narzędziem tego odtwarzania? Szkoła. Może się wydać, że nie ma nic bardziej banalnego. Skoro żyjemy w społeczeństwie klasowym, szkoła musi być istotnym elementem jego międzypokoleniowej transmisji.
A jednak często uważa się, że nie tyle system szkolny współtworzy społeczeństwo klasowe, co dysfunkcje tego sytemu są odpowiedzialne za powiększanie barier między klasami i redukowanie "naturalnej" mobilności jednostek już to awansujących w klasowej hierarchii, już to podlegających degradacji. Dla Bourdieu istotniejsze jest coś innego, nie tyle mobilność społeczna, co sama klasowość społeczeństwa. Ostatecznie społeczeństwo idealnie mobilne to społeczeństwo bezklasowe. W tej perspektywie, szkoła jawi się nie jako rozwiązanie, ale jako problem.
Książka ta, zaliczająca się do najczęściej cytowanych we współczesnej literaturze socjologicznej (i pedagogicznej) jest jednocześnie, wedle słów jej autora, jedną z
najgorzej cytowanych. Nie jest to manifest polityczny ani próba skrajnej relatywizacji procesu pracy pedagogicznej, poddanej dyktatowi klas dominujących. Przeciwnie, chodzi o zapewnienie sobie narzędzia poznawczego, umożliwiającego "ustalenie obiektywnej prawdy o działalności pedagogicznej, a równocześnie - postawienie socjologicznej kwestii warunków społecznych zdolnych do wykluczenia logicznego problemu możliwości działania, które może
osiągnąć swój cel tylko wówczas, gdy obiektywna prawda o narzucaniu arbitralności kulturowej jest obiektywnie zapoznana[1]".
Nie chodzi zatem ani o zniesienie szkoły, ani o jej reformę (chociaż wnioski
autorów są pośrednio druzgocące dla modnych projektów reform systemu edukacji). Chodzi o to, aby zobiektywizować, to znaczy nadać precyzyjny sens empiryczny szkolnemu systemowi dominacji i następującej za jej sprawą selekcji. Chodzi o przełamanie dyktatu zdrowego rozsądku tam gdzie oznacza on systemowy fałsz. Nie znaczy to, że szkoła jest prostą funkcją ekonomicznej dominacji. Jest ona autonomiczna o tyle, o ile wyznacza
specyficzne pole relacji, którego nie da się wydedukować z "ogólnych" stosunków panowania. Stosunki panowania nie są bowiem ogólne, a zawsze
konkretne i zawsze względnie autonomiczne. Pomimo to pozostają systemowe.
Bez rozpoznania obiektywnego charakteru szkolnej dominacji pozostajemy pod urokiem "zaniku najbardziej "autorytarnych" form narzucania i zaniechania najbardziej brutalnych technik przymusu[2]" wynikających z "cnót postępu
technicznego i postępu gospodarczego". Urok ów sprawia, że pozostajemy ślepi na to, co rzeczywiście konstytutywne dla wykluczania i dominacji.
Drugie polskie wydanie "Reprodukcji", które niedawno trafiło do rąk czytelników, może pomóc nam zrozumieć, że przemoc symboliczna, arbitralność działania pedagogicznego i kapitał kulturowy to nie są metafory, lecz rzetelnie
skonstruowane pojęcia. Nie mącą one w głowach, a wyznaczają warunki jasnego spojrzenia na społeczną rzeczywistość.
Pierre Bourdieu, Jean-Claude Passeron, "Reprodukcja", tłum. Elżbieta Neyman,
PWN, Warszawa 2006.
Michał Kozłowski
Recenzja ukazała się w polskiej edycji "Le Monde Diplomatique".