaliny u uczestników, ale nade wszystko coś w rodzaju obywatelskiej edukacji dla klas wyższych. Niekonwencjonalna metoda ma pomóc w skuteczniejszym przemówieniu do rozsądku edukowanych. Chodzi o to by pozbawić burżujów spokoju, by zaszczepić im poczucie niepewności, kruchości ich władzy i bogactwa, by raz na zawsze zachwiać ich wiarą w samooczywistość i bezalternatywność porządku społecznego na szczycie którego się usadowili.

Ta oryginalna partyzantka miejska (a właściwie, zważywszy na położenie dzielnic willowych podmiejska) rozwija się znakomicie, do momentu w którym szeregi edukatorów przypadkowo się powiększają. Do zgranego zespołu dołącza dziewczyna, która ma osobiste porachunki z kapitalizmem. Właśnie podczas ich załatwiania zbieg nieszczęśliwych okoliczności sprawia, że w ręce komanda wpada jeden z przymusowo edukowanych.

W obawie przed demaskacją nasi rewolucyjni nauczyciele zmuszeni są przekroczyć niebezpieczną granicę – sięgają po przemoc i dokonują porwania. W panice wywożą swego więźnia (jak mówią - więźnia ludu) do samotnej chałupy w górach. W ciągu paru następnych dni okazuje się, że porwany w przeszłości niewiele różnił się od edukatorów.

Obrosły w piórka burżuj w 1968 był jednym z czołowych działaczy Sozialistische Deutsche Studentbund, która kierowała najważniejszymi protestami rewolucyjnych studentów. Od tej chwili sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, przy czym syndrom sztockholmski to tylko część owych komplikacji.

Rzecz jasna, nie ma sensu streszczać całej akcji. Wystarczy, jeśli powiemy, że do końca tego znakomitego filmu niepewność nie opuszcza zarówno widzów jak i bohaterów. Zamiast więc odbierać widzom przyjemności domyślania się „co będzie dalej”, przyjrzyjmy się przesłaniom ukrytym w opowieści o edukatorach.

Jak już wspomnieliśmy, nie jest to film o buncie spontanicznym, odległym od jakiejkolwiek świadomej postawy politycznej jakich sporo się robi w młodzieżowym segmencie przemysłu filmowego. Bohaterowie Weingartena są polityczni do szpiku kości. Posługują się marksistowską analizą kapitalizmu, wykorzystują radykalno-lewicową symbolikę, a co więcej, odwołują się do dziedzictwa niemieckiej partyzantki miejskiej z lat 70. i 80. minionego stulecia. Pojawia się tu nawet niesłusznie zapomniana przez współczesną lewicę wolna miłość.

Stosowane przez nich metody nie są przypadkowe. Wynikają z przemyślenia doświadczeń ruchów rewolucyjnych z przeszłości i stanowią próbę wyciągnięcia praktycznych wniosków z ich niepowodzeń. Edukatorstwo ma być zatem odpowiedzią na wyzwania neoliberalnego kapitalizmu z jego destabilizacją więzi społecznych, brutalnym wyzyskiem i atomizacją. To także sposób na uświadomienie zamkniętym w strzeżonych osiedlach elitom, że społeczeństwo nadal istnieje, że nie rozpłynęło się w wirtualnej mgle, że nie jest jedynie symulacją samego siebie.

Mimo lekkiej, komediowej formy, film Weingartena stanowi błyskotliwą a zarazem głęboką krytykę współczesnego społeczeństwa. Oczywiście zaproponowane przez jego bohaterów środki naprawcze nie są doskonałe. Być może nadają się jedynie na pierwszy etap, być może założenie o możliwości nauczenia czegoś strasznych mieszczuchów jest nieco zbyt idealistyczne. Niemniej trudno zaprzeczyć, że każdy ruch rewolucyjny ma w sobie coś ze społecznej edukacji.

Wypełnienie marksowskiego przykazania aby uczynić system bardziej nieznośnym poprzez dodanie do realnego cierpienia jego świadomości, to przecież nic innego jak robota dla edukatora.

„Edukatorzy” reż. Hans Weingartner, wyst. Daniel Bruhl, Julia Jensch, Stipe Erceg, prod. Niemcy-Austria 2004, dystr. Kino Świat

Przemysław Wielgosz


drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


24 listopada:

1957 - Zmarł Diego Rivera, meksykański malarz, komunista, mąż Fridy Kahlo.

1984 - Powstało Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ).

2000 - Kazuo Shii został liderem Japońskiej Partii Komunistycznej.

2017 - Sooronbaj Dżeenbekow (SDPK) objął stanowiso prezydenta Kirgistanu.


?
Lewica.pl na Facebooku