Ostolski: Festiwal pustych gestów

[2006-12-04 15:22:43]

Katastrofa w kopalni "Halemba" wywołała natychmiastową reakcję polskich władz. Premier zapowiedział pomoc materialną dla rodzin poszkodowanych, prezydent - ogłoszenie wkrótce żałoby narodowej, a także zaostrzenie przepisów BHP i Kodeksu Pracy oraz pomoc dla ofiar i ich rodzin, minister pracy i polityki społecznej - zasiłki pogrzebowe i inne. Ponadto specjalna komisja bada przyczyny katastrofy, prezydent zamówił mszę w intencji ofiar, a partie polityczne - również opozycyjne - wstrzymały lub ograniczyły (zresztą i tak dość niemrawą) kampanię wyborczą.

Mamy tu IV RP w całej, by tak rzec, okazałości. Niczego tu nie brakuje: jest i msza św., i speckomisja, i nawet żałoba narodowa. Jest mowa o zaostrzaniu przepisów. I przede wszystkim - obiecuje się pieniądze, pomoc materialną, zasiłki... W systemie politycznym, w którym wartość życia ludzkiego ustępuje wobec wartości zysku, naturalne wydaje się, że także śmierć ma przede wszystkim swoją cenę. Pieniądz i rytualne gesty - to jedyna odpowiedź rządzących na sytuację, która obnaża - nie po raz pierwszy przecież - logikę polskiej "transformacji".

W tym wszystkim nieobecne jest jedno: odpowiedź ściśle polityczna na katastrofę, która możliwa była w określonych politycznych warunkach.

"Praca znajduje się pod ochroną Rzeczypospolitej Polskiej" - czytamy w Konstytucji z 1997 roku (art. 24). - "Państwo sprawuje nadzór nad warunkami wykonywania pracy". Tylko tyle i aż tyle... Zapis ten, podobnie jak wiele innych gwarantowanych przez Konstytucję praw pracowniczych i socjalnych, jest po większej części pustą deklaracją. Nie tylko nie stworzono obiecywanej przez Konstytucję (art. 20) "społecznej gospodarki rynkowej", ale z każdym rokiem coraz bardziej się od tego modelu oddalamy. Kolejne rządzące Polską ekipy dbają o to, by ten stan rzeczy utrzymać. A PiS - który zamierza w swoim projekcie konstytucji prawa pracownicze w ogóle skasować - stawia tylko kropkę nad i.

W kwestii praw pracowniczych panuje w gruncie rzeczy zgoda między największymi siłami na polskiej scenie politycznej.

Przypomnijmy: w ubiegłym roku w Parlamencie Europejskim trwała debata nad dyrektywą usługową (dyrektywą Bolkesteina). Związki zawodowe, lewica i Zieloni z całej Europy zgodnie protestowali przeciw narzucaniu Europejkom i Europejczykom ślepej logiki rynku kosztem praw pracowniczych, konsumenckich i ekologicznych. Dyrektywa ta między innymi de facto pozbawiłaby państwa Unii Europejskiej możliwości nadzoru nad warunkami pracy. W tym czasie w Polsce wszystkie główne partie i środowiska opiniotwórcze bez zastrzeżeń popierały dyrektywę Bolkesteina. Protesty europejskiej lewicy - jeśli w ogóle je dostrzegano - kwitowano najwyżej niewyrafinowanym sarkazmem. "Gazeta Wyborcza" pisała, że "festiwal rozwadniania dyrektywy usługowej trwa w najlepsze". Z takich sformułowań trudno byłoby się domyślić, że mowa o jednym z najpoważniejszych politycznych sporów, decydujących o przyszłości i kształcie europejskiego projektu.

Dziś prezydent zapowiada zaostrzenie prawa pracy. Ale główny problem z prawem pracy nie polega na tym, że jest ono nie dość "ostre". Cóż z tego, że przepisy będą surowsze, skoro tak niewiele się robi, aby wymusić ich przestrzeganie? Problemem jest słabość państwa, wycofującego się z odpowiedzialności za kontrolowanie ślepych sił rynku. Problemem jest powszechne łamanie praw związkowych. Problemem jest przemilczanie przez mainstreamowe media większości robotniczych protestów (czy śledząc medialny obraz rzeczywistości domyślilibyśmy się, że w roku 2005 było ich w Polsce najwięcej od kilkunastu lat?). Jednym słowem - nasz problem to nie tyle brak formalnych praw pracowniczych, co słabość, nieobecność, lub brak zainteresowania ze strony instytucji, które winny gwarantować ich realizację.

Tymczasem mamy metan, żałobę narodową, komisję specjalną, zasiłki pogrzebowe, mszę św., tragedię, wstrzymanie kampanii wyborczej... Wszystko to sprawia wrażenie, jakby miało zaprzeczyć temu, że katastrofa w kopalni "Halemba" ma przede wszystkim znaczenie polityczne. Jak gdyby chodziło o zatuszowanie faktu, że ta katastrofa nie jest jakimś przypadkowym wydarzeniem, lecz wynika ze strukturalnej słabości polskiego prawa i z wdrażanego tu od lat neoliberalnego modelu gospodarki.

Msze św. i zasiłki nie zastąpią praw pracowniczych. Dziś nie potrzebujemy w Polsce żałoby. Potrzebujemy buntu.

Adam Ostolski


Tekst ukazał się na stronie www.krytykapolityczna.pl.

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


19 kwietnia:

1539 - Na Małym Rynku w Krakowie została spalona na stosie pod zarzutem apostazji 79-letnia Katarzyna Weiglowa.

1882 - W Downe zmarł Karol Darwin, angielski biolog, twórca teorii ewolucji.

1937 - W Meksyku katoliccy powstańcy Cristero napadli, a następnie oblali benzyną i podpalili pociąg mający przewozić pieniądze, w wyniku czego zginęło 51 osób.

1943 - Wybuchło powstanie w getcie warszawskim.

1960 - Powstała najważniejsza namibijska organizacja narodowowyzwoleńcza, lewicowa SWAPO.

1961 - Klęską zakończyła się inwazja uzbrojonych i wspieranych przez CIA sił emigrantów kubańskich w Zatoce Świń.

1975 - Z radzieckiego kosmodromu Kapustin Jar został wystrzelony pierwszy indyjski sztuczny satelita Ariabhata.

1993 - W Soweto odbył się pogrzeb zamordowanego lidera Komunistycznej Partii RPA Chrisa Haniego.

1995 - W Oklahoma City w USA miał miejsce zamach bombowy zorganizowany przez prawicowych ekstremistów. Zginęło 168 osób, ponad 680 zostało rannych.

2011 - Fidel Castro zrezygnował z funkcji pierwszego sekretarza Komunistycznej Partii Kuby na rzecz swego brata prezydenta Raúla Castro.

2013 - Nicolás Maduro został zaprzysiężony na urząd prezydenta Wenezueli.


?
Lewica.pl na Facebooku