Obietnice wyborcze 2001 - konferencję pod takim hasłem zorganizowały Fundacja im. Stefana Batorego, Helsińska Fundacja Praw Człowieka i Fundacja Komunikacji Społecznej. W sympozjum wzięli udział przedstawiciele komitetów wyborczych, które brały udział w parlamentarnej kampanii wyborczej przed trzema laty.

W trakcie konferencji pytano poszczególnych przedstawicieli o realizacje swych przedwyborczych obietnic i oto jak reagują na przypadki korupcji; głównie we własnych szeregach.

Najdłużej przemawiał sekretarz SLD Marek Dyduch, który tłumaczył się z zaniechania, jakim niewątpliwie jest nieutworzenie, zapowiadanego w kampanii, Narodowego Programu do walki z Korupcją. Ponad to pytano Dyducha o liczne afery z udziałem członków SLD. Marek Kotlinowski z LPR tłumaczył wpadkę Jana Marii Jackowskiego, który mieszka w mieszkaniu komunalnym, a buduje inne pod wynajem. Zdaniem Kotlinowskiego Jackowski jest w porządku, ale trzeba z nim jeszcze rozmawiać. Platforma Obywatelska tłumaczyła się z tzw. afery mostowej, a PSL z wpadek kilku swoich reprezentantów. Przemysław Gosiewski z PiS pytany, czy prezydent Warszawy Lech Kaczyński powinien ignorować nakaz Sądu Najwyższego i nie przeprosić Lecha Wałęsy, odpowiedział, ze jego zdaniem każdy wyrok sądu powinien być wykonywany.

Podsumowując konferencję organizatorzy doszli do wniosku, że obietnice przedwyborcze nie są realizowane. Ponadto przedstawiciele poszczególnych komitetów powiedzieli:
Wojciech Bartelski, UPR: Społeczeństwo ma takich polityków, na jakich zasłużyło. Polityk może ukraść miliony, a pracownik rolny wiadro kapusty z pola.
Anna Popowicz, UW: Korupcja jest dookoła nas, gdybyśmy mieli uczciwie przyznać, to okazałoby się, że prawie każdy z nas dał kiedyś łapówkę. W takiej sytuacji łatwiej nam akceptować korupcję wobec nas, przymknąć na nią oko nawet w momencie wyborów.
Przemysław Gosiewski, PiS: Osoby indywidualne rzadko zapłaciły cenę za korupcję, całe ugrupowania – cenę polityczną – owszem. To powoduje poczucie bezkarności wśród osób sprawujących władzę i nie tylko.
Iwona Śledzińska-Katarasińska, PO: W naszym społeczeństwie nie nastąpiło oczyszczenie, odnowienie moralne po czasach PRL. Kiedyś właścicielką naszych sumień była np. ekspedientka z mięsnego. Teraz poprzeczka jest wyżej, a korupcja rodzi się tam, gdzie zabiega się o władzę.
Piotr Zygarski, Samoobrona: Dziś łapówką jest towar najcenniejszy: praca. Kiedy nowy prezydent miasta przychodzi na urząd wymienia kadrę na poziomie tysiąca osób, zatrudniając m.in. swoich najbliższych.
Jan Orkisz, UP: Problemy zaczynają się już od przedszkola. Już tam dzieci widzą, że niektóre z nich są traktowane lepiej.
Marek Dyduch, SLD: Nie ma takiego ugrupowania w Polsce, które nie ma problemów w kontekście korupcji. Mniejsze mają partie, które są dalej od władzy.