Kozek: McCarthyzm zastopowany

[2007-05-16 15:18:34]

Obiektywy wszelkich mediów skupiły się w piątek 11 maja w jednym miejscu - siedzibie Trybunału Konstytucyjnego. Jedenastu sprawiedliwych po długim opóźnieniu i zażartej dyskusji podczas obrad wyszło do kamer niczym drużyna Leo Beenhakkera. Przetrzebiona przez wypowiedzi posła Prawa i Sprawiedliwości, Arkadiusza Mularczyka, który oskarżył dwójkę sędziów o agenturalną przeszłość. Wydała wyrok. Miażdżący. Lustracja w wydaniu PiSu okazała się być nie tylko farsą, ale wręcz bezprawiem. Okazało się, że nie można zmuszać do niej dziennikarzy, szefów mediów i innych niż rektorzy pracowników wyższych uczelni. Obywatelski sprzeciw niektórych spośród środowisk przeznaczonych do prześwietlenia okazał się być uzasadniony. Po raz pierwszy pojawia się realna szansa na to, by po 18 latach od upadku komunizmu skończyć z koszmarem teczek. Czy po raz kolejny zmarnujemy taką okazję?

Stosunek do PRLu ukonstytuował w dużej mierze współczesną scenę polityczną. Mimo, iż obecnie wpływ tego, kto był po której stronie w momencie przemian ustrojowych spada, nadal odgrywa on pewną rolę. Póki wywodząca się z PZPRu lewica głównego nurtu jest słaba, zapomina się o nim, na dodatek teraz prawica ma w ręku świeższe wspomnienia z afer korupcyjnych z lat 2001-2005. Na samym początku zmian istniała szansa na to, że "przeszłość oddzielimy grubą kreską", jak deklarował Tadeusz Mazowiecki. Dekompozycja obozu solidarnościowego i chęć odróżnienia się od pączkujących ugrupowań po prawej stronie sceny politycznej dała grunt pod chęć rozliczeń. Raport Macierewicza skończył się upadkiem rządu Jana Olszewskiego. W końcu, po wielu debatach, utarł się model, który wydawał się rozsądny - oto akta zasadniczo są niejawne, oświadczenia o współpracy lub jej braku mieli podpisywać kandydaci do urzędów, a ich prawdziwość weryfikował Sąd Lustracyjny. Idylla skończyła się, gdy ówczesny dziennikarz "Rzeczpospolitej", Bronisław Wildstein, opublikował w Internecie listę rzekomych współpracowników SB. Tak naprawdę było w niej wszystko - agenci, kandydaci, ci, którzy odmówili, ale mało kto się tym przejął.

Karuzela ruszyła na dobre wraz ze zmianą warty i nadejściem rządów partii braci Kaczyńskich. Pomógł im w tym Instytut Pamięci Narodowej, który również doczekał się nowego kierownictwa. Starającego się ważyć emocje profesora Leona Kieresa zastąpił Janusz Kurtyka, za którym ciągnęły się podejrzenia, że jego ludzie "utopili" kontrolowanym wyciekiem kandydaturę Andrzeja Przewoźnika. Od tego czasu co jakiś czas media informowały nas o tym, kto ze znanych i cenionych obywatelek i obywateli był agentem. Karuzela ruszyła na dobre - aktorzy, dziennikarze, biznesmeni, nie było litości. Co chwila decydowano się na zmiany ustawy lustracyjnej, idące w kierunku utrudniającym oskarżonym o agenturalna przeszłość wybronienie się ze stawianych zarzutów. Konieczność składania oświadczeń zaczęła ogarniać coraz to nowe grupy zawodowe. Sam proces zaczął przypominać inkwizycję, przed którą nie dało się skutecznie obronić nawet w wypadku niewinności. Zdumiewała pewność siebie Jarosława Kaczyńskiego, który prezentował swoją teczkę wskazując, co jest w niej sfałszowane, przy jednoczesnym uznaniu za prawdziwe wszelkich zapisów innych postaci życia publicznego. Media nawet się nie zająknęły na ten temat.

Ocena Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej była, jest i będzie niejednoznaczna. Obecne tendencje do malowania jej wyłącznie w ciemnych barwach mają tyle wspólnego z rzeczywistością, co obietnica zbudowania 3 milionów mieszkań. 45 lat tej półsuwerennej państwowości zrównywane jest z III Rzeszą, brakuje jeszcze tylko odkrycia tajnych krematoriów. Tak naprawdę był to okres zarówno społecznego awansu, jak i łamania życiorysów, ograniczania wolności obywatelskich i wielkiej odbudowy powojennych zniszczeń. Kodyfikacji prawa, która nie udała się w tak idealizowanej II RP, i jednocześnie działań zupełnie z nim niezgodnych. Kopalni Wujek i Nowej Huty. Ekologicznej dewastacji i kulturalnego rozkwitu. Te wszystkie fakty nie wykluczają się, ale razem tworzą obraz kraju, w którym trzeba było żyć. W 2005 roku Lech Kaczyński, ubiegając się o urząd prezydenta, cynicznie wykorzystał w wywiadzie prasowym nostalgię starszych ludzi za okresem socjalnego bezpieczeństwa, by już w 2 lata nazwać socjalizm "ustrojem hołoty dla hołoty". Zapędy dekomunizacyjne każą IPNowi i jego medialnym poplecznikom dekomunizować ulice, chcąc zabrać je Armii Ludowej (bo wcale nie walczyli z Niemcami o oswobodzenie własnego kraju) czy Ludwikowi Waryńskiemu, który jawi się im jako niebezpieczny komunista, a nie niestrudzony bojownik o prawa pracownicze. Chęć zniszczenia do spodu jakiejkolwiek symboliki, która jest im obca, przeraża. Zakłamywanie historii, które występowało w PRLu, chce się zastąpić fałszerstwami IV RP, czego symbolem staje się tatrzański "bohater" - "Ogień". W tych ciężkich czasach nie może być odcieni szarości - liczy się już tylko czerń i biel, my i oni.

Tworzenie takich linii podziału daje szansę lewicy na wyraźne samookreślenie. Wyrok Trybunału z kolei otwiera furtkę do tego, by raz na zawsze skończyć z tym koszmarem. Jest ku temu jedyna słuszna w tym momencie droga - odtajnić akta. Tak zwane "dane wrażliwe" oddzielić i spalić, jak to zrobiono w Grecji po rządach pułkowników. Reszta niech krąży, wejdzie do publicznego krwiobiegu, przeżyjemy parę tygodni szoku, niedowierzania i innych tego typu odczuć, ale potem stanie się to odległym, niemiłym wspomnieniem. Musimy przez to przejść, by już nigdy nie stosowano lustracji jako tematu zastępczego. Chcę w końcu poważnej, publicznej debaty bez teczek, a poświęconej edukacji, służbie zdrowia, kwestiom europejskim, modelowi państwa - póki co demony przeszłości skutecznie umożliwiają PiSowi odwrócenie uwagi od własnych braków w innych dziedzinach. Już teraz kombinują, jak nie odtajniać wszystkiego, myśląc o wykrojeniu z ustawy sprzecznych z Konstytucją fragmentów i jej uratowaniu. Chyba na to za późno. Za oczyszczeniem do spodu są, wedle pierwszych doniesień, PO, SLD, SO i LPR. To wystarczy do zmian - mimo, że ugrupowania te różnią się co do szczegółów (Platforma chce ujawniać także "dane wrażliwe"), to jednak wskazuje to na to, że lawina ruszyła i liczę na to, że nawet bracia Kaczyńscy nie zdołają jej powstrzymać. Panie i Panowie, przedstawienie czas kończyć!

Bartłomiej Kozek


Autor jest twórcą bloga "Ławka Rezerwowych" (http://lawkarezerwowych.blox.pl/).

drukuj poleć znajomym poprzedni tekst następny tekst zobacz komentarze


lewica.pl w telefonie

Czytaj nasze teksty za pośrednictwem aplikacji LewicaPL dla Androida:



Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
Kraków
Socialists/communists in Krakow?
Krakow
Poszukuję
Partia lewicowa na symulatorze politycznym
Discord
Teraz
Historia Czerwona
Discord Sejm RP
Polska
Teraz
Szukam książki
Poszukuję książek
"PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
Lca

Więcej ogłoszeń...


23 listopada:

1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".

1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.

1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.

1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.

1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.

1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.

1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.

1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.

2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.


?
Lewica.pl na Facebooku