W miarę zwiększania się zapotrzebowania Stanów Zjednoczonych na ropę naftową, Afryka będzie coraz częściej areną zmagań stacjonujących w wielu krajach kontynentu wojsk amerykańskich i rozmaitych grup rebeliantów, głównie islamskich ekstremistów.

Obecnie import afrykańskiej ropy stanowi około 12 procent całkowitego zapotrzebowania Stanów Zjednoczonych. Przewiduje się jednak, że w ciągu 10-15 lat udział afrykańskiej ropy na amerykańskim rynku wzrośnie przynajmniej dwukrotnie.

W następstwie zamachów z 11 września 2001 i dwóch wojen prowadzonych przez Stany Zjednoczone na Bliskim Wschodzie, coraz więcej wskazuje na to, że jednym z głównych celów strategicznych administracji George'a W. Busha i ponadnarodowych firm naftowych jest zabezpieczenie ciągłości dostaw zwłaszcza ze złóż położonych w delcie Nigru, w Zatoce Gwinejskiej oraz pasie krajów od Mauretanii do Czadu.

Jedną z oznak rosnącego zaangażowania Stanów Zjednoczonych w tym regionie jest prawie dwukrotny wzrost środków przeznaczonych na Transsaharyjską Inicjatywę Antyterrorystyczną. Program ten - według Departamentu Obrony - ma służyć zapewnieniu bezpieczeństwa i stabilizacji w regionie. W 2005 Kongres przeznaczył na ten cel 16 milionów dolarów, natomiast w projekcie budżetu na ten rok kwota ta wyniesie 31 milionów dolarów. Według zapowiedzi administracji Busha, w projekcie budżetu na 2008 roku planowane jest przekazanie na ten cel 100 milionów dolarów rocznie przez kolejne pięć lat.

W ramach tej inicjatywy - która jest tylko jedną spośród dziesięciu umów i porozumień podpisanych między Stanami Zjednoczonymi a krajami Afryki bogatymi w ropę naftową - prowadzone są wspólne manewry amerykańskich sił specjalnych i wojsk Nigerii, Mauretanii i Czadu. W Ghanie stacjonują jednostki z Północnej Dakoty a w Maroku oddziały armii USA z Utah. W Ghanie, Gabonie i Senegalu stworzono Centra Współdziałania Wojskowego. Żołnierze Stanów Zjednoczonych uczestniczą także w licznych misjach humanitarnych w krajach Afryki północno-zachodniej.

Maya Rockeymoore, będąca członkiem zarządu waszyngtońskiego think-tanku TransAfrica Forum, uważa, że Stany Zjednoczone tworzą w Afryce system militarny używając do tego zagrożenia ze strony terrorystów. W rzeczywistości jednak celem administracji Busha jest ochrona złóż ropy nafotwej przez innymi światowymi mocarstwami, takimi jak Chiny, które również są zainteresowane afrykańską ropą.

Podobnie uważa John Pike, dyrektor GlobalSecurity.org, który twierdzi, że rosnące zaangażowanie militarne Stanów Zjednoczonych w Afryce jest po części budowaniem imperium a po części misją bezpieczeństwa. Jeżeli nas tam nie będzie, to kontolę nad tymi terenami obejmie ktoś inny, na przykład Chiny.