Minister wyznał, że sytuacja w polskiej strefie okupacyjnej pogarsza się. Na razie stacjonowanie naszych wojsk ma być przedłużone do końca czerwca 2004 r., potem w sprawie pobytu obcych sił zbrojnych ma „decydować” tymczasowy rząd Irakijczyków.
Wystąpienie Szmajdzińskiego przerwano, gdy posłowie Samoobrony rozwiesili w sali obrad transparent z hasłem: "Żołnierze do domu... Kwaśniewski, Miller-Rokita, bracia Kaczyńscy do Iraku". Andrzej Lepper mówił: „Powinniśmy wszystko zrobić, by polskich żołnierzy z Iraku wycofać”. Pytał: „Gdzie jest ten Husajn, gdzie jego broń?”. Stwierdzał: „To nie nasz teren, to nie nasza wojna”. Zygmunt Wrzodak z LPR oznajmił zaś, że decyzja o wysłaniu polskich żołnierzy do Iraku była niezgodna z konstytucją, bo „to Sejm wypowiada wojnę”.
Koalicja także tym razem poparła politykę rządu i prezydenta: Bogusława Towalewska z SLD wyraziła zadowolenie, że decyzja o wysłaniu polskich żołnierzy do Iraku nie była koniunkturalna: "rząd podjął ją bowiem mimo nieprzychylnego stanowiska znacznej części opinii publicznej w Polsce i w Europie". Równie entuzjastycznie o polskiej obecności w Iraku mówił też polityk UP, Marian Janicki, który przekonywał zebranych, że Polska nie okupuje Iraku, lecz pomaga w transformacji od dyktatury do demokracji.
Sensacyjną wiadomość podał natomiast wiceminister spraw zagranicznych, Adam Rotfeld. Według polityka naszego ministerstwa są dowody na prowadzone w Iraku prace nad bronią masowego rażenia.
Polska dowodzi w Iraku 9-tysięczną wielonarodową dywizją, w skład której wchodzą także żołnierze z Bułgarii, Dominikany, Hiszpanii, Hondurasu, Kazachstanu, Litwy, Łotwy, Mongolii, Nikaragui, Rumunii, Salwadoru, Słowacji, Tajlandii i Ukrainy. Finansowo kontynuacja okupacji Iraku będzie kosztowała Polskę według oficjalnych danych przynajmniej 154 mln złotych.
Andrzej Kleer