Przyjmując arumentację wojskowych należałoby dojść do wniosku, że siły starego reżimu są na tyle mocne i wpływowe, że są w stanie zgromadzić tysiące demonstrantów. Tymczasem protestujący domagali się przede wszystkim dokończenia rozliczeń z byłym prezydentem Mubarakiem i jego ekipą. Potępiamy umyślne spowalnianie działań rady wojskowej w zaspokojeniu żądań rewolucji i wzywamy wszystkich Egipcjan do powrotu na Plac Tahrir oraz pozostania tam dopóki Mubarak i jego poplecznicy nie zostaną aresztowani i osądzeni - stwierdza oświadczenie koalicji grup młodzieżowych, które były inicjatorem protestów przeciwko Mubarakowi. Podobną opinie wyrażają uczestniczący w demonstracji mieszkańcy Kairu. Arabska telewizja Al-Dżazira cytuje słowa 36-letniego sklepikarza Aszrafa Abdel-Aziza, który mówił: Albo marszałek polny Tantawi posadzi Mubaraka, jego syna Gamala i innych do więzienia albo opuści swoje stanowisko i pozwoli to zrobić innym.
Wskazywano też na to, że armia przez 30 lat była elementem skorumpowanego reżimu i - jak się wyraził jeden z demonstrantów - czerpała korzyści z grabieży narodu egipskiego. Jak twierdzi profesor nauk politycznych, jeden z aktywnych działaczy ruchu protestu Hasan Nafaa: Armia stara się zachować równowagę między przeprowadzeniem reform oczyszczających stary system a zachowaniem stabilności ekonomicznej i politycznej. Armia doskonale wie, że ludzie z epoki Mubaraka kontrolują gospodarkę i są zakorzenieni w społeczeństwie.
Efektem niezadowolenia z rządów armii są postulaty przekazania władzy w ręce cywilne. Niezadowolenie to udziela się także niektórym niższej rangi wojskowym, którzy przyłączyli się do protestujących. Jak twierdzą naoczni świadkowie, kiedy siły bezpieczeństwa wkroczyły na plac, to niektórzy biorący udział w proteście oficerowie starali się uciec, jednakże kilku z nich zostało zatrzymanych.
Bolesław K. Jaszczuk