Piotr Kuligowski: Bez chleba, ale z igrzyskami
[2010-04-22 07:02:39]
Zacznę więc od wniosku najbardziej ogólnego – dla każdego socjalisty i humanisty informacja o katastrofie lotniczej to rzecz tragiczna. Tragiczna z tego względu, że każdy człowiek, o ile wcześniej nie zainicjuje agresji, jest istotą świętą, której nie powinna przytrafić się żadna krzywda. To jednak truizm i zaledwie unoszenie się po powierzchni. Nieco głębiej tkwi reakcja medialna. Nie dziwota bowiem, że dla mainstreamu każde tego typu wydarzenie to świetna pożywka. W ostatnim czasie wzrosła poczytność praktycznie wszystkich mediów. Miliony ludzi ślęczą jak zaczarowani przed telewizorami i przyglądają się żałobnemu widowisku, a prezenterzy w czarno-białej scenerii, z nietęgimi minami i wyegzaltowanymi głosami niemal nieustannie karmią lud w kółko tymi samymi doniesieniami. Wymienia się zatem bez końca na biegnących u dołu szklanego ekranu paskach listę ofiar katastrofy. Koncerny prasowe wydają specjalne egzemplarze czasopism, przygotowanych specjalnie na tę okoliczność. Po prostu czysty zysk. Po drugiej stronie istnieje garstka ekstremistów i nihilistów, których na co dzień oburza "wszechobecna" żałość. Ludzie ci mają w głębokim poważaniu śmierć ponad stu osób i w sposób definitywny odcinają się od żałobnej szopki. Ani teatralne wyrazy głębokiego smutku, ani fanatyczna żółć wywołana reakcją na wypadek w Smoleńsku nie powinny być tożsame postawom lewicowym. Dla ludu bowiem (a lewica zawsze powinna stać po stronie ludu, a nie obok niego) szok wywołała przede wszystkim śmierć głowy państwa. Jest to argument, przejawiający się we wszystkich niemal dyskusjach, jakie przyszło mi prowadzić na ten temat. Nie pojawia się niemal w ogóle prosty w gruncie rzeczy wniosek, iż uwzględniwszy wynik wyborów oraz frekwencję w głosowaniu okazuje się, że Lech Kaczyński miał poparcie mniejszej części społeczeństwa. Powszechnie zapomina się również o pozostałych ofiarach wypadku. Brakuje zdecydowanie refleksji na temat postaci Anny Walentynowicz – nie docenionej za życia, oraz niestety, jak się okazuje, również i po śmierci bojowniczki o wolność i demokrację. U owych "antyżałobnych" nihilistów brak z kolei refleksji innego typu. Mianowicie w społecznościach tradycyjnych żałoba po śmierci bliskiej osoby trwała przez okrągły rok. Jeszcze dwa pokolenia temu kobieta na prowincji potrafiła po stracie męża przez rok nosić wyłącznie czarne ubrania. Obecnie, po tragicznej śmierci elit państwowych, żałować mamy przez tydzień. Widać zatem tutaj pewną liberalizację w długości czynności lamentacyjnych. Inną kwestią jest odgórność owych czynności. Z jednej strony bowiem mainstream, podobnie jak to miało miejsce w przypadku śmierci Karola Wojtyły, we własnym interesie rozbuchał wypadek w Smoleńsku do rozmiarów społecznej histerii. Z drugiej jednak strony gros ludzi spontanicznie, już w kilka minut po pierwszych doniesieniach o upadku samolotu, wywiesił biało–czerwoną flagę. Jest to fakt, którego lewicy nie wolno lekceważyć. Oznacza to bowiem ni mniej ni więcej, że lud ma w sobie silną potrzebę poczucia wspólnotowości. Potrzeba ta, na co dzień tłamszona przez wolnorynkowy indywidualizm, ujawnia się w chwilach nie zawsze dla mas przychylnych. Zadaniem dla lewicy w tej materii jest zagospodarowanie owej zbiorowej energii. Póki co nie udaje się zmobilizować ludu ani 1 maja, ani przy okazji 8 marca, ani przy "większych" demonstracjach. Zorganizowanie protestu, który przyciągnie dwa tysiące osób organizacje lewicowe postrzegają za sukces. W momencie żałoby mamy do czynienia z mobilizacją setek tysięcy ludzi, która wyraża się chociażby w owym symbolicznym geście wywieszenia flagi państwowej. Nie wspominając już o tłumach, które przybyły na ostatnią drogę Marii i Lecha Kaczyńskich, by – dzielnie znosząc którąś z kolei wizytę ciał pary prezydenckiej w kolejnym z krakowskich kościołów, odprowadzić ją aż do krypty na Wawelu. Wawelu, który również wielu bulwersuje, ale chyba niepotrzebnie. Fakt pogrzebania tam zmarłego prezydenta z małżonką jest przez część środowisk lewicy postrzegany jako niesłuszna nobilitacja nie najlepszego prezydenta. I choć najdalszy jestem od prób wybielania postaci Lecha Kaczyńskiego jako polityka i stwierdzeń, że o umarłych powinno się mówić dobrze, albo wcale, to jednak zdaję sobie również sprawę, że nie będzie to jedyna niewybitna postać, która spocznie tam na wieki. Obok pary prezydenckiej bowiem spoczywają tam ciała takich osobistości, jak Michał Korybut Wiśniowiecki czy August II Mocny. Nie wypada również nie zwrócić uwagi na misterność w przygotowaniu ceremonii pogrzebowej. W wielogodzinnej transmisji, ukazanej przez wszystkie główne telewizje, próżno doszukiwać się jakichkolwiek kiksów organizacyjnych. Był za to patos, żałość i ceremonia czyli coś, co lud od wieków przyciągało i przyciąga. Dlaczego miliony ludzi uważnie przyglądały się ostatniej wędrówce pary prezydenckiej? Bo było to widowisko, spektakl, który rzadko się zdarza, i którego nie będzie można zbyt szybko na podobną skalę uświadczyć. Martyrologia czy megalomański i rozbuchany patriotyzm, które mogą podnieść łeb przy tego rodzaju ceremoniach, w tym przypadku zajmują miejsce drugorzędne. Liczą się igrzyska. Choćby bez chleba. Tego ostatniego rzeczywiście może wielu brakować, bo ludzie, których nie ma już pośród nas, w sporej części ponoszą odpowiedzialność za kształt dzisiejszej rzeczywistości. To oni wykuwali neoliberalizm w Polsce i wysyłali wojska do Iraku. To oni stali, częściowo lub bezpośrednio, za decyzjami o kolejnych prywatyzacjach. W ostatnim tygodniu jednak niestosownie było walczyć o kwestie tak przyziemne, jak praca czy dach nad głową. Liczyło się żałobne uniesienie po śmierci polskich elit. A fakt, że każdej zimy z powodu wychłodzenia i głodu umiera więcej osób, niż przyniosła owa katastrofa, to tylko taki lewacki wymysł. |
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Syndrom Pigmaliona i efekt Golema
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Mury, militaryzacja, wsobność.
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Manichejczycy i hipsterzy
- Pod prąd!: Spowiedź Millera
- Blog Radosława S. Czarneckiego: Wolność wilków oznacza śmierć owiec
- Warszawska Socjalistyczna Grupa Dyskusyjno-Czytelnicza
- Warszawa, Jazdów 5A/4, część na górze
- od 25.10.2024, co tydzień o 17 w piątek
- Fotograf szuka pracy (Krk małopolska)
- Kraków
- Socialists/communists in Krakow?
- Krakow
- Poszukuję
- Partia lewicowa na symulatorze politycznym
- Discord
- Teraz
- Historia Czerwona
- Discord Sejm RP
- Polska
- Teraz
- Szukam książki
- Poszukuję książek
- "PPS dlaczego się nie udało" - kupię!!!
- Lca
23 listopada:
1831 - Szwajcarski pastor Alexandre Vinet w swym artykule na łamach "Le Semeur" użył terminu "socialisme".
1883 - Urodził się José Clemente Orozco, meksykański malarz, autor murali i litograf.
1906 - Grupa stanowiąca mniejszość na IX zjeździe PPS utworzyła PPS Frakcję Rewolucyjną.
1918 - Dekret o 8-godzinnym dniu pracy i 46-godzinnym tygodniu pracy.
1924 - Urodził się Aleksander Małachowski, działacz Unii Pracy. W latach 1993-97 wicemarszałek Sejmu RP, 1997-2003 prezes PCK.
1930 - II tura wyborów parlamentarnych w sanacyjnej Polsce. Mimo unieważnienia 11 list Centrolewu uzyskał on 17% poparcia.
1937 - Urodził się Karol Modzelewski, historyk, lewicowy działacz polityczny.
1995 - Benjamin Mkapa z lewicowej Partii Rewolucji (CCM) został prezydentem Tanzanii.
2002 - Zmarł John Rawls, amerykański filozof polityczny, jeden z najbardziej wpływowych myślicieli XX wieku.
?