Jednak jeśli przyjmiemy, że seksualność to wyłącznie sprawa „prywatna”, niewidoczne pozostaną tak istotne dla lewicy kwestie jak utowarowienie ciała czy silne uwikłanie go w relacje władzy. Twierdzenie, że związki intymne mają niewiele wspólnego z kształtem społeczeństwa, w jakim jednostki żyją, naturalizuje relacje oparte na przemocy i usuwa z pola widzenia towarzyszące im praktyki wykluczeń.
Kwestie te, nieobecne w dyskursie panującym podejmuje Anthony Giddens w książce "Przemiany intymności", analizując relacje seksualne w społeczeństwach Zachodu. Pokazuje, że seksualność nie jest sprawą prywatną, oraz że przemiany zachodzące w sferze publicznej wpływają na relacje intymne. Nie można opisać całej złożoności relacji związanych z seksualnością bez uwzględnienia obecnych w społeczeństwie dyskursów miłości, kulturowej konstrukcji płci, obecności patriarchatu czy innych struktur dominacji, np. neoliberalnego modelu gospodarki. Giddens przyjmuje więc szeroką perspektywę, od związków partnerskich, przez analizę kodów kulturowych, skutki emancypacji kobiet oraz problemy seksualne obydwu płci związane ze strukturą męskiej dominacji, po konsekwencje demokratyzacji sfery prywatnej oraz związki między seksualnością i polityką.
"Przemiany intymności" to portret współczesnych społeczeństw Zachodu, gdzie ideałem przestaje być małżeństwo, a stają się nim związki partnerskie, zarówno hetero-, jak i homoseksualne. Opierają się one na „czystej relacji”, co znaczy, że „jednostki wchodzą w związek dla niego samego, czyli dla tego, co każda z nic może wynieść z trwałej więzi z drugą osobą, i trwa tylko dotąd, dokąd obie strony czerpią z niej dość satysfakcji, by chcieć ją utrzymać” (s. 75). Upowszechnienie się czystej relacji miało skutki emancypacyjne, zwłaszcza dla kobiet, którym pozwoliły one na swobodniejszy wybór partnera czy partnerki życiowej. Często to właśnie kobiety i homoseksualiści są „pionierami – pierwszymi, którzy podejmują codzienne eksperymenty” (s. 163) w dziedzinie relacji intymnych i prób tworzenia alternatywnych rodzajów związków, np. takich jak partnerskie związki nieoparte na płciowym podziale ról, czy wspólnoty, gdzie opiekę nad dziećmi sprawują nie tylko rodzice, ale też mieszkający z nimi inni dorośli.
Jednak to rozluźnienie norm i zakwestionowanie małżeństwa jako jedynego obowiązującego typu związku może powodować wiele napięć, z którymi muszą się zmagać jednostki. Brak nowych wyraźnych wzorców męskości i kobiecości, innych niż te z dawnego modelu małżeństwa opartego na męskiej dominacji, sprawia, że niejednokrotnie dziewczęta i chłopcy oceniają siebie nawzajem w odniesieniu do takich wartości jak kobieca „cnotliwość” i „gospodarność”, czy pozytywnie wartościowane męskie podboje erotyczne, wczesne inicjacje seksualne albo rycerskość. Zdaniem Giddensa dzieje się tak dlatego, że mężczyźni i kobiety odnoszą się do odmiennych narracji miłosnych, więc niezbędnym krokiem do emancypacji musi być przeformułowanie tych narracji przez obydwie płci. Dlatego według Giddensa potrzebna jest dekonstrukcja charakteru więzi między partnerami i budowanie nowej etyki dnia codziennego. Autor proponuje jednak nie zmianę społeczną, na przykład przez wspieranie wspólnot umożliwiających jednostkom realizowanie ideałów dobrego życia, ale jedynie zmianę własnej narracji tożsamościowej za pomocą narzędzi podsuwanych przez dyskurs terapeutyczny.
Wskazanie na zbawienną rolę terapii może zawieść czytelniczki i czytelników oczekujących pogłębionej analizy konkretnych przemian społecznych, które przyczyniły się do powstania obecnego kształtu relacji intymnych. Giddens pisze między innymi o kontekście „zmian społecznych, z którymi muszą się zmagać jednostki”, o „refleksyjności instytucjonalnej”, o „rozwoju epoki nowoczesnej”, czy o relacjach między typem związków między ludźmi i systemem gospodarczym zauważając, że mężczyźni „w małżeństwie i rodzinie szukali przede wszystkim wytchnienia od napięć, na jakie narażał je indywidualizm gospodarczy”. Niestety wątków tych nie rozwija.
Co więcej, nie zauważa jak silnie postulowana przez niego „czysta relacja” jest uwikłana w neoliberalne mechanizmy rynkowe. W tego typu relacje wpisany jest mechanizm wymiany partnera lub partnerki w momencie, gdy związek przestanie być w pełni satysfakcjonujący dla którejkolwiek ze stron. Nacisk na „wyjątkowość” i „niepowtarzalność” powoduje poczucie wiecznego niedosytu i chęć wymiany obecnego modelu na lepszy. Upodabnia to poszukiwanie partnera lub partnerki do procesu nigdy niekończącej się konsumpcji, gdzie jedne towary zastępowane są przez inne, które mają coraz to lepiej zaspokajać nasze pragnienia.
„Czysta relacja”, związek dwojga ludzi wykorzenionych z jakichkolwiek relacji społecznych, okazuje się jaskrawym przeciwieństwem wartości wspólnotowych, takich jak odpowiedzialność i troska o innych ludzi, jest oderwana od zarówno od środowiska ludzkiego, jak i przyrodniczego. Może również stanowić zagrożenie dla demokracji, skupiając uwagę jednostki na oderwanym od sfery polityki własnym projekcie tożsamościowym. Uzależnia ona jednostki od pogoni za „wyjątkowością” silniej wiążąc je z ofertami rynkowymi niż z innymi ludźmi i na powrót wtłacza relacje intymne w sferę prywatną, gdzie wyzwolone od zewnętrznych uwarunkowań jednostki, będące ekspertami od relacji, dokonują wolnych wyborów. Ponadto, elastyczność, jedna podstawowych cech „czystej relacji”, uczy jednostki, że niepewność nie tylko jest czymś normalnym, ale również jest pożądana i ma na celu polepszenie ich sytuacji życiowych. W ten sposób „czysta relacja”, traktowana jako powszechny oraz pożądany model związku, wspiera takie neoliberalne rozwiązania jak całkowicie elastyczny kodeks pracy, niepewność zatrudnienia oraz konieczność zwolnień i związane z tym zagrożenie ciągłym zmienianiem pracy.
Choć Giddens wskazuje na wzajemne związki między strukturą społeczną a życiem jednostki, w końcu jednak porzuca tę pierwszą, aby skupić się na relacji jednostki do samej siebie i umiejętnościach, jakie powinna ona zdobyć, aby stworzyć udany związek. Pisze, że „dążenie do równości jest tak samo kluczowym aspektem budowania intymności jak umiejętność komunikacji” (s. 178), ale nie zastanawia się, jakie warunki musiałaby zostać spełnione, aby postulowana równość mogła się pojawić. Wymienia tylko hasła: zapewnić wszystkim jednostkom autonomią (co rozumie jako zapewnienie im wolności wyboru i równości wyboru własnego życia), wzmocnić demokrację itp. Nie zastanawia się też, jakie czynniki powodują obecne nierówności (np. nierówny dostęp do kapitału społecznego, ekonomicznego, socjalizacja do kultury patriarchalnej, żeby podsunąć tylko kilka). Tak samo z analizą różnego rodzaju uzależnień seksualnych, przemocą w rodzinie, zarówno fizyczną, jak i psychiczną, z którymi ofiary muszą radzić sobie same (ewentualnie przy pomocy terapeuty).
Tam, gdzie można by oczekiwać szczegółowej krytyki kształtu struktury społecznej i systemu gospodarczego, otrzymujemy opis różnego rodzaju indywidualnych terapii oraz ogólne wezwanie do demokratyzacji i dyskusji, w której „siła argumentów będzie się przekładała na podejmowane decyzje (w tym najistotniejsze decyzje polityczne)” (s. 220). Sprawia to, że chociaż Giddens dokonuje właściwego wstępnego rozpoznania problematyki związanej z intymnością, to zatrzymuje się w pół drogi, zostawiając czytelniczki i czytelników z mnóstwem pytań i wątpliwości co do trafności analizy związków między intymnością a relacjami społecznymi.
Analiza Giddensa dotyczy jedynie kulturowej strony przemian intymności, całkowicie pomijając ich uwikłanie w reguły systemu neoliberalnego. Zaś proponowana polityka płci może być do pewnego stopnia emancypacyjna, ale na pewno nie rewolucyjna, bowiem nie narusza w istotny sposób kształtu struktury społecznej. Może ona wyzwolić jednostki z niektórych tradycyjnych relacji między płciami i pewnych aspektów opresji kulturowej, ale tylko po to, żeby jeszcze silniej uzależnić je od mechanizmów rynkowych.
Anthony Giddens, "Przemiany intymności. Seksualność, miłość i erotyzm we współczesnych społeczeństwach", przeł. A. Szulżycka, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2006
Joanna Erbel
Recenzja ukazała się na portalu "Krytyki Politycznej" (www.krytykapolityczna.pl).