P. Szumlewicz: Bieda i obojętność
[2007-01-09 18:45:15]
Tegoroczny raport szczególną uwagę przywiązuje do braku dostępu do pitnej wody znacznej części ludzkości (stąd jego podtytuł: "Więcej niż niedobór: władza, ubóstwo i globalny kryzys wodny"). Jak sugerują eksperci ONZ, w krajach rozwijających się zanieczyszczona woda jest większym zagrożeniem dla bezpieczeństwa społecznego niż konflikty zbrojne. Autorzy wskazują, że obecnie 1,1 mld ludzi nie ma dostępu do wody pitnej, a 2,6 mld nie ma możliwości korzystania z podstawowych urządzeń sanitarnych. Pomimo stopniowej poprawy, sytuacja w dużej części świata jest nadal dramatyczna. Brak wody i urządzeń sanitarnych sprzyja zaś wielu chorobom i pogłębia wykluczenie społeczno-ekonomiczne setek milionów ludzi i całych regionów. Autorzy raportu alarmują, że rocznie z powodu biegunki umiera 1,8 miliona dzieci, a ich śmierci można byłoby zapobiec poprzez zapewnienie im dostępu do wody pitnej i toalet. Dzieci tracą 443 miliony dni nauki z powodu chorób przenoszonych przez brudną wodę. Prawie połowa mieszkańców krajów rozwijających się cierpi z powodu problemów zdrowotnych, związanych z brakiem dostępu do czystej wody oraz urządzeń sanitarnych. Na kryzysie wodno-sanitarnym traci również światowa gospodarka. Szacunkowo kraje Afryki na południe od Sahary tracą rocznie 5 proc. PKB przez brak powszechnego dostępu do wody pitnej. W Afryce w ostatnich latach w 9 państwach średnia wieku spadła poniżej 40 lat i w błyskawicznym tempie rośnie liczba zachorowań na AIDS. Z raportów ONZ wynika, że lata 90-te były pierwszą dekadą od czasów wojny, w której nastąpiło pogorszenie jakości życia w 20 krajach świata, a w ponad 50 państwach spadł realny dochód na głowę. W wielu krajach afrykańskich konsumpcja jest dzisiaj mniejsza niż w latach 70-tych i nic nie wskazuje, aby ta sytuacja się poprawiała. Niestety globalny kryzys jakości życia, którego przejawem jest kryzys wodny, nie zmobilizował krajów bogatych i międzynarodowych instytucji do podjęcia działań zapobiegawczych. Same deklaracje nie są w stanie pomóc setkom milionów biedaków i zagwarantować im dostępu do podstawowych dóbr i usług. Kolejne obietnice i projekty w świetle faktów stanowią tylko dowody hipokryzji polityków bogatych państw, ponieważ stopień pomocy najbardziej rozwiniętych krajów dla biednych regionów wciąż jest bardzo niewielki. W 1970 roku najbogatsze państwa zobowiązały się do przekazywania 0,7 proc. swojego dochodu narodowego na pomoc krajom rozwijającym się. Niestety jednak ponad 30 lat później żadne z państw G-8 nie wywiązuje się z tej deklaracji. Zgodnie z ostatnimi danymi jedynie 4 kraje Unii Europejskiej spełniają założenia porozumienia z 1970 roku (Luksemburg, Szwecja, Holandia i Dania) i nic nie wskazuje na to, aby ta sytuacja miała się prędko zmienić. Władze krajów bogatych nie zwracają uwagi na masowy głód i brak wody pitnej w państwach biednych. Zdaniem ekspertów do 2015 roku 45 milionów dzieci więcej umrze z tego powodu, że kraje bogate nie realizują swoich obietnic sprzed 35 lat. Przywódcy bogatych państw i przedstawiciele mediów nie informują społeczeństwa o masowej nędzy, która panuje na świecie (w tym w naszym kraju). Medialna propaganda wmawiała nam, że śmierć 3 tysięcy nowojorczyków 11 września 2001 roku była największą tragedią od czasów II wojny światowej, gdy tymczasem tego samego dnia zmarło z głodu ponad 10 tysięcy dzieci. Najpotężniejsze mocarstwo świata, Stany Zjednoczone, w 2005 r. na pomoc rozwojową przeznaczyło 27,5 mld dolarów (0,22 proc. dochodu narodowego), czyli ponad 15 razy mniej niż co roku wydaje na zbrojenia. Rząd amerykański jednak bezczelnie odmawia zmiany swojej polityki, walkę z ubóstwem zastępując wojnami z kolejnymi "osiami zła". Dlatego też władze USA dzisiaj same przyznają, że ich pomoc zagraniczna nie osiągnie poziomu 0,7 proc. dochodu narodowego co najmniej do 2040 roku. Autorzy "Raportu o Rozwoju Społecznym 2006" przedstawili kilka postulatów, które powinny zostać prędko zrealizowane, aby zmieniła się dzisiejsza, dramatyczna sytuacja na świecie. Ich zdaniem dostarczenie czystej wody, usuwanie ścieków oraz zapewnienie dostępu do urządzeń sanitarnych to trzy fundamenty stabilnego, długotrwałego postępu społecznego na całym świecie. Eksperci ONZ apelują, aby każdy człowiek miał dostęp do przynajmniej 20 litrów czystej wody dziennie i aby ubodzy otrzymywali ją bezpłatnie. Według raportu, mieszkaniec Wielkiej Brytanii czy USA średnio zużywa 50 litrów wody dziennie tylko do spłukiwania toalet. Tymczasem najbiedniejsi, w celu zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych, zużywają 5 litrów wody dziennie i, co gorsza, jest to najczęściej woda niezdatna do spożycia. Raport wzywa też rządy wszystkich państw świata do uchwalenia ustaw, będących gwarantem realizacji prawa człowieka do czystej wody. W ocenie autorów raportu rządy powinny przeznaczyć przynajmniej jeden procent PKB w celu zapewnienia równego dostępu do wody i urządzeń sanitarnych. Obecnie wydatki państwowe w tym zakresie średnio nie przekracza 0,5 proc. PKB, czyli znacznie mniej niż większość krajów wydaje na cele wojskowe. Przykładowo w Pakistanie budżet wojskowy jest 47 razy większy od budżetu wodno-sanitarnego. Co gorsza, czysta woda jest znacznie droższa w regionach biednych niż bogatych. I to tak relatywnie, jak i realnie. Najbiedniejsze rodziny w Salwadorze, na Jamajce czy w Nikaragui średnio wydają ponad 10 proc. swojego dochodu na wodę, a tymczasem w Wielkiej Brytanii wydatki na wodę w wysokości 3 proc. dochodu rodziny są uznawane za obciążające. Z drugiej strony mieszkańcy slumsów płacą kilkukrotnie więcej za litr wody niż bogaci mieszkańcy miast. W najbiedniejszych dzielnicach Manili za wodę trzeba zapłacić o 5-10 razy więcej na osobę niż w Londynie czy Paryżu. W ten sposób możliwość korzystania z czystej wody, która dla mieszkańców krajów rozwiniętych jest czymś oczywistym, dla obywateli państw biednych staje się niedostępnym luksusem. Brak dostępu do czystej wody zazwyczaj wiąże się ze skrajną nędzą. Jedna trzecia osób nie mających dostępu do wody pitnej żyje poniżej progu bezwzględnego ubóstwa. Dwie piąte najbiedniejszych rodzin nie ma dostępu do urządzeń sanitarnych. Trudno wskazać, co jest przyczyną, a co skutkiem tego stanu rzeczy, niewątpliwie jednak istnieje ścisły związek między niskimi dochodami a brakiem dostępu do wody oraz urządzeń sanitarnych. Całościowa polityka walki z biedą i wykluczeniem społecznym z całą pewnością powinna więc skupić się między innymi na zapewnieniu wszystkim ludziom dostępu do wody pitnej. Autorzy "Human Development Report 2006" oceniają, że całkowity koszt realizacji Milenijnego Celu dotyczącego dostępu do wody i urządzeń sanitarnych, rozumiany zarówno w perspektywie krajowej, jak i międzynarodowej, wyniósłby około 10 miliardów USD rocznie. Choć może się to wydawać spora kwota, stanowi ona równowartość środków, jakie świat przeznacza na zbrojenia w ciągu 5 dni albo połowę rocznych wydatków na wodę mineralną w najbogatszych krajach świata. Jak podają autorzy raportu, korzyści dla rozwoju społecznego wynikające z inwestycji w wodę pitną byłyby ogromne. Realizacja celu pozwoliłaby ocalić życie miliona dzieci w ciągu następnych dziesięciu lat oraz przynieść zysk w wysokości 38 miliardów USD rocznie. Zyski dla krajów Afryki na południe od Sahary sięgnęłyby niemal 15 miliardów USD, co stanowi 60 proc. pomocy zagranicznej otrzymanej przez nie w 2003 roku. Czy zalecenia ONZ mogą zostać w najbliższym czasie zrealizowane? Poziom krzywdy i cierpienia na świecie nie zmniejszy się od wygłaszania pustych deklaracji i ogólnikowych frazesów. Potrzebna jest radykalna transformacja globalnej gospodarki. Doświadczenie pokazuje jednak, że aby tak się stało, musiałoby dojść do zmiany istniejącego układu sił politycznych. Kraje rozwinięte, może poza skandynawskimi welfare states, nigdy dobrowolnie nie podzielą się swoim bogactwem. Dlatego negatywne trendy będą mogły zostać zatrzymane dopiero wtedy, kiedy biedne regiony zaczną się jednoczyć i wspólnie walczyć o swoje prawa. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
22 listopada:
1819 - W Nuneaton urodziła się George Eliot, właśc. Mary Ann Evans, angielska pisarka należąca do czołowych twórczyń epoki wiktoriańskiej.
1869 - W Paryżu urodził się André Gide, pisarz francuski. Autor m.in. "Lochów Watykanu". Laureat Nagrody Nobla w 1947 r.
1908 - W Łodzi urodził się Szymon Charnam pseud. Szajek, czołowy działacz Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Zastrzelony podczas przemówienia do robotników fabryki Bidermana.
1942 - W Radomiu grupa wypadowa GL dokonała akcji odwetowej na niemieckie kino Apollo.
1944 - Grupa bojowa Armii Ludowej okręgu Bielsko wykoleiła pociąg towarowy na stacji w Gliwicach.
1967 - Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła rezolucję wzywającą Izrael do wycofania się z okupowanych ziem palestyńskich.
2006 - W Warszawie zmarł Lucjan Motyka, działacz OMTUR i PPS.
?