Cambon: Nieobecni wracają

[2006-10-21 14:34:32]

Siedemdziesiąt lat po wojskowym zamachu stanu generała Franco na Republikę Hiszpańską potomkowie zaginionych wyruszyli na ich poszukiwanie.

Kiedyś mówiono o nich tylko szeptem albo wcale, ostatnio stali się tematem numer jeden. Chodzi o setki tysięcy republikanów zaginionych podczas hiszpańskiej wojny domowej. Do niedawna krewni bali się szukać ich zwłok, za to zadanie wzięli się dziś wnukowie.

Rów jest wąski, niezbyt głęboki, o długości niespełna 10 metrów. Ułożono ich tak, aby zaoszczędzić miejsce – "na waleta". Niektórzy leżą na plecach z rozrzuconymi ramionami i nogami, inni na brzuchu, z twarzą zanurzoną w brunatno-czerwonym piasku Kastylii. Pięć kilometrów od miasta Lerma w pobliżu Burgos około czterdziestu doskonale zachowanych szkieletów wyłoniło się na światło dzienne po 70 latach zapomnienia. W tym zbiorowym grobie niedaleko góry Andaya spoczywają szczątki radnych miejskich, lekarzy, nauczycieli, prostych wieśniaków i robotników. Podejrzani o to, że są republikanami, sympatykami lewicy, komunistami czy anarchistami, zostali rozstrzelani przez frankistów między 25 sierpnia a 10 września 1936 roku. Podczas hiszpańskiej wojny domowej (1936-1939) tak jak oni zaginęło 30 tysięcy innych osób.

Siedemdziesiąt lat po wojskowym zamachu stanu generała Franco na Republikę Hiszpańską potomkowie zaginionych wyruszyli na ich poszukiwanie. Zaczęli otwierać zbiorowe groby z czasów wojny. Niektórzy pragną po prostu zapewnić swoim przodkom miejsce spoczynku godne tej nazwy, inni chcą przełamać pakt milczenia zawarty w latach 80. ubiegłego wieku w imię pokojowego przejścia do demokracji. Ten ruch walki z zapomnieniem zrodził się pod wpływem działań Stowarzyszenia na rzecz Odzyskania Pamięci Historycznej (ARMH), utworzonego przez dwóch wnuków pokonanych – Emilio Silvę et Santiago Maciasa. W marcu 2000 roku ten pierwszy odkrył miejsce pochówku swego dziadka i dwunastu innych mężczyzn zabitych w październiku 1936 roku. Z pomocą archeologów, prawników i ochotników po siedmiu miesiącach udało się ekshumować szczątki tych trzynastu osób.

To wydarzenie wywołało w Hiszpanii duże zainteresowanie. Setki potomków zaginionych również chcą wydobyć z zapomnienia swoich przodków i w tym celu starają się nawiązać kontakt ze stowarzyszeniem. Chodzi zwłaszcza o wnuków republikanów. To pokolenie, którego przedstawiciele w chwili śmierci caudillo (1976 rok) mieli zaledwie dziesięć lat, pozbawione jest kompleksów wobec frankistowskiej przeszłości. W odróżnieniu od swoich rodziców ci potomkowie ofiar frankizmu nie czują się zobowiązani do milczenia narzuconego przez ocalałych z wojny i domagają się satysfakcji moralnej na wzór argentyński. Pod ciężarem tych żądań, bez żadnej pomocy ze strony rządu, stowarzyszenie odnalazło około 700 zbiorowych grobów, otworzyło 75 z nich, ekshumowało i oddało rodzinom 585 ciał.

Ostatnim otwartym grobem jest właśnie ten w pobliżu góry Andaya. Pracując w palącym słońcu, piętnastka wolontariuszy przy pomocy dwóch archeologów i historyka z Uniwersytetu Kraju Basków 6 września tego roku wydobyła z piachu 41 szkieletów. Znaleźli przy nich metalowe przedmioty należące do rozstrzelanych: grzebień, kolczyki, klamrę do paska i zapalniczkę na naftę. "Wszystkie te przedmioty są cennymi wskazówkami do identyfikacji" – wyjaśnia Lourdes Herrasti, Baskijka, profesor historii. Ekipa naukowców dysponuje dostarczonymi przez potomków formularzami z opisem zaginionych, czasem zdjęciem.

Wszystko lub prawie wszystko może się przydać, aby nadać znalezionemu szkieletowi nazwisko: złamania kości, wzrost, waga, znaki szczególne... Tym razem tylko piętnaście rodzin z okolic Burgos złożyło formularze i to utrudnia identyfikację. "Wielu z bliskich zaginionych nie skontaktowało się z nami, bo nie wiedzą nawet, że ich ojciec czy wuj leży zakopany w dole trzy kilometry od nich" – ubolewa trzymający w ręku szczotkę archeolog Jimi. Za tydzień szkielety pojadą razem ze znalezionymi przy nich osobistymi przedmiotami do siedziby Uniwersytetu Kraju Basków w celu przeprowadzenia badań sądowych. Następnie zostaną przekazane rodzinom lub pogrzebane we wspólnym grobie pod pamiątkową tablicą.

Nieco wyżej stojący za symboliczną barierą młodzi ludzie i osoby starsze uważnie obserwują mrówczą pracę archeologów. "Wciąż nie mogę uwierzyć, że tak blisko mojego domu znalazła się zbiorowa mogiła jak te groby spotykane w Iraku" – mówi wzburzony Raul, 17-latek, który przyjechał na motorowerze. Obok niego zatrzymali się dwaj rowerzyści emeryci. 74-letni Ampelio Anton czuje, jak serce skacze mu w piersi, kiedy Lourdes zwraca się do niego. "Mówił mi pan, że on kolekcjonował markowe zegarki, właśnie znalazłam taki na piersiach numeru 12". Ampelio zbliża się nieśmiało do dołu i bierze w rękę pokryty rdzą kieszonkowy zegarek. "Nazwisko jest zatarte, ale być może to jego. Jestem taki wzruszony" – mamrocze, a jego niebieskie oczy wypełniają się łzami.

Zawsze wiedział, że ojciec został rozstrzelany na tym polu na początku wojny domowej. "Wszyscy tutaj o tym wiedzieli, ale nigdy nikt nie chciał ich odgrzebać ani nawet o tym mówić" – wyjaśnia. W tym zakątku na kastylijskiej wsi wciąż jeszcze panuje przytłaczająca cisza. Konserwator z Lermy nie chce nic wiedzieć o otwieraniu zbiorowego grobu, niewielu mieszkańców otwarcie się tym interesuje. "To należy do przeszłości, nie trzeba drażnić duchów" – mówi zagadnięta mieszkanka miasta.

"Miałem cztery lata, kiedy tata został zabrany do więzienia w Lermie, a potem zastrzelony jak pies na tym polu" – oburza się na obojętność niektórych Ampelio. Podobnie jak jego ojciec, żadna z 40 osób zabitych tego dnia nie była żołnierzem. W odróżnieniu od Madrytu czy Aragonii, w pobliżu Burgos nie toczyły się żadne walki – od początku wojny ten region poparł frankistów. "Mój ojciec nie był ważną osobą, lecz zwykłym cieślą. Miał swoje poglądy i to wszystko". Matka Ampelia nie zniosła atmosfery społecznego potępienia i zmarła trzy lata po stracie męża. "Moja siostra i ja przez czterdzieści lat dyktatury żyliśmy odrzuceni, we wstydzie z powodu rozstrzelanego ojca". Siedemdziesiąt lat po tej śmierci (prawie co do dnia) Ampelio nie myśli o pomszczeniu zbrodni popełnionej na ojcu. "Chcę go tylko dotknąć, pogładzić, a potem godnie pochować" – mówi.

Diane Cambon


Tekst pochodzi z francuskiego dziennika "Le Figaro".

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


28 listopada:

1820 - W Wuppertalu urodził się Fryderyk Engels.

1893 - Nowozelandki jako drugie w świecie - po mieszkankach stanu Wyoming (USA) - mogły zagłosować w wyborach.

1905 - W Irlandii powstała partia Sinn Féin.

1918 - Strajk 12 tys. robotników miejskich w Warszawie; żądania podwyżki płac oraz zwiększenia przydziałów żywności.

1918 - Dekretem Tymczasowego Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego kobiety w Polsce uzyskały prawa wyborcze.

1942 - Oddział Gwardii Ludowej rozbił obóz pracy przymusowej w Zakrzówku koło Iłży i uwolnił ponad 100 więźniów.

1942 - W Warszawie został zamordowany w niewyjaśnionych okolicznościach I sekretarz KC PPR Marceli Nowotko.

2009 - Urzędujący prezydent Namibii Hifikepunye Pohamba (SWAPO) został wybrany na II kadencję, zdobywając ponad 75% poparcia.

2016 - Duško Marković z socjaldemokratycznej DPS został premierem Czarnogóry.


?
Lewica.pl na Facebooku